Aby dowiedzieć się, jaki jest dokładnie jest obraz typowego warszawiaka zapytaliśmy Michała Rakowieckiego. Mężczyzna na co dzień pracuje w stolicy, natomiast wspólnie z rodziną mieszka w Krakowie, skąd pochodzi.
Oczywiście, że nie czuję antypatii w stosunku do warszawiaków! Jednak starsze pokolenie - powiedzmy mojego taty - nie może się powstrzymać przed uszczypliwościami wobec Warszawy, jeśli tylko nadarza się okazja. Z przymrużeniem oka, ale jednak.
Jak mówi, śmieszy krakusów mówienie o sobie z dumą: "jestem warszawiakiem".
Zwłaszcza przez osoby mieszkające w stolicy 3, 8 czy 12 lat. W Krakowie termin "Krakus" zarezerwowany jest dla osób, których przodkowie pamiętają czasy przynajmniej Stanisława Wyspiańskiego.
Dorożki na rynku głównym Krakowa. Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl
Zdaniem Michała mieszkańców Krakowa irytuje napuszenie warszawiaków ("coś więcej, niż sama duma") i pogarda w stosunku do innych.
Warszawiaków oskarża się także o pracoholizm.
To korpoludki, którzy życia poza biurem nie widzą. Jak niektórzy mówią: w Warszawie się pracuje, a w Krakowie żyje.
Ewa Dzielęcka, od trzech lat mieszka w stolicy:
Nasze miasto żyje, rozwija się. Ciągle powstają nowe inwestycje. A Kraków? Straszy niewyremontowanymi kamienicami, starą komunikacją, zaniedbanymi bulwarami i zaściankowym myśleniem.
Aleksandra Wójcik (rodowita warszawianka) także podziela tę negatywną opinię:
Całkiem niedawno odwiedziliśmy Kraków, wzięliśmy ze sobą psa. Zarówno w hotelu, jak i w kawiarniach patrzono na nas jak na kosmitów. A przecież na całym świecie podróżuje się ze zwierzakami i nikogo to nie dziwi. Kraków to Średniowiecze XXI wieku.
Widok na centrum Warszawy. Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl
Okazuje się, że animozje między miastami mają swoje źródło w procesie, który rozpoczął się już w połowie XVI wieku. Wtedy Kraków zaczął tracić
atrybuty stołeczności. Przekazywano je głównie Warszawie.
Wszystko zaczęło się za rządów Zygmunta Augusta. Hołd lenny, ceremonia, w trakcie której nowo wybrany król odbierał "przysięgę wierności" od księcia pruskiego w 1550 roku, był ostatnim, który odbył się w Krakowie. Kolejny miał miejsce w Lublinie (1569), następne już w Warszawie - tłumaczy Krzysztof Zwierz, historyk, pracownik Działu Badań nad Warszawą w Muzeum Warszawy.
Król Zygmunt August dążył bowiem do ściślejszego związku między Wielkim Księstwem Litewskim a Polską. Dla wspólnego polsko-litewskiego państwa potrzebne było nowe centrum zarządu – miejsce wspólnych sejmów walnych. Nie mógł nią być zbyt peryferyjnie położony Kraków. W związku z tym zarówno strona litewska, jak i koronna zgodziły się na Warszawę. Tam też od 1573 roku wybierano królów polsko-litewskich. Warszawa nie była wtedy jeszcze kosmopolitycznym miastem.
Na tle innych miast Polski była wówczas raczej małym, prowincjonalnym, mazowieckim miastem - wyjaśnia Krzysztof Zwierz.
W podręcznikach szkolnych uczymy się, że data przeniesienia przez Zygmunta stolicy z Krakowa do Warszawy to 1596 rok. Okazuje się, że nie jest to do końca prawda.
Zygmunt III wyjechał w tym czasie tylko na Sejm, ale z Warszawy do Krakowa wrócił - mówi Krzysztof Zwierz. Podwawelski gród opuścił, gdy wyjechał na wojnę w 1609 r. Wrócił w 1611 r., ale już nie do Krakowa, tylko do Warszawy. Został tam już na stałe.
I to właśnie decyzja z 1611 roku zaważyła o wyznaczeniu syreniego grodu na miejsce nowej rezydencji królewskiej. Nic więc dziwnego, że narósł konflikt między miastami, szczególnie ze strony Krakowa. W końcu to Kraków od końca XIII wieku przygotowywano na stolicę Królestwa Polskiego.
Było to miasto na miarę stolicy, w ciągu stu pierwszych lat istnienia jego obszar powiększył się dwukrotnie, szybko zapełniając się zabudową. Podobnie szybko rosła liczba mieszkańców. Poza tym wielu krakowskich rzemieślników służyło na dworze. Po zmianie lokalizacji dworu zostali bez zajęcia - mówi Krzysztof Zwierz.
Poza tym, że stolica gości poselstwa, jak zauważa historyk, jest również miejscem uroczystych zjazdów i ważnych wydarzeń. Kraków te zaszczyty stracił, a Warszawa zyskała.
Do XVIII wieku miastem stołecznym rezydencjonalnym określano również m.in. Lublin, Lwów, Wilno, Poznań i Piotrków. I mimo że Warszawę ustanowiono najważniejszym miastem w kraju, to przez kolejne sto lat Kraków nadal nazywano stolicą. Dlaczego?
Ponieważ szlachta miała w sobie zakodowane, że stolica jest tam, gdzie skarbiec koronny, insygnia i groby królewskie, a one pozostały na Wawelu.
Dlaczego mimo upływu czasu Kraków i Warszawa nie mogą się dogadać? Zdaniem socjologa dr hab Jana Sowy konflikt generują sztuczne podziały.
Animozje między Krakowem a Warszawą to przykład sztucznie rozdmuchanych podziałów, które mają może jakieś faktyczne podstawy, nie posiadają jednak znaczenia, jakie im się przypisuje. Umieściłbym je w tej samej kategorii, co dyskusje o "wózkowych" bądź "słoikach" - w grupie "pseudoproblemów" bez jakiejkolwiek społecznej wagi.