Coraz częściej i głośniej mówi się o problemie, jaki stanowi w Warszawie smog. Jednym z największych trucicieli są domy ogrzewane indywidualnie. Ale nie tylko. Kopcące samochody, których dym z rur wciągamy codziennie "niczym dym z papierosa", również zwiększają stężenie tych najbardziej szkodliwych pyłów w powietrzu.
Jeden z naszych reporterów przesłał nam zdjęcie samochodu poruszającego się po Chełmskiej. Skomentował je krótko i dosadnie: "Gdzie jest drogówka! Kto mu podbił badanie techniczne! To on karmi SMOG w Warszawie".
No właśnie - kto mu je podbił?
Auta bez filtra zanieczyszczają powietrze 10 razy bardziej
Jak wynika z ustaleń Wyborczej, powszechną praktyką w Warszawie jest wycinanie filtrów cząsteczek stałych (DPF - diesel particulate filter). W samochodach osobowych z silnikiem o zapłonie samoczynnym, czyli dieslach, stosuje się je obowiązkowo od 2006 roku. Wtedy weszła w życie norma emisji spalin Euro 4.
Samochody nie posiadające filtra, nie spełniają normy. Pozbawione takiego filtra auto zanieczyszcza powietrze 10 razy bardziej niż zwykły samochód. Z jego rury wydechowej wydobywają się kłęby czarnego dymu. Za to pali mniej i ma większą moc. Poza tym wymiana zużytego filtra na nowy kosztuje.
Problem z kopcącymi samochodami zauważa pracownik jednej z warszawskich stacji kontroli pojazdów. Z jego wypowiedzi wynika, że kontrola "kopcących" pojazdów w Warszawie w dalszym ciągu kuleje.
Prawo drogowe reguluje kwestię emisji spalin i każdy kierowca jest zobowiązany do poddania samochodu kontroli podczas okresowego przeglądu. Jeśli samochód nie spełnia norm, otrzymuje negatywny wynik na badaniu technicznym, a kierowca jest zobowiązany do usunięcia usterek. Inaczej nie ma prawa wyjechać na drogę. Ale, jak wiemy, na drogach nie brakuje tych kopcących samochodów...
"To tak jakbyśmy my i nasze dzieci palili papierosy bez filtra"
Warszawski Alarm Smogowy na swoim facebookowym profilu odwołał się do danych opublikowanych przez Zielone Mazowsze. Autorzy posta, nawiązując do zanieczyszczeń emitowanych z rur wydechowych aut z wyciętym filtrem, stwierdzają: - To tak, jak byśmy my i nasze dzieci palili papierosy bez filtra.
Z ustaleń Zielonego Mazowsza wynika, iż liczba kontroli pojazdów pod kątem emisji spalin na terenie całego Mazowsza to jedna dziennie. W piśmie Zielonego Mazowsza skierowanym do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, podpisanej przez prezesa dra Macieja Sulmickiego, pada stwierdzenie:
Warszawa nieustannie boryka się z problemem nadmiernego zanieczyszczenia powietrza. Jest to w dużej mierze efekt emisji komunikacyjnej, czyli generowanej przez ruch drogowy, zwłaszcza w obszarze śródmiejskim. Równocześnie praktycznie brak jest działań służących kontroli emisji z tego źródła.
Kto powinien to kontrolować?
Skontaktowaliśmy się ze stołecznym ratuszem i zapytaliśmy, czy miasto w jakikolwiek sposób kontroluje to, czy samochody, które poruszają się po mieście, mogą być jeżdżącymi trucicielami.
Tomasz Demiańczuk, inspektor w urzędzie m.st. Warszawy odpowiada krótko. - Miasto nie ma takich uprawnień. Choć istnieje możliwość wydania przez Radę Miasta uchwały wprowadzającej zakaz poruszania się pojazdów po centrum Warszawy.
Tego typu kontroli nie przeprowadza również straż miejska, jak poinformowała nas Monika Niżniak z biura prasowego i skierowała do policji.
Co może policja?
Antoni Rzeczkowski z wydziału prasowo-informacyjnego Komendy Głównej Policji poinformował nas, że policja dysponuje 34 pojazdami specjalistycznymi ETDiE (Ekip Techniki Drogowej i Ekologii), w skład których wchodzą m.in. analizator spalin (do silników benzynowych) i dymomierz (do diesla).
Podkreślił jednak, że nie każda kontrola wymaga użycia takiego specjalistycznego sprzętu. Ale samo "nadmierne kopcenie" jest już uzasadnionym przypuszczeniem, że pojazd narusza wymagania ochrony środowiska.
W okresie od 01.01.2015 do 31.12.2015 r. policjanci wyposażeni w analizatory spalin i dymomierze przeprowadzili przy ich wykorzystaniu 2 678 kontroli drogowych, ujawniając 722 niesprawne pojazdy. W okresie od 01.01.2016 do 30.12.2016 r. przeprowadzono 4610 kontroli, ujawniając 1194 niesprawne pojazdy.
Co w takiej sytuacji może zrobić policja? Zatrzymać dowód rejestracyjny i zakazać dalszej jazdy, a także skierować pojazd na dodatkowe badania techniczne.
Poza zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego z zakazem dalszej jazdy, policjant w związku z ujawnieniem wykroczenia polegającego na poruszaniu się pojazdem naruszającym wymagania ochrony środowiska, może ukarać użytkownika pojazdu mandatem do 500 zł lub skierować wniosek o ukaranie do sądu rejonowego.
Policja nie dysponuje jednak danymi dotyczącymi zastosowanych sankcji.
Jednym z pomysłów na zwiększenie kontroli pojazdów poruszających się po mieście, jest stworzenie tzw. stref ekologicznych. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w innych europejskich miastach, np Berlinie, Londynie czy Sztokholmie.
W Berlinie strefa przyjazna środowisku funkcjonuje już od 2008 roku. Mogą się po niej poruszać tylko pojazdy, które spełniają standardy emisji szkodliwych substancji, oznakowane specjalną naklejką. Przepis dotyczy zarówno miejscowych, jak i turystów, a naklejki można zakupić na stacjach benzynowych.
Członkowie partii Nowoczesna postanowili złożyć do Sejmu projekt ustawy, który miałby umożliwiać utworzenie właśnie takich stref również w Polsce. Miałyby powstać w 16 miastach, w tym w Warszawie. O szczegóły projektu zapytaliśmy posła partii, Marka Sowę.
Pomysł projektu pojawił się jako propozycja rozwiązania problemu walki o czyste powietrze w dużych miastach - czyli takich, w których mieszka powyżej 200 tysięcy mieszkańców.
Zanieczyszczenia komunikacyjne, jak mówi, to druga, po emisji zanieczyszczeń z domów ogrzewanych indywidualnie, przyczyna skażenia powietrza. Projekt Nowoczesnej miałby przekazać pewne uprawnienia samorządom, które mogłyby wprowadzać czasowe lub stałe ograniczenia w komunikacji - np. wyłączyć określone strefy miejskie z ruchu samochodowego.
Sowa podkreślił, iż obecnie brak procedur i rozwiązań prawnych, które porządkowałyby kontrolę emisji zanieczyszczeń przez samochody - brak oznakowania pojazdów czy ograniczeń obejmujących pojazdy, które nie spełniają norm.
- Obecna aktywność policji w tym zakresie polega wyłącznie na sprawdzeniu, czy w dowodzie rejestracyjnym widnieje ważna pieczątka świadcząca o "zaliczeniu" państwowego przeglądu w stacji kontroli pojazdów. Bez zmian legislacyjnych problemu się nie rozwiąże - zaznacza Sowa.