Informacje o tym, że w Warszawie działają nielegalnie hostele, dotarły do radnego od samych gości hotelowych. - Znalazłem zdjęcia na Facebooku i portalach osób, które "chwaliły się" warunkami, w jakich spędziły noc w stolicy. W hostelach są wszy, pluskwy, nie ma ciepłej wody, ludzie śpią w piwnicach, w plastikowych trumnach - opowiada Jaworski.
Tak opisywał warunki panujące w jednym z warszawskich hosteli pan Arkadiusz, autor zdjęć do artykułu (które również znalazły się w interpelacji radnego):
Warunki tam panujące są tragiczne, brak jakiejkolwiek obsługi na miejscu to najmniejszy problem. Wszędzie jest kurz, materace i ręczniki są niedoprane, łóżka połamane. Niestety musiałem tam zostać, ponieważ dojechałem na 23 i było za późno na szukanie czegokolwiek innego. Jedynym rozwiązaniem było położenie materaca na podłodze. Jest jeden malutki bojler, który nie grzeje, więc o szybkim prysznicu można zapomnieć, chyba że ktoś lubi lodowatą wodę.
Pan Arkadiusz przekonuje, że złożył reklamację. Jak mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl, po miesiącu otrzymał odpowiedź, że nie zostanie ona uwzględniona.
Jak opowiada Jaworski, larum podnosiły również osoby, które legalnie prowadzą działalność hostelową, ale także ludzie mieszkający w sąsiedztwie hosteli. - Boją się, że insekty, które się roją w tych obiektach zaczną przenikać na ich posesję - dodaje.
Jak mówi, na portalach internetowych można znaleźć informację na temat co najmniej nawet 2500 hosteli. W ewidencji miasta widnieje tylko 500 obiektów. - Wystarczy odjąć jedną liczbę od drugiej, aby zobaczyć, jak duża jest skala tego procederu - mówi Jaworski.
Hostele, jak w interpelacji pisze Jaworski, w wielu przypadkach nie spełniają podstawowych norm: architektoniczno-budowlanych, przeciwpożarowych, brak w nich obowiązkowego wyposażenia.
Jaworski przekonuje, że w europejskim mieście taki biznes musi być prowadzony na odpowiednim poziomie. "Ponad połowa obiektów hotelarskich działająca na zasadzie "wolnej amerykanki" źle wpływa na wizerunek miasta" - pisze.
Jak czytamy dalej, fantazja przedsiębiorców nie zna granic. "Zastawianie mieszkań w blokach pod sufit plastikowymi kapsułami do spania, brak wentylacji, zła jakość wody, oszczędności na wyposażeniu, prowadzenie robót budowlanych, w tym na konstrukcji budynku bez pozwolenia na budowę" - wymienia.
Czytaj więcej: Przez rok nocowała w warszawskich hostelach. Za każdym razem było gorzej. "Ktoś spał w moim łóżku"
Zadaje pytanie miastu, jakie ma zamiar podjąć kroki w związku z wysypem nielegalnych obiektów hotelarskich w Warszawie. "Czy ta sytuacja będzie nadal tolerowana?" - pyta.
Interpelację złożył do miasta 10 maja. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymał. W rozmowie z Metrowarszawa.pl Joanna Tymińska, wicedyrektorka biura rozwoju gospodarczego w ratuszu, tłumaczy, że miasto nie kontroluje wszystkich obiektów hotelarskich, ale wyłącznie te, które znajdują się w ewidencji gminy prowadzonej przez ratusz.
Jak precyzuje, jeżeli jakiś hostel nie widnieje w takiej ewidencji, oznacza to, że działa on nielegalnie. - Wszystkie hostele powinny się do nas zgłosić. Tak mówi ustawa o usługach turystycznych. Jeżeli dowiadujemy się o jakimś hostelu i okazuje się, że nie ma go w naszej ewidencji, informujemy o nim inspekcję handlową - dodaje.
Zaznacza jednak, że zgłoszenie takiej działalności do ewidencji nie oznacza, że przedsiębiorca zdobył wszystkie odpowiednie zgody - ze straży pożarnej i sanepidu. - Przedsiębiorca, zgłaszając działalność do ewidencji, bierze na siebie odpowiedzialność, że spełnia określone wymogi - sanitarne, przeciwpożarowe, budowlane, itd. - mówi.
Co nie oznacza, jak dodaje, że ratusz hosteli wpisanych do ewidencji nie kontroluje. - Jeśli widzimy, że nie ma jakiejś zgody, to zawiadamiamy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, straż pożarną czy sanepid - wyjaśnia.
Jak informuje, kontrole są przeprowadzane zgodnie z harmonogramem. - Bardzo często wychodzą określone uchybienia czy nieprawidłowości - mówi. W 2017 roku takich kontroli miało się odbyć 17, ale przeprowadzonych zostało tylko sześć. - Każda kontrola musi być przeprowadzona zgodnie z przepisami. Najpierw wysyłamy zawiadomienie do przedsiębiorcy, który musi je odebrać. Część kontroli się nie odbyła, ponieważ zawiadomienie nie zostało odebrane - mówi.
Czytaj więcej: Zatkane muszle, zaczopowane odpływy, zapchane kosze. Codzienność pracownika hostelu
Jak tłumaczy, podczas sześciu kontroli stwierdzono cztery uchybienia. - W dwóch przypadkach brak było opinii sanitarnej, zostały one jednak dostarczone. W jednym przypadku nastąpiła zmiana podmiotu prowadzącego obiekt - to również zostało poprawione. A w ostatnim przypadku brak było odpowiedniego wyposażenia - zasłon okiennych i zaciemniających oraz brak opinii przeciwpożarowych. Sprawa jest w toku - opowiada Tymińska.
Skontaktowaliśmy się również z Wojewódzkim Inspektoratem Inspekcji Handlowej, aby dowiedzieć się, jak radzi on sobie z nielegalnymi hostelami, które nie są zgłaszane do ewidencji miasta.
Jak zastrzega, nie jest on zobowiązany do prowadzenia ewidencji i statystyk dotyczących przedsiębiorców. „Nie posiadamy danych wskazujących liczbę działających hosteli” - czytamy w oświadczeniu.
Inspekcja handlowa prowadzi jednak kontrole w związku z pismami urzędu miasta (27 pism), a także informacjami pochodzącymi od gości hotelowych (trzy zgłoszenia).
Jak informuje, w 2018 roku łącznie przeprowadzono osiem kontroli. „Ustalono, że dwóch przedsiębiorców posiadało wymagany wpis do ewidencji miasta, jeden prowadził usługi hotelarskie w obiekcie bez zgłoszenia do rejestru (zostanie skierowany wniosek o ukaranie do sądu rejonowego), czterech przedsiębiorców prowadziło działalność polegającą na wynajmie lokali, jeden prowadził inny rodzaj działalności gospodarczej” - czytamy w oświadczeniu. Zgodnie z danymi inspekcji, tylko jeden podmiot prowadził działalność nielegalnie.
Nocowałeś w hostelu, w którym były fatalne warunki? Masz zdjęcia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl.