Gdzie prywatny właściciel może oddać psa w kryzysowej sytuacji życiowej? "Luka w prawie"

- System w Polsce działa tak, że do schroniska nie można oddać psa właścicielskiego. To luka w prawie - mówi Łukasz Balcer, kierownik społecznego schroniska w Celestynowie, gdzie w podbramkowej sytuacji można ubiegać się o miejsce dla psa. Lista jest jednak długa. Trzeba też spełniać kilka warunków.

 - Zgłoszeń jest mnóstwo, przynajmniej kilka w tygodniu. Ludzie z różnych powodów chcą psa oddać - bo wyjeżdżają za granicę, bo pies jest agresywny, ale są też sytuacje bardziej ekstremalne. Któregoś dnia o 23 w nocy zadzwonił do nas mężczyzna, który następnego dnia rano musiał iść do szpitala na operację. Nie wiedział, czy ją przeżyje. Osoba, która miała adoptować jego psa, nie przyjechała. Płakał i prosił, abyśmy zaopiekowali się jego pupilem - mówi Łukasz Balcer ze społecznego schroniska w Celestynowie pod Warszawą.

Zobacz wideo Pies utknął w ogrodzeniu na długie godziny. Pomogła mu straż miejska

Takich sytuacji jest wiele - swoją historią podzieliła się nasza czytelniczka, która skomentowała artykuł "Napisał: "Jeśli myślisz o zabiciu psa, zadzwoń". Cały dzień odbierał telefony". Nie ma, co zrobić z psem, a musi wyjechać za granicę do męża, który podupadł na zdrowiu. W Polsce nie tak dobrego leczenia, jak tam. Jak pisze, zrobiła wszystko, by znaleźć dla niego dom. Wylała się na nią fala hejtu.

- Prawo w Polsce działa tak, że prywatny właściciel nie może oddać psa do schroniska, które dotowane jest przez miasto. Nasze schronisko, utrzymuje się z dotacji, darowizn oraz ze środków Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, więc funkcjonujemy na innych zasadach. Można się do nas zgłosić, gdy nie ma się co zrobić z psem. Ale trzeba spełnić kilka warunków. W zależności od okoliczności, każdy przypadek traktujemy inaczej - mówi Łukasz Balcer.

Są sytuacje pilne i pilniejsze. Mężczyzna, który musiał stawić się do szpitala na operację, został potraktowany przez schronisko priorytetowo. - Trafił na pierwsze miejsce z listy. Ale nie każdy może liczyć na tak szybką interwencję - mówi Balcer.

- Spotykamy się z osobą, która ma problem ze zwierzęciem i badamy sytuację - jeśli widzimy, że taka osoba miała czas, ale nie zrobiła zbyt wiele, żeby znaleźć nowy dom dla pupila, nie odbieramy psa, tylko informujemy, co może ona zrobić, żeby rozwiązać swoją sytuację na własną rękę - gdzie umieścić ogłoszenie, jak je stworzyć, itd. Sami często pomagamy w rozsyłaniu ogłoszeń, np. na Facebooku - mówi Balcer. - Możliwości jest wiele, trzeba tylko chcieć - dodaje.

Podaje przykład mężczyzny, który miał duże problemy z agresywnym psem. - Zgłosił się do nas o wsparcie. Przekazaliśmy mu kontakt do behawiorysty, co niestety nie przyniosło rezultatów, mężczyzna bardzo długo szukał potem domu dla swojego psa. Miał zupełnie inne nastawienie niż osoba, która natychmiast chce pozbyć się problemu. Gdy wyczerpał wszystkie możliwe sposoby na rozwiązane swojej sytuacji, przyszliśmy z pomocą - mówi Balcer.

Jak twierdzi kierownik schroniska w Celestynowie, system w Polsce powinien się zmienić. - Moim zdaniem nie powinno być tak, że schroniska nie mają prawa przyjmować psów od właścicieli. Ta procedura przekazania psa oczywiście nie powinna odbywać się na zasadzie - "pozbywam się psa i nic z tym nie robię". Okienko życia dla zwierząt pokazało, że to zwalnia ludzi z całkowitej odpowiedzialności za zwierzę i niczego nie uczy (okienko życia musiało zostać zlikwidowane, gdyż się zablokowało, przyp. red.) - mówi Balcer.

Na podobnej zasadzie jak schronisko w Celestynowie działają inne organizacje non profit zajmujące się pomocą dla zwierząt. W Warszawie działa wiele takich fundacji i organizacji. - Warto jednak pamiętać, że sposobów na szukanie nowego domu jest wiele - Facebook, OLX, różne fora internetowe, rozwieszanie ogłoszeń, informowanie znajomych - mówi Balcer.