Służby od tygodni nie potrafią usunąć auta z wąskiej uliczki? "Mamy czekać, aż dojdzie do wypadku?"

Pan Michał jest wściekły, że służby od tygodni nie są w stanie usunąć auta, które blokuje wąską uliczkę na warszawskiej Woli. - Już kilka razy doszło do scysji. Mamy czekać, aż z tego powodu dojdzie tam do wypadku? - mówi.

- Mniej więcej od początku maja (od długiego weekendu) na wąskiej ulicy Wawelberga na Woli przy budynku nr 7, na zakazie postoju i przy skrzyżowaniu, prawie na skrzyżowaniu, zaparkowany jest samochód marki Mitsubishi, który - jak wszystko na to wskazuje - został porzucony przez właściciela, choć nadal ma tablice rejestracyjne, a za przednią szybą wyłożony trójkąt ostrzegawczy - opowiada nam pan Michał.

Jak precyzuje, jest to najwęższe miejsce na tej dwukierunkowej ulicy. - Takie "parkowanie" nie dość że jest wbrew przepisom, to znacznie utrudnia ruch.

Prawie doszło do rękoczynów

Jak dodaje, dokładnie naprzeciwko mieści się przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum. - Każdego ranka podjeżdża tam kilkadziesiąt, jeśli nie więcej, samochodów. Tworzą się ogromne korki, kierowcy się denerwują i już kilka razy doszło do scysji, słownych utarczek - opowiada. Mówi, że ludzie kłócili się, kto komu ma ustąpić. - Stali naprzeciwko siebie w wąskim gardle i żaden nie chciał się wycofać - relacjonuje.

Czy w służbach panuje niemoc?

Pan Michał przekonuje, że policja i straż miejska były wielokrotnie wzywane w tej sprawie. - Wiedzą doskonale, jaki jest problem, ale nic się nie dzieje od tygodni. Pan Michał otrzymał informację, że sprawa została przekazana do wydziału wraków straży miejskiej „do realizacji". - Niestety pod numerami tego wydziału nikt nie odbiera – a samochód jak stał, tak stoi - stwierdza. Sam zgłaszał problem dwukrotnie - 12 maja i 22 maja.

Pan Michał jest wściekły: Czy naprawdę w służbach panuje taka niemoc, że nie potrafią usunąć zawalidrogi? Tak „zaparkowany” samochód ogranicza widoczność i stanowi zagrożenie dla ruchu drogowego. Czy mamy czekać, aż z tego powodu dojdzie tam do wypadku (nie daj Boże potrącenia jakiegoś dziecka), by dopiero wtedy ktoś się na poważnie zainteresował tą sprawą?

Policja przekazała straży miejskiej

Skontaktowaliśmy się ze strażą miejską oraz policją. Z informacji przekazanej przez policję wynika, że funkcjonariusze rzeczywiście interweniowali w tej sprawie. - Na miejsce wezwano patrol straży miejskiej, któremu przekazano interwencję. W komendzie sprawa trafiła również do realizacji do zespołu ds. wykroczeń - przekonuje podkom. Marta Sulowska z zespołu prasowego.

Straż miejska poinformowała, że również podjęła interwencję. - Na miejscu strażnicy ocenili, że brak jest podstaw prawnych do wydania dyspozycji usunięcia tego pojazdu na koszt właściciela - auto stoi na drodze wewnętrznej, gdzie straż miejska ma prawo podejmować działania wyłącznie na podstawie obowiązującego oznakowania drogowego - wyjaśnia Katarzyna Dobrowolska z zespołu prasowego straży miejskiej.

Wrak czy nie wrak?

Jak podkreśla, takie działania zostały podjęte. - Kierujący nie zastosował się do znaku B-36 (zakaz zatrzymywania się), w związku z czym funkcjonariusze wszczęli czynności zmierzające do ukarania właściciela pojazdu pod jego nieobecność - wyjaśnia. Strażnicy, jak dodaje, ocenili, że pojazd nie zagraża bezpieczeństwu innych uczestników ruchu.

Jak tłumaczy Dobrowolska, auto można bowiem usunąć wyłącznie w trzech przypadkach - kiedy obok znaku B-36 widnieje również znak T-24 (tabliczka wskazująca, że pozostawiony pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela), kiedy strażnicy uznają, że samochód zagraża bezpieczeństwu, a także, gdy pojazd zaparkowany jest na tzw. kopercie (miejscu dla niepełnosprawnych).

Sprawa, jak przekazała Dobrowolska, została również zgłoszona do Oddziału Ochrony Środowiska Straży Miejskiej m.st. Warszawy. - Strażnicy przeprowadzą czynności określające stan pojazdu. Jeśli ocenią, że pojazd powinien być zakwalifikowany jako tzw. wrak, zostanie wszczęta procedura mająca na celu usunięcie pojazdu z drogi - mówi. Jak dodaje, patrol zostanie wysłany na miejsce jutro. 

Byłeś świadkiem niepokojącego zdarzenia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl

Kierowca go nie zauważył i uderzył. Rowerzysta przeleciał kilka metrów [WIDEO]

Więcej o: