Zakaz handlu w niedzielę. Powiesił obrazy, żeby obejść zakaz. "Działam zgodnie z prawem"

Zakaz handlu w niedzielę. Szef rodzinnej spółki "Pod Dębem" wpadł na pomysł, jak obejść zakaz handlu. Na ściany powiesił dzieła lokalnych twórców. W ten sposób połączył funkcję sklepu spożywczego z galerią sztuki.

Jarosław Trzaska, szef spółki "Pod Dębem", posiada trzy markety pod Warszawą -  w Prażmowie, Zalesiu Dolnym i Złotokłosie. Właściciel, dzięki rozszerzeniu działalności o szeroko pojętą kulturę, ominął obowiązujący dwie niedziele w miesiącu zakaz handlu.

Zakaz handlu w niedzielę - akcja reakcja

W tej chwili w jego sklepach wisi 50 obrazów Leokadii Nastały, która maluje m.in. kwiaty, portrety i pejzaże. Jej dzieła można było oglądać w Centrum Kultury w Piasecznie w lutym i marcu tego roku.

- Jak każdy biznesmen chcę pracować, nie szukam rozgłosu. Nie walczę z ustawą i ustrojem, ale dostosowuję swój biznes do tego, co dzieje się na rynku - wyjaśnia w rozmowie z Metrowarszawa.pl Trzaska. Jak podkreśla, nie chce robić z sobie wielkiego konesera czy miłośnika sztuki. - Jest akcja, jest reakcja - wyjaśnia.

- Jakby ktoś wymyślił, że tylko sklepy z zielonymi płotkami mogą prowadzić sprzedaż, to nawet, jeżeli nie podobałyby mi się zielone płotki, to taki płotek przed sklepem bym postawił - opowiada.

Trzaska jest przekonany, że w ten sposób działa zgodnie z prawem. - Jako, że jestem spółką, to zwołałem posiedzenie wspólników, rozszerzyliśmy zakres działalności o działalność kulturalną i ją zarejestrowaliśmy - tłumaczy. - Jak ktoś do nas przyjdzie z pretensją, to na pewno nie będziemy przyjmować mandatów, w naszym przekonaniu robimy wszystko legalnie - podkreśla.

Sztuka spotyka się z widzem

Na czym dokładnie ma polegać koncepcja galerii sztuki w sklepie? Trzaska wyjaśnia: Pomysł jest taki, aby tworzyć lokalne placówki kulturalne. Naszła mnie refleksja - mam w domu obrazy, ale nie jeździłem nigdzie specjalnie, żeby je kupić. Zobaczyłem coś przypadkiem - w restauracji czy w sklepie - spodobało mi się i po prostu chciałem to mieć. Są galerie, domy kultury, miejsca, gdzie sztuka jest eksponowana, ale takich miejsc jest mało lub wydają się niedostępne. Do naszych sklepów codziennie przychodzi kilka tysięcy osób, które nie spodziewają się tutaj sztuki. Ta ma szansę zostać zobaczona, zmusić do refleksji, spojrzenia na jakiś temat z innej perspektywy.

Trzaska spotkał się z różnymi osobami z domów kultury i podzielił się swoim pomysłem. - Udało mi się przekonać na stałą współpracę panią Leokadię. Ludzie mogą oglądać jej prace u nas, jeśli im się spodobają, służymy kontaktem do artystki, od której można kupić obraz lub złożyć zamówienie - wyjaśnia.

W sklepach Jarosława Trzaski obrazy wiszą już 10 dni. Jak mówi, reakcje ludzi są ciekawe. - Zazwyczaj są zaskoczeni - opowiada. 

Trzasce zależy na tym, aby w przyszłości wystawiać w sklepach obrazy lokalnych artystów, ale nie tylko. - Wyobrażam sobie, że moglibyśmy nawiązać współpracę również z przedszkolami czy szkołami i pokazywać prace dzieci - mówi. Jak dodaje, dla wielu nawiązanie współpracy ze sklepem spożywczym, może być jedyną szansą, żeby się pokazać.

Duże straty dla klientów i biznesów

Na końcu Trzaska podkreśla, że zakaz handlu w niedziele może generować duże straty dla firm. - Jeżeli nie byłoby odstępstw lub możliwości dopasowania się do nowej sytuacji, wiele firm poszłoby do sądu z postulatem, że zabrania im się prowadzenia biznesu. Taki zakaz to ryzyko utraty płynności finansowej. Gdy sklep traci płynność, to ubożeje. Klienci zaczynają szukać innych miejsc na zakupy - wyjaśnia Trzaska.

Szef spółki "Pod Dębem" podkreśla, że niedziele bez handlu to również strata dla klientów. - W naszych sklepach w niedziele zaopatrują się osoby, które mają pod Warszawą działki, przyjeżdżają tu na weekend, odpocząć. Dla nich to ważne, aby mieć możliwość pójścia na zakupy, kupienia kiełbaski, itd. - opisuje.

Co sądzisz o tym pomyśle? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl

Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Już wkrótce rozpocznie się budowa. Na warszawiaków czeka niespodzianka

Więcej o: