Powiedział: proszę się nie martwić, jestem zwykłym taksówkarzem. Po kursie rzucił horrendalną kwotę [LIST]

- Też trafiłam na nieuczciwego przewoźnika. Moim zdaniem jego działalność jest nielegalna, ponieważ zwyczajnie wprowadza ludzi w błąd - pisze do nas pani Anna, która opowiedziała nam swoją historię sprzed roku.

Wiedziałam, że w Warszawie zdarzają się takie przypadki, dlatego zawsze byłam bardzo ostrożna. Zawsze, jak wychodziłam z Dworca Centralnego, to brałam taksówkę z postoju lub zamawiałam przez telefon.

Pewnego razu podróżowałam z bardzo ciężkimi walizkami. Pomoc na dworcu zaoferował mi mężczyzna. Chętnie ją przyjęłam, sądząc że to zwykły uprzejmy gest z jego strony.

Po dostaniu się na górę, zapytał mnie, czy potrzebuję taksówki. Byłam ostrożna. Powiedziałam, że owszem, ale sama ją sobie wezwę i dziękuję za pomoc. On oświadczył, że jest taksówkarzem i może mnie podwieźć. Zapytałam, jaką cenę oferuje za dojazd na lotnisko. Podałam konkretną cenę, jaką pamiętałam z poprzedniego kursu na tym dystansie. Powiedział, proszę się nie martwić. Jestem zwykłym taksówkarzem. Biorę tylko cenę z licznika.

Wsiadłam więc do jego auta, a po dojechaniu na lotnisko usłyszałam, że mam zapłacić horrendalną kwotę 170 zł. Zareagowałam nerwowo, zapytałam go, jakim cudem, skoro jest zwykłym taksówkarzem i według jego słów, bierze cenę wg licznika. Na to pokazał mi licznik, który wcześniej był sprytnie częściowo zasłonięty, tak że nie zdawałam sobie sprawy, ile w istocie nalicza.

To zdarzyło się w czerwcu zeszłego roku, kiedy wyjeżdżałam do Egiptu. Ponieważ zostałam w Egipcie, nie miałam okazji nikogo poinformować o tym naciągaczu, a mówiąc wprost - złodzieju. Inaczej jego działalności nie można określić.

Miałeś podobną sytuację? Napisz nam o tym: metrowarszawa@agora.pl

Więcej o: