Chętnych do przytulania niemowląt jest wielu. Większość to jednak przerasta

Otwocki ośrodek preadopcyjny szuka wolontariuszy do tulenia niemowląt czekających na adopcję? Okazuje się, że rąk do przytulania jest wystarczająco dużo. Ośrodkowi potrzebna jest inna pomoc.

Interwencyjne Ośrodki Preadopcyjne przyjmują dzieci prosto z sali porodowej, interwencji domowej, a nawet Okna Życia. Maluchy nie od razu trafiają do domów dziecka. W ośrodkach spędzają kilka dni, a nawet miesięcy, oczekując na nową rodzinę.

Wolontariusze do przytulania niemowląt

Kilka tygodni temu lokalne media obiegła informacja o tym, że Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku szuka wolontariuszy, którzy zechcieliby przychodzić regularnie do niemowlaków i okazywać im czułość - nosić na rękach, przytulać i się z nimi bawić.

Już po kilku godzinach od ogłoszenia, okazało się, że chętnych do przytulania jest wielu. Wolontariuszy było tylu, że ośrodek musiał odwołać akcję. Wszyscy byli zachwyceni zaangażowaniem warszawiaków.

"Nie prowadzimy akcji"

Informacja o poszukiwaniach wolontariuszy do przytulania maluchów pojawiła się w mediach ponownie w tym tygodniu. Okazuje się jednaj, że IOP w Otwocku nie organizuje obecnie takiej akcji. Poinformowano o tym na Facebooku. 

"Chcemy z całą mocą podkreślić, że takiej akcji ["Przytulanie maluszka" - przyp. red.] nie prowadzimy. Wolontariat w IOP, to olbrzymie zobowiązanie i jest to towarzyszenie dzieciom w ich codzienności" - czytamy na Facebooku.

Tłumaczą również, że od wolontariuszy wymagane jest poświęcenie - trzeba być co najmniej dwa razy w tygodniu. Konieczne jest też dopełnienie formalności, np. podpisanie umowy.

Z dziesiątek - garstka

Izabela Ratyńska z Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego Fundacji Rodzin Adopcyjnych tłumaczy nam, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak dużym zobowiązaniem jest taki wolontariat.

- Wiele osób, pomimo szczerych chęci, to po prostu przerasta. Nie biorą pod uwagę, że dojeżdżanie do Otwocka dwa razy w tygodniu to bardzo duże zobowiązanie, na które nie są gotowi - mówi Izabela Ratyńska.

Dodaje, że pracownicy ośrodka preadopcyjnego muszą również zapewnić dzieciom poczucie bezpieczeństwa i stabilności. - Niektórzy wolontariusze myślą, że mogą wpaść do nas na chwilę, bo akurat mają wolną chwilę. Dla dziecka to może być jednak traumatyczne i nie możemy się na to zgodzić - mówi Ratyńska.

Ostatecznie z dziesiątek chętnych wolontariuszy, zostaje garstka. Tyle jednak wystarcza, bo to osoby pewne.

Pomoc potrzeba, ale inna

Izabela Ratyńska dodaje, że ośrodek w Otwocku nie ma problemu z brakiem wolontariuszy. Pod dostatkiem jest także mleka i pampersów. Brakuje czego innego - pieniędzy. Dodaje, że ludzie nadal mają opory przed finansowym wspieraniem fundacji, a ta potrzebna jest najbardziej.

- Wsparcie finansowanie jest bardzo cenne. Niestety, ciężko to czasem wytłumaczyć, bo ludziom wydaje się, że jedyne, czego potrzebujemy, to są właśnie rzeczy. A my martwimy się, że nie będziemy mogli zapłacić pensji naszemu personelowi - mówi Izabela Ratyńska.

W kosztach prowadzenia placówki 75 proc. to koszty płac, ubezpieczenia i szkolenia personelu, kolejne 5 proc. to koszty leczenia, diagnozy i terapii i nierzadko związanego z nimi transportu dzieci.

Obecnie fundacja bardzo zachęca wszystkich do przekazywania 1 proc. podatku dla Fundacji Rodzin Adopcyjnych.

Środki można wpłacać również bezpośrednio na konto placówki:

Bank Millennium S.A. PL 10 1160 2202 0000 0000 6084 1643
Nr SWIFT: BIGBPLPW 

Jesteś świadkiem nietypowego wydarzenia w Warszawie lub w jej okolicach? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Więcej o: