Jeden dyndał z mostu Gdańskiego, drugi wylądował w Wiśle. Operator Veturilo zapłaci ci za odnalezienie roweru

Veturilo to jeden z popularniejszych środków transportu warszawiaków. W stolicy jest ponad pięć tysięcy rowerów miejskich. Niestety nie wszyscy o nie dbają. Firma wpadła jednak na pomysł, jak radzić sobie z porzuconymi pojazdami.

Zasady korzystania z Veturilo są proste - wypożycz na stacji rowerów, jedź i zwróć na kolejnej. Niestety, zdaje się, że niektórych te proste kroki przerastają. Wielu z nich ma problem przede wszystkim z... odstawieniem roweru w wyznaczone miejsce. 

Porzucone rowery Veturilo

Leniwi rowerzyści zamiast na stacjach zostawiają rowery na ulicach, klatkach schodowych czy pod blokami. Kilka tygodni temu informowaliśmy o tym, że grupa mężczyzn wrzuciła rower miejski do Wisły, a następnie oddaliła się od miejsca, zostawiając go w wodzie. 

Czytaj więcej:  Wrzucili miejski rower Veturilo do Wisły. Przy wszystkich. "Nikt nie zareagował"

W zeszłym roku ktoś wpadł na pomysł, żeby przypiąć rower do mostu Gdańskiego. Zrobił to jednak w taki sposób, że rower zwisał po zewnętrznej stronie barierek. Na miejscu musiała zjawić się straż pożarna, która wciągnęła rower na most. 

Nextbike Polska, firma obsługująca m.in. rowery miejskie w Warszawie, informowała w 2017 roku, że przez cały sezon odnotowano ponad 2,5 tysiąca zaginionych rowerów. Ponad 800 przypadków to porzucenia pojazdów w przypadkowych miejscach. 

5 lub 10 złotych za pomoc

Przypadków porzucania rowerów nie da się całkowicie wyeliminować. Można jednak stworzyć system, dzięki któremu szybciej będzie można je odnaleźć.

Operator Veturilo będzie nagradzać osoby, które zgłaszają zostawione rowery. Nextbike Polska będzie doładowywał konta użytkowników rowerów. Za informację o tym, gdzie znajduje się rower - 5-złotowym kredytem, a za odprowadzenie pojazdu na stację - 10-złotowym. 

- Dostajemy sygnały od warszawiaków o porzuconych rowerach. Chcemy podziękować tym, którzy reagują na takie przypadki i zachęcić pozostałych użytkowników, by zgłaszali nam porzucone rowery - tłumaczy Marek Pogorzelski, rzecznik Nextbike Polska w rozmowie z Metrowarszawa.pl.

Uszkodzenia

Porzucenia to jednak nie wszystko. Marek Pogorzelski mówi, że zdarzają się także przypadki przywłaszczania sobie rowerów miejskich.

- Na szczęście kształt warszawskich rowerów miejskich jest na tyle charakterystyczny, że trudno pomylić go z innym. I nawet jeśli ktoś zdrapie z niego oznaczenia i go przemaluje, bez problemu można go rozpoznać - mówi rzecznik Nextbike Polska. 

"Ale koło mi oddaj"

Kilka lat temu jeden z pracowników zauważył mężczyznę, który jechał takim przywłaszczonym rowerem po Kampinowskim Parku Narodowym. Odebrał mu rower i przymocował do swojego samochodu, żeby odwieźć go do Warszawy. Gdy odjeżdżał, miał słyszeć za sobą krzyki mężczyzny: "Ale koło mi oddaj, bo koło moje".

Innym razem operator Veturilo musiał prosić policję i straż pożarną o odzyskanie roweru miejskiego z jednego z garaży podziemnych w bloku mieszkalnym. - Ktoś uznał, że chce mieć swoje Veturilo we własnym garażu - mówił pracownik Nextbike Polska w rozmowie z naTemat.pl.

Kopanie, spuszczanie powietrza z kół

Zdarzą się również akty wandalizmu - kopanie, rzucanie, spuszczanie powietrza z kół, odrywanie elementów rowerów. Marek Pogorzelski tłumaczy, że wandale nie są jednak bezkarni.

- Za każdym razem, gdy podejrzewamy, że mogło dojść do umyślnego uszkodzenia roweru, powiadamiamy o tym odpowiednie służby. Współpracujemy zarówno ze strażą miejską, jak i policją - dodaje. 

W zeszłym roku operator zgłosił na policję 230 przypadków możliwego umyślnego zniszczenia rowerów miejskich. Wobec 40 osób rozpoczęto postępowania w tej sprawie.  

Byłeś świadkiem takich zdarzeń? Napisz nam o tym na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Jedziesz rowerem i nagle... gdzie się podziała droga? Takich miejsc w Warszawie jest mnóstwo [WIDEO]

Więcej o: