Mieszkańcy stolicy bardzo hucznie otworzyli letni sezon. Część poczuła się pewniej z alkoholem na bulwarach po zwycięstwie Marka Tatały w sądzie.
W 2015 roku za „spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym”, czyli właśnie na Bulwarach Wiślanych Tatała otrzymał mandat. Nie przyjął go i odwołał się do sądu. 27 marca 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił go uzasadniając, że Bulwar Flotylli Wiślanej nie jest ulicą w rozumieniu przepisów ustawy.
Mimo że wyrok dotyczył wyłącznie tego przypadku i wciąż nie ma oficjalnego stanowiska policji i straży miejskiej w sprawie picia alkoholu na bulwarach, warszawiacy potraktowali decyzję sądu jednoznacznie - można pić.
Medal ma oczywiście dwie strony - wielu od dawna uważa, że zakaz picia na bulwarach to ograniczanie swobody ludzi (tym bardziej, że na prawym brzegu Wisły pić alkohol można). Krajobraz bulwarów po upojnej nocy warszawiaków jednak zatrważa.
Zdjęcie zostało opublikowane na profilu Zdjęcia Warszawy i podpisane wymownie: "Nadwiślański świt". Komentarze pod zdjęciem nie pozostawiają złudzeń.
OMG gdzie to jest?
Niektórzy, jak widać, nie dorośli na tyle, by szanować przestrzeń wspólną, de facto siebie samych. Nad Wisłą spędziłam cały miniony weekend i zawsze wracałam z pustymi butlami - swoimi i tymi, o których się komuś przede mną zapomniało
Jak to Niemen śpiewał? "Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt, już dziś wyruszaj ze mną tam Zobaczysz jak, przywita pięknie nas, Warszawski dzień". Masakra!!!
Niektórzy zwracają uwagę na fakt, że to nie wina ludzi, ale służb, które stawiają na bulwarach za mało koszy na śmieci.
Koszy na śmieci jest zdecydowanie za mało, byłam w piątek na bulwarach i już o godzinie 22 wszystkie białe kosze były przepełnione i dookoła poustawiane były butelki, reklamówki.
Jeszcze inni widzą inne rozwiązanie problemu śmieci nad Wisłą.
Jest proste rozwiązanie. Kaucja na butelki plastikowe szklane i puszki. W Danii wynosi średnio od 70 gr do 2 zł. Efekt Nie ma nigdzie butelek.
W piątkowy wieczór nasz reporter był na bulwarach i rozmawiał z warszawiakami o różnych stronach picia alkoholu nad Wisłą. Większość była zachwycona wygraną Tatały. Wielu zwracało uwagę na problem, jakim są właśnie śmieci.
Nie nauczyliśmy się po sobie sprzątać. Bo pić potrafimy i to widzą nawet turyści z Zachodu. Jednak bulwary nad ranem, dzień po takim wieczorze jak ten, wyglądają jak wielki śmietnik. Butelki, pety i inne śmieci. Wiem, co mówię, bo mieszkam na Powiślu i codziennie tędy przechodzę z psem - stwierdziła w rozmowie z Tomaszem Golonko warszawianka spędzająca wieczór na bulwarach.
Miasto przyznaje, że pierwszy letni weekend w Warszawie zaskoczył. Liczba koszy na śmieci była niewystarczająca. Mimo to, jak twierdzi Mariusz Burkacki, rzecznik zarządu zieleni, główną przyczyną były po prostu tłumy, które w ciepły wieczór przyszły się rozerwać nad rzekę.
Sezon zaczynamy w maju, rzeczywiście w ten weekend przyszło nad Wisłę bardzo dużo ludzi. Byliśmy na to przygotowani, może niewystarczająco. Ale zwiększyliśmy częstotliwość zamiatania bulwarów i opróżniania koszy do trzech razy dziennie - pierwotnie miał być raz dziennie w sobotę, niedzielę i poniedziałek. Razem w weekend zebraliśmy aż 50 ton śmieci - wyjaśnia w rozmowie z Metrowarszawa.pl.
Oprócz tego, jak dodaje, każdego dnia wzdłuż bulwarów chodziła ekipa sprzątająca i zbierała butelki, puszki i pozostawione tam śmieci. - Nawet jeżeli kosze na śmieci są, ludzie z nich nie korzystają - mówi i zapewnia: Już od nadchodzącego weekendu na centralnym odcinku bulwarów stać będzie 200 koszy i 100 beczek na śmieci - informuje.
Jak dodaje, nie uważa, jakoby decyzja sądu, by uniewinnić Marka Tatałę, wpłynęła na zwiększenie się liczby butelek i puszek po napojach alkoholowych. - Bulwary zawsze stanowiły miejsce, gdzie ludzie się spotykali i spożywali swobodnie alkohol - podsumowuje.
Z kolei Jan Piotrowski, współtworzący projekt "Dzielnica Wisła" spogląda na problem z jeszcze innej strony. - "Jesteśmy ofiarą sukcesu" - to sformułowanie najlepiej moim zdaniem oddaje to, o czym mówimy. Wisła stała się w ciągu ostatnich kilku lat jednym z najpopularniejszych miejsc w Warszawie, a jak robi się ciepło - najpopularniejszym - mówi.
Jak podkreśla, w tym roku bardzo szybko zrobiło się wyjątkowo ciepło. - W ubiegłym roku na początku kwietnia było jeszcze chłodno. W tym roku lato znienacka "wystrzeliło". Może należało rozpocząć działania nad Wisłą wcześniej, z drugiej strony "kwiecień plecień" - przed nami kilka tygodni słoty - trudno w takich warunkach funkcjonować - mówi.
Jednocześnie informuje, że nad Wisłą z roku na rok jest coraz więcej ludzi. - Musimy odpowiadać na te potrzeby. To, co robiliśmy raptem trzy lata temu, dziś byłoby już niewystarczające - stwierdza.
I dodaje, że Dzielnica Wisła przez cały czas prowadzi promocję utrzymywania Wisły w czystości. - Musimy sobie uświadomić, że Wisła jest naszą wspólną sprawą i naprawdę czasem nie wystarczy stawiać koszy co kilka metrów, bo wielu ludzi i tak z nich nie korzysta - mówi i dodaje: W tej chwili organizujemy konkurs na projekt koszy na śmieci związku z nowymi przepisami o segregacji śmieci. Myślimy również o tym, aby w przyszłości w jakiś sposób oznaczać kosze, aby były lepiej widoczne dla osób spędzających czas nad Wisłą - dodaje.