Warszawiacy nie sprzątają po swoich psach. Ludziom puszczają nerwy: Wziąć kupę i na facjacie zostawić!

- Schylić się jestem w stanie, ale wyprostować nie. Dlatego nie sprzątam - mówi starsza pani. Warszawa ma problem z psimi kupami, które szpecą trawniki oraz ulice. - Moje dziecko ma zakaz wchodzenia na trawnik, bo ja ciągle te kupy z niego zmywam. Zakazać psów! - apelują mieszkańcy.

Mokotów. Przy Madalińskiego trawnik pełen psich odchodów. - Cicho, komu to przeszkadza - mówi właścicielka psa. I dodaje: Nasza kupa też śmierdzi. Obok nas staje druga, starsza kobieta. - Mi przeszkadza, proszę pani, bo ten smród jest nie do wytrzymania. I kończy: Codziennie tędy chodzę i wiem, co mówię. Śmierdzi.

To po prostu czuć

Problem psich odchodów, które zalegają na warszawskich trawnikach, wraca zawsze, gdy topnieją śniegi i zaczyna się wiosna. To, co skrywał biały puch, zaczyna być widoczne gołym okiem. Mało tego. Psie nieczystości po prostu czuć.

Psie kupy to wielki problem warszawyPsie kupy to wielki problem warszawy Metro Warszawa

Śródmieście. - Zemdleć idzie, jak się do metra wchodzi. Taki fetor. Nie wiem, czy to tak ciężko zrozumieć, że murek metra to nie psia toaleta - mówi mężczyzna, którego spotykam przy stacji Ratusz Arsenał. Starszy pan tłumaczy całą sytuację brakiem regulacji prawnych. - Mandaty wlepiać jak leci, to się nauczą - kończy.

Na forach ludzie zgłaszają, kto nie sprząta

Problem jest na tyle duży, że ludzie dzielą się przykładami w internecie. Na forach można przeczytać, że ludzie upominają właścicieli psów o sprzątanie, ale ci nie reagują. Pani Małgorzata na facebookowej grupie Forum Muranów napisała: 

Jakąś godzinę temu pańcia z białym chartem w beżowe łaty przechodziła pod moim oknem energicznym krokiem. Gdy chart zaczął oddawać stolec, pańcia przyspieszyła kroku i przeszła na drugą stronę trawnika. Oczywiście wychyliłam się i krzyknęłam, że mogę jej pożyczyć torebkę na kupę ale udawała, że nie wie o co chodzi

Pani Małgorzata opisuje dalej, że choć domagała się sprzątnięcia psich odchodów, właścicielka pupila udała, że nie słyszy. Na dodatek autorka wpisu sugeruje, aby odnaleźć właścicielkę i nawzajem się informować, którzy sąsiedzi nie sprzątają po swoich zwierzakach:  

Na moje "pies się zesrał" znów przyspieszyła kroku i za chwilę zniknęła między budynkami. Nie zrobiłam jej zdjęcia ale myślę, że okoliczni psiarze skojarzą tego charta, który wszystkiego się boi i jego pańcię w czarnym kapeluszu. Mieszka w tym eleganckim bloku na Miłej 6, ale pańcia go nie wysra na przystrzyżonym trawniczku pod swoim budynkiem, gdzie pewnie ogrodnik by sprzątnął raz dwa, tylko pod moim oknem, na samym skraju trawnika, żeby ktoś sobie wdepnął jak się zagapi.

Z wyjątkiem psów przewodników

Jak się okazuję, regulację są. Magdalena Niedziałek z Zarządu Oczyszczania Miasta mówi, że obowiązek sprzątania psich nieczystości spoczywa na ich właścicielach, co reguluje przyjęty uchwałą Rady Miasta regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie Warszawy.

Właściciele zwierząt domowych są zobowiązani do bezzwłocznego usuwania odchodów tych zwierząt z terenów przeznaczonych do wspólnego użytku. Odchody należy umieszczać w oznakowanych pojemnikach, koszach ulicznych lub pojemnikach na niesegregowane odpady komunalne - tłumaczy Niedziałek.

Obowiązek ten nie dotyczy osób niewidomych, korzystających z psów - przewodników oraz osób niepełnosprawnych, korzystających z psów-opiekunów.

Psie kupy to wielki problem warszawy

- Tu się boją nie sprzątać proszę pana - mówi pan sprzątający Ogród Krasińskich. Mężczyzna jednak tłumaczy, że to nie kwestia wysokiej kultury osobistej: Straż Miejska chodzi i regularnie kontroluje temat. Mandat wynosi nawet 150 do 200 złotych.

Do 500 zł

- Za niedopełnienie tego obowiązku straż miejska może ukarać właściciela zwierzęcia mandatem w wysokości do 500 zł, zgodnie z art. 145 Kodeksu wykroczeń - wyjaśnia Tomasz Demiańczuk z warszawskiego ratusza

Nawet na placu zabaw dla psów można znaleźć niesprzątnięte psie kupyNawet na placu zabaw dla psów można znaleźć niesprzątnięte psie kupy Metro Warszawa

Wola. - Moje dziecko ma zakaz wchodzenia na trawnik, bo ja ciągle te kupy z niego zmywam, a proszku szkoda - mówi młoda matka z Krochmalnej. - Ja to bym tych psów zakazała mieć w mieście.

Inny mieszkaniec warszawskiej Woli przyznaje, że problem jest ogromny i nie przebiera w słowach: Jak ktoś cham, to trzeba jak chama traktować. Wziąć gówno i mu na facjacie zostawić. Po chwili się uspokaja i wyjaśnia: Ale nie ma co psów wieszać na ludziach, bo i tacy są, co sprzątają - kończy.

A jak sprzątać nie chcą?

- Wywiązywanie się z regulaminu kontroluje Straż Miejska Warszawy - kwitują w ZOM. Inni urzędnicy dodają, że każdy właściciel nieruchomości ma obowiązek utrzymywania jej w czystości i porządku. To dotyczy także psich nieczystości. Co jednak robić, kiedy tablice z regulaminami, prawo, a nawet mandaty od straży miejskiej, co widać na przykładzie Warszawy, nie pomagają? 

- Proszę pana, to nie jest kwestia prawa czy regulaminu, tylko kultury osobistej - wyjaśnia starsza pani, gdy pytam o temat wywołujący w mieście burzę. Warszawianka chwilę myśli i wyznaje: Jeden ma regulamin pod nosem i mimo wszystko nie sprząta. Inny nie musi mieć nad sobą urzędnika, aby się przyzwoicie zachować.

Niesprzątnięte psie kupy to problem WarszawyNiesprzątnięte psie kupy to problem Warszawy Metro Warszawa

 

Więcej o: