Pyton tygrysi wciąż na wolności. Ma idealne warunki do życia. Ekspertka: Potwornie silne zwierzę

- Jeszcze wczoraj byłam przekonana, że pyton tygrysi z Konstancina uciekł, dziś jestem pewna, że ktoś go porzucił - mówi Olga Pofelska, brygadzistka sekcji wiwarium z warszawskiego zoo. Opowiada, skąd biorą się egzotyczne węże w prywatnych domach, kto je kupuje i po co.

W sobotę Służba Ochrony Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska znalazła ponad 5-metrową wylinkę węża w gminie Konstancin-Jeziorna pod Warszawą. Pojawiły się głosy, że to najpewniej zwierzę bogatego mieszkańca miejscowości słynącej z willi zamieszkiwanych przez zamożnych warszawiaków.

Skąd biorą się egzotyczne zwierzęta w prywatnych domach? Czy ich utrzymanie jest drogie? Czy słynny już pyton tygrysi z Konstancina uciekł, a może został celowo porzucony? 

Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do warszawskiego zoo. - Jeszcze wczoraj byłam przekonana, że zwierzę uciekło właścicielowi z prywatnej posesji. Do takich zdarzeń dochodzi często, zwłaszcza latem. Pomyślałam: pewnie właściciel wyjechał i zostawił zwierzę komuś pod opieką. Opiekun był nieostrożny, zostawił otwarte terrarium lub pomieszczenie, w którym przebywał wąż i zwierzę się wydostało - mówi Olga Pofelska, brygadzistka sekcji wiwarium z warszawskiego zoo. W poniedziałek, gdy towarzyszyła ekipie podczas akcji poszukiwawczej pytona tygrysiego, zmieniła jednak zdanie.

Pyton tygrysi z Konstancina

- To na pewno jest prawdziwy wąż. Są ślady jego przemieszczania się. Przebywa na terenie podmokłym, bagiennym, zamkniętym krzakami, są tam przeróżne jamki, dużo zwalonych pni, jest tam ciepło. To warunki wręcz wymarzone dla takiego zwierzęcia. Moim zdaniem zwierzę zostało wypuszczone tam celowo - przekonuje.

Przypominamy, że do Służby Ochrony Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska odezwała się w sobotę kobieta, której mąż z paralotni widział, jak trzech mężczyzn wypuszcza na plażę w Wilanowie dużego węża. Było to trzy miesiące temu.

Pofelska potwierdza, że wąż może przebywać pod Konstancinem od kilku miesięcy. - Na pewno od czasu, kiedy zrobiło się ciepło, bo wąż w niskich temperaturach by nie przeżył. Czyli może tam być równie dobrze od dwóch tygodni, ale i od trzech miesięcy. Co ważne, jeśli nie znajdziemy go do końca lata, to prawdopodobnie wkrótce zdechnie. To nie jest akcja ratunkowa dla ludzi, to akcja ratunkowa dla węża. To zwierzęta tropikalne, nie rozróżniają pór roku. Gdy nadejdzie zima, wąż padnie - mówi Pofelska.

Właściciel może się nie znaleźć

Dlaczego ktoś miałby porzucić to zwierzę? Na to pytanie Pofelska nie znajduje odpowiedzi: - To przerażające. Nie wiem, dlaczego ludzie to robią. Podłość ludzka nie zna granic. Mógł porzucić je legalnie i przekazać odpowiednim służbom, np. do CITES. Trudno powiedzieć, dlaczego tego nie zrobił - ze strachu, może z niewiedzy. Prawda jest taka, że za porzucenie grozi kara grzywny. Oczywiście to niska kara.

Właściciela, jak podaje, prawdopodobnie będzie ciężko znaleźć, jeśli sam się nie zgłosi. - Każda osoba kupująca egzotyczne zwierzę musi zgłosić jej posiadanie do CITES [konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem - przyp. red.]. Wiele osób jednak tego nie robi. Na pewno nie z powodów finansowych, bo to koszt 20 zł. Rejestracji trzeba dokonać jednak w ciągu 14 dni, może to ludzi zniechęca - mówi Pofelska.

Egzotycznych zwierząt, jak mówi Pofelska nie rejestrują zwłaszcza osoby, które kupują je nie w celach hodowlanych i nie po to, żeby je później sprzedać. - Rejestracja przydaje się dopiero, gdy chcemy zwierzę zbyć lub prowadzić legalną hodowlę - wyjaśnia Pofelska. 

Właściciel nie ponosi jednak prawie żadnych konsekwencji, jeśli nie zarejestruje zwierzęcia. - Ten rynek jest niekontrolowany. I na razie nikt nie ma pomysłu na to, co zrobić, żeby go lepiej kontrolować. Akurat pyton tygrysi mieści się w tzw. drugiej kategorii zwierząt, czyli nie musi posiadać np. chipa. Ciężko takie zwierzę namierzyć - mówi Pofelska. 

