- Bieg przez płotki, tak się mówi o barierkach - śmieje się Julka, licealistka, którą pytam, dlaczego czołga się po śniegu. - Ja ćwiczę skłony, inni przeskakują, ale wszyscy to robią, bo biegną na autobus - wyjaśnia.
Chodzi o barierki i chodnik między wejściem do stacji metra Wilanowska, który łączy pętlę autobusową. To popularne miejsce wśród pasażerów, bo umożliwia dogodną przesiadkę między podziemną kolejką a autobusem. A żeby jeszcze skrócić sobie drogę, warszawiacy wydeptali dziką ścieżkę. I o ten fragment drogi się rozchodzi.
To niepojęte
Żeby zmusić pasażerów do poruszania się chodnikiem, postawiono metalowe barierki, które skutecznie odgradzają mieszkańców od wydeptanej drogi. - Dla mnie to niepojęte. Myślałem, że prędzej chodnik położą skoro widzą, że ludzie tędy chodzą, a oni płot stawiają, aby było po urzędowemu, jak w przepisach - skarży się pan Wojciech, którego spotykam w autobusie linii 725, która ma przystanek na opisywanej pętli.
Barierki przy Metro Wilanowska budzą emocje. Są dla wielu warszawiaków przeszkodą. Metro Warszawa
Barierki przy Metro Wilanowska Metro Warszawa
Barierki przy Metro Wilanowska budzą emocje. Są dla wielu warszawiaków przeszkodą. Metro Warszawa
Oni, czyli kto?
Wszystkie problemy zaczęły się od budowy biurowca na działce między stacją metra a pętlą. Wtedy zostało zamknięte główne wejście na perony, z którego korzystali warszawiacy przesiadający się z autobusów do kolejki podziemnej. Już wtedy trzeba było chodzić dookoła. Pasażerowie grzmieli, że nikt nie słucha ich postulatów i tego, czego naprawdę potrzebują. Budowa wieżowca się nie skończyła, a już powiły się kolejne problemy i utrudnienia dla pasażerów. - Najważniejsze wejście zamknięte, teraz jakieś barierki. Oszaleć idzie - komentują sprzedawcy pobliskich straganów.
Magdalena Potocka z Zarządu Dróg Miejskich przyznaje, że sprawa jest jej znana, ale to nie ZTM postawił ogrodzenie. - Może ratusz Ursynowa albo deweloper nakazali je postawić. Urząd dzielnicy Ursynów wyjaśnia zaś, że z barierkami nie ma nic wspólnego. - Proszę zadzwonić pod numer 19115, gdzie mogą państwo otrzymać informacje - mówią urzędnicy Ursynowa. A może ratusz Mokotowa to postawił? - kończą urzędnicy. Autora absurdu, jak się okazuje, nie ma, ale problem jest. - Wiochę odwalają to się i przyznać nie chcą - mówią pasażerowie.
Polak potrafi
Warszawiacy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i stanowczo powiedzieli „Nie” absurdalnym barierkom. Jak? Zaczęli… ich demontaż! Na początku, przestawiając je, a gdy pojawił się łańcuch łączący poszczególne elementy ogrodzenia, zaczęli barierki po prostu usuwać.
Barierki przy Metro Wilanowska budzą emocje. Są dla wielu warszawiaków przeszkodą. Metro Warszawa
Barierki przy Metro Wilanowska budzą emocje. Są dla wielu warszawiaków przeszkodą. Metro Warszawa
Ogrodzenie z barierek ciągnie się wzdłuż niemal całego chodnika. - Uprzykrza nam życie. Który dureń to wymyślił? - grzmią starsze panie, które muszą nadrabiać drogi, aby dostać się do autobusu. Gdy mówię, że to dla bezpieczeństwa, mieszkanki Warszawy nie mają złudzeń: - Niebezpiecznie to jest dopiero teraz. Jak któraś z nas się poślizgnie i złamie nogę, to dopiero będziemy mówić o niebezpieczeństwie - kwituje jedna z nich.
- Na złom z barierkami - śmieją się licealiści komentujący moją rozmowę ze starszymi paniami. - Złomiarzy napuścić, będą wiedzieć, co z tym zrobić - dodają.
Bareja wiecznie żywy
Wśród przechodniów można zauważyć funkcjonariuszy Straży Miejskiej, którzy na widok rozwalonych barierek nawet nie reagują. Pojawia się zatem pytanie - skoro barierki wywołują złość mieszkańców i nie przynoszą zamierzonego efektu, to dlaczego wciąż tu stoją?
- Bo to absurd, proszę pana. Bareja wiecznie żywy, to musi stać. Przecież Polska na tym polega, że na absurdach stoi, czy nie? - mówi sklepowa pobliskiego spożywczaka.
Gdy budowa biurowca się zaczęła, a wraz z nią zmieniła się organizacja ruchu, konieczne było wytyczenie nowych dróg dla pasażerów, które pomogą im dotrzeć z metra na pętle. - Barierki miały wyznaczać taką drogę i pewnie brano pod uwagę bezpieczeństwo - kończy Potocka z ZTM.
- Proszę pana, te barierki to robotnicy z pobliskiej budowy postawili, chyba na prośbę miasta, bo ludzie wpadali pod koła autobusów - mówi ekspedientka kiosku, który znajduje się obok pętli autobusowej i stacji metra Wilanowska w Warszawie. - Ludzie jak szarańcza z tego metra wylatują i lecą, na łeb i szyję do autobusu. Były wypadki, to i postawiono płot - wyjaśnia i kończy sklepowa.
O tym, że pasażerowie faktycznie wbiegają pod koła mówi się od dawna. - Na początku sama byłam zła na te barierki, ale po chwili zrozumiałam, że kierują one na pasy, które prowadzą na pętlę - mówi Ania, mieszkanka Ursynowa. - Ludzie nie patrzą, lecą do autobusu, bo im się spieszy, więc może to jakieś rozwiązanie - kończy, ale sama i tak przechodzi pod barierką.
Barierki przy Metro Wilanowska budzą emocje. Są dla wielu warszawiaków przeszkodą. Metro Warszawa
Barierki przy Metro Wilanowska Metro Warszawa