Wchodzę z telefonu na stronę ZTM, ale przyznam, że nie rozumiem publikowanych tam komunikatów. Nie są jasne, przejrzyste. Trudno mi z nich wyczytać konkretną informację, gdzie, o której i skąd dojadę.
Dzwonię więc na miejską infolinię. Dowiaduję się, że tramwaje są kierowane na objazdy z powodu Manify, która o godz. 14 ruszyła z placu Defilad.
Wiedziałem, że Manifa będzie szła ulicami miasta, że pewnie gdzieniegdzie w centrum będą utrudnienia, ale przez myśl mi nie przeszło, że z tego powodu mogą nie jeździć tramwaje na Pragę.
Poszedłem na znajdujący się na moście przystanek autobusowy. Okazało się, że jadącymi stamtąd autobusami także nie dojadę tam, gdzie zaplanowałem. Minuty lecą, a ja utknąłem. W końcu wściekły zamawiam Ubera.
Nie mam nic przeciwko Manifie, zresztą tu nie o samą Manifę chodzi. Chodzi o wszelkiego rodzaju manifestacje, marsze, demonstracje i maratony, przez które utrudnia się życie innym mieszkańcom.
Ktoś może powiedzieć, że mogłem dokładniej sprawdzić trasę, przygotować się, przewidzieć. Mogłem. To jednak nie zmienia faktu, że tego typu wydarzenia powinny być organizowane tak, by wprowadzać jak najmniej zmian w organizacji ruchu. Uwaga, niespodzianka: jest to możliwe! Wystarczy odrobina dobrej woli, wybranie takich tras, na których objazdy będą jak najmniejsze, a ruch tramwajowy nie będzie wstrzymywany.
Niedziela? Nie dla wszystkich jest ona dniem wolnym od pracy, kiedy spędza się czas z rodziną na leniwych spacerach w parku i w zasadzie jest nam obojętne, czy miasto jest blokowane. Często pracuję w weekend. I pracuje też cała masa warszawiaków. Ważne jest dla nas to, by sprawnie i bezproblemowo dostać się z pracy i do niej. Tym bardziej, że miasto w obliczu walki ze smogiem zachęca nas do korzystania z publicznego transportu. Nie mam samochodu, jestem uzależniony od tramwajów, autobusów, metra.
Nie trafia do mnie argument, że „przecież w innych miastach na świecie to standard”. Przepraszam, ale nie obchodzą mnie inne miasta, bo dlaczego powinny? Mieszkam w Warszawie, tu żyję, tu się poruszam. I życzyłbym sobie, żeby organizatorzy wydarzeń wszelakich mieli na względzie, że w tym mieście toczy się normalne życie. Całą dobę. Siedem dni w tygodniu.
Zapytałem pana na miejskiej infolinii, dlaczego blokuje się miasto. Odparł, że to demokracja.
Problem polega na tym, że istotą demokracji powinno być również poszanowanie praw jednostki. I świadomość, że wolność kończy się tam, gdzie ogranicza się ją u drugiego człowieka.
- Piotrek
Co sądzisz o opinii pana Piotra? Czy miałeś podobnie? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl