Jacek Wojciechowski: Kilka razy w życiu, ale zupełnie się tym nie przejmuję. Ludzie różnie reagują, nie zawsze negatywnie. Kobiety są na przykład bardziej otwarte, a nawet ciekawe i chcą spróbować. Mężczyźni zazwyczaj dziwią się, że można opalać się nago.
- Że pokazując się nago na plaży, prowokuję gejów, którzy moga mnie kiedyś napaść. Żeby była jasność, na plaży nudystów nie brakuje gejów czy lesbijek, ale oni nie budzą strachu. Choć nie jestem gejem, to nie nie mam nic przeciwko nim. Nie dzielę ludzi ze względu na kolor skóry, wyznanie czy orientację. Bardziej zdziwiłby mnie na plaży nudystów widok osoby w stroju kąpielowym niż geja.
- Wolnością. Jestem socjalistą z przekonania i uważam, że wszyscy powinni być sobie równi. Plaża naturystów daje takie poczucie. Nikt nie ocenia, czy masz drogi czy tańszy strój, brzydszy czy ładniejszy. Wszyscy są nadzy, więc absolutnie sobie równi. Oczywiście, jeden jest wyposażony tak, drugi inaczej, ale nikt niczego nie ukrywa i to mi się bardzo podoba.
- To był 2000 rok, plaża na warszawskich Błotach, czyli okolice Wawra. Pamiętam, że dowiedziałem się o tej plaży z mapy, którą przeglądałem z nudów. Miałem 21 lat, więc byłem bardzo młody. I jak to z młodym organizmem bywa, reagował na nagość w oczywisty sposób. Dwie pierwsze wizyty przeleżałem na brzuchu. Później było już łatwiej.
- Nie do końca. Czytałem twój tekst, gdzie naturyści przekonywali, że tak właśnie jest. Nie mogę się z tym zgodzić. Jest trochę ekshibicjonizmu w naturystach. Są tacy nudyści, którzy się patrzą. Zarówno panowie, jak i panie. Są tacy, którzy specjalnie pokazują swoje wdzięki i prowokują. Też jestem facetem i muszę się przyznać, że spoglądam na kobiety.
- Oczywiście. Nie jestem święty, bo z moimi partnerkami mieliśmy różne akcje. Jak przyszła ochota na seks podczas opalania się, to kierowaliśmy się w bardziej ustronne miejsce i odbywaliśmy stosunek. Wiec tak, seks się zdarza. Zarówno wśród par, jak i ludzi, którzy na plaży się dopiero poznali.
- W Warszawie tego nie ma, ale byłem w Gdańsku na Stogach, gdzie jest plaża naturystyczna i wydzielone strefy. Była nawet plakietka z napisem "Pedały", która sugerowała, kto się w danej części opala.
- Nie do końca. Są ludzie, którzy dopiero zaczynają przygodę z nudyzmem i nie mają śmiałości, by się rozebrać. Wszystko zależy też od plaży. Ta, na której się znajdujemy, czyli plaża na Wale Zawadowskim, opalanie się w stroju nikomu nie przeszkadza.
- Robienie zdjęć czy filmowanie plażowiczów.
- Mnie to nie przeszkadza i ja zawsze mówię: Niech się wstydzi ten, kto widzi. Są plaże, jak ta w Kryspinowie pod Krakowem, gdzie opalają się razem zarówno „tekstylni" (osoby opalające się w kostiumach kąpielowych, przyp. red.), jak i golasy. Co ciekawe, przy samej granicy stref, można zobaczyć całe rodziny z dziećmi, które przychodzą tu tylko po to, by popatrzeć na golasów.
- Panowie zdecydowanie są bardziej zadbani i to się rzuca w oczy. Kiedyś bardziej zarośnięci, teraz ogoleni, szczególnie mam tu na myśli miejsca intymne. Z panami jest z kolei na odwrót. Kiedyś było więcej wygolonych dam, a teraz wraca moda na futerka. Przychodzi też coraz więcej młodych. Single, ale także pary, a nawet młodzi rodzice z małymi dziećmi.
- Że za PRL bywało lepiej. Wychodziła prasa dla naturystów, działały nawet organizacje naturystyczne. Ba, w latach 80. odbywały się wybory „Miss Natura". Dziś to wszystko upadło. Szkoda.
- W Warszawie są dwie plaże dla nudystów: Błota oraz Zawadowska. Ale polecam Zawadowską. Niestety, na Błotach są schadzki, podczas których ludzie uprawiają seks. Po to głównie się tam przychodzi. Mało tego. Jeżeli ktoś idzie pierwszy raz, to może przeżyć szok. I się przez to zrazić. Dlatego polecam Wał Zawadowski.
- Jak tylko jest słońce i jest ciepło, to wsiadamy w samochód i przyjeżdżamy. Szczególnie w weekendy. Chociaż muszę przyznać, że moja obecna partnerka na początku nie była przekonana do opalania się nago. Pewnie dlatego, że nie akceptuje swojego ciała. Zawsze jej tłumaczę, żeby wzięła przykład ze mnie. Jestem brzydki i gruby, a mimo to nie mam problemów, by się rozebrać.
- Nie do końca. Podobnie, jak mojej byłej żonie.
- Absolutnie, chociaż podczas rozprawy rozwodowej moja pasja była wyciągnięta jako argument przeciwko mnie.
- Nie. Uważam, że jak skończy 18 lat to sama zdecyduje, czy chce tu bywać. Nie będę miał nic przeciwko. Choć ma siedem lat, to nie rozmawiamy o takich rzeczach jeszcze. Nie wie, że tata jest nudystą.
- Moje marzenie, to bycie duchowym przywódcą polskich naturystów i osobą propagującą na dużą skalę naturyzm wśród tekstylnych.
Chodzisz na plażę nudystów? Opowiedz nam o tym: listy_do_metrowarszawa@agora.pl