Pyton tygrysi z legalnego lub nielegalnego źródła

Skąd właściciel konstancińskiego pytona mógł je wziąć? Tu opcje są dwie - z legalnego lub nielegalnego źródła. - W Polsce jest wiele legalnych hodowców, którzy są zarejestrowani w CITES. Zwierzę z takiej hodowli posiada m.in. świadectwo urodzenia - mówi Pofelska. Jak twierdzi, większość zwierząt zakupionych w naszym kraju, pochodzi z legalnych hodowli. - Przodującym rynkiem pod względem hodowli zwierząt egzotycznych są także Czechy oraz Niemcy. Źródło pochodzenia zwierząt w przypadku tych krajów jest już jednak bardziej wątpliwe - w Czechach np. obowiązują inne regulacje niż w Polsce - mówi Pofelska.

I dodaje: Zakup węża nie stanowi dużego problemu. Jest wielu miłośników tych zwierząt, które często decydują się na otwarcie hodowli. Dwa gatunki są szczególnie popularne - to pyton tygrysi i pyton siatkowany - mówi Pofelska. 

Zazwyczaj, jak opowiada brygadzistka z warszawskiego zoo, zwierzęta tego typu kupują prawdziwi miłośnicy. - Znam cztery osoby z Konstancina, które posiadają węże. Ale one prowadzą hodowle. Z tego, co wiem, im żadne ze zwierząt nie uciekło - mówi Pofelska.

Kosztowne hobby

Sama zastanawia się, do kogo mógł należeć zaginiony pyton tygrysi. - To bardzo tajemnicza historia. Pyton ma ok. 4,5 metra - nie, jak mówią media - prawie sześć (wylinka jest zawsze dłuższa niż wąż). Nie jest to więc młody osobnik. To nie jest na pewno sytuacja z serii: wąż nagle urósł, więc się go pozbywamy. Musiał od dłuższego czasu być trzymany w warunkach dostosowanych do dużego zwierzęcia - w sporym terrarium lub osobnym pomieszczeniu - wyjaśnia Pofelska. 

Wąż mógł się jednak komuś po prostu... znudzić. - Utrzymywanie takiego zwierzęcia to ciężka praca. Trzeba mu zapewnić dużo przestrzeni, aby mógł się rozprostować. Nasz pyton w zoo żyje w klatce 3 na 4 metra. Można zbudować specjalne terrarium, przystosować osobne, duże pomieszczenie lub trzymać węża w tzw. rack systemie [plastikowe pojemniki dobrane rozmiarem do węży - przyp. red.]. To wszystko są koszty. Na sam początek trzeba wydać co najmniej 1,5 tys.-2 tys. zł. Dochodzą oczywiście koszty związane z zapewnieniem światła i grzania, koszty pożywienia - wąż je rzadko, ale je - najczęściej karmi się je królikami i kurami - mówi Pofelska. 

Sam zakup węża, jak dodaje, nie jest już taki kosztowny. - To popularne zwierzęta. Młody osobnik kosztuje ok. 200 zł, dorosły [starsze są cenniejsze, dojrzałego osobnika można rozmnożyć - przyp. red.] to koszt może tysiąca złotych - opowiada. 

Koszmarny teren

Zapytaliśmy również Pofelską, czy to normalne, że poszukiwania zwierzęcia trwają tak długo? Jak mówi, obszar, na którym prawdopodobnie przebywa pyton tygrysi z Konstancina, jest koszmarny. - Taki teren trzeba dokładnie przeczesywać, iść ławą, bardzo powoli, co chwilę się zatrzymywać na kilkanaście sekund. Szukać powinno więc mnóstwo osób, w dodatku wykwalifikowanych. Oni muszą wiedzieć przede wszystkim, czego szukają. Nie ma cudów, że zauważą zwierzę z odległości 5 metrów. Pyton przemieszcza się bardzo cicho, ma idealnie maskujący wzór. Trzeba przejrzeć wszystko, co może być kryjówką - mówi Pofelska. 

Według niej, nie ma możliwości, aby wąż zaatakował człowieka, nawet jeśli to małe dziecko. - Zje co najwyżej szczura lub małego pieska, w typie Yorkshire Terrier - mówi. Ale przyznaje, że gdyby wąż owinął się wokół szyi człowieka może ją zmiażdżyć w kilka sekund. - To potwornie silne zwierzę. Ale nie wiem, co musiałoby się stać, żeby doszło do takiej sytuacji - mówi brygadzistka.

Co sądzisz o hodowli zwierząt egzotycznych? Podziel się swoją opinią: listy_do_metrowarszawa@agora.pl

Więcej o: