Pasażer pociągu jadącego na trasie Berlin-Warszawa zarejestrował kamerą w telefonie scenę kłótni między podróżnymi.
Do awantury doszło w wagonie WARS-u. Jak podkreśla pan Bartosz, wideo pokazuje jedynie jej fragment. Mężczyzna zdradza jednak, o co poszło.
Jak mówi, na stacji Poznań Główny często wsiadają do pociągu osoby, które nie mają miejscówek. Dlatego rozsiadają się w wagonie restauracyjnym Wars. Dochodzi do sytuacji, w której osoby, które chciałyby zjeść obiad, nie mogą tego zrobić, bo wszystkie miejsca są zajęte.
Mężczyzna nagrany na wideo bardzo się zdenerwował. Zaczął wyzywać podróżnych nie posiadających miejscówek. "Ku**a mać, siedzi tu całe chamstwo, które nie wykupiło miejscówek i jeszcze mają do mnie pretensje" - mówi.
Duża grupa osób włączyła się w dyskusję, zaapelowano również o wezwanie konduktora, który miałby ewentualnie wyprosić z pociągu agresywnie zachowujących się pasażerów.
Jak czytamy w regulaminie korzystania z wagonów gastronomicznych, "w wagonie gastronomicznym podróżny może przebywać tylko w czasie niezbędnym do
konsumpcji zamówionych posiłków i napojów, ze względu na konieczność udostępnienia miejsca w wagonie innym konsumentom". Jak ta zasada przekłada się na rzeczywistość - widzimy na wideo.
Podróżni, którzy często korzystają z pociągów PKP radzą jednak, aby w sytuacji, w której nie ma wolnych miejsc w Warsie, a przyszło się tam zjeść (i posiada się bilet z miejscówką), koniecznie zgłosić ten fakt obsłudze. Ta powinna znaleźć wolny stolik.
Skontaktował się z nami pan Piotr, którego w Warsie poniosły nerwy. Pisze, że do sytuacji doszło 21 stycznia. Przyznaje, że wstydzi się swojego zachowania. Jednocześnie zaznacza, że obsługa wagonu restauracyjnego zachowała się nieprofesjonalnie.
Miała stwierdzić, że to pan Piotr powinien poprosić ludzi o zwolnienie miejsca. Nie zaproponowano mu również dostarczenia posiłku do miejsca w wagonie.
- Po wyjściu z Warsu rozmawiałem z kierownikiem pociągu, który stwierdził że to nie jego sprawa i że to ci z Warsu mają pilnować biznesu - dodaje pan Piotr. Zauważa również, że w pociągu było wiele wolnych miejsc. - System sprzedaży najwyraźniej nie przydzielił ich podróżnym wsiadającym w Poznaniu, a nikt z obsługi pociągu nie pofatygował się, aby te miejsca wskazać podróżnym bez miejscówek - tłumaczy.
Przekonuje również, że obsługa Warsu ma wiele możliwości, aby zapobiec zajmowaniu miejsc w wagonie przez osoby nieuprawnione. - Ale to wymaga sprytu i refleksu - mówi i dodaje: Na przykład zapytania, czy ktoś chce coś zamówić. Sam byłem świadkiem w innym Warsie, jak obsługa przeganiała osoby tam przesiadujące - stwierdza.
O komentarz poprosiliśmy również PKP Intercity. Poinformowano nas, że zgodnie z regulaminem w wagonie gastronomicznym można przebywać tylko w czasie niezbędnym do konsumpcji zamówionych posiłków i napojów.
Dodano również, że PKP Intercity skontaktowało się również ze spółką Wars, aby uzyskać wyjaśnienia od pracowników, którzy tego dnia obsługiwali wagon.
Załoga zrobiła wszystko, co mogła w tej sytuacji. Zachowała się spokojnie i udzieliła informacji pasażerowi. Pracownicy podkreślają, że sytuacja, w której kelner na początku jazdy zacząłby robić rozeznanie wśród pasażerów, kto chce zjeść, a kto nie, jest niedopuszczalna. Obsługa musi dać pasażerowi czas na zapoznanie się z menu, zastanowienie się nad tym, na co miałby ochotę. Wszelkie ewentualne sugestie dotyczące zajmowania miejsca muszą odbywać się w delikatny, nieatakujący sposób dopiero po jakimś czasie - czytamy w wysłanym do redakcji piśmie.
Z informacji, które uzyskaliśmy od PKP Intercity wynika, że z relacji pracowników wynika, że podróżny zaatakował kelnerów i zaczął ich obrażać wprowadzając nerwową atmosferę.
Podkreślają również, że nieprawdą jest informacja o tym, że pasażerowie niepotrzebnie zajmowali miejsca. Podróżni, którzy siedzieli w wagonie WARS złożyli zamówienia - dodaje PKP Intercity.
Spotkałeś się z podobną sytuacją w wagonie Wars-u? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl