- Miła, przytulna restauracja przy ruchliwych, głośnych Ujazdowskich. Ze stolikami na chodniku. Do jednego z nich podchodzi mocno starsza, wyraźnie schorowana i wyraźnie bardzo biedna pani. Na wpół zgięta staruszka - zaczyna swoją opowieść Anna Kołtunowicz , która kilka miesięcy temu odwiedziła gruzińską restaurację Rusiko przy Al. Ujazdowskich.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
- Delikatnie odsuwa od stołu wolne krzesło, ustawia je przodem do ulicy, siada. Odpoczywa. Po chwili stolik opuszczają klienci pozbawieni wolnego krzesła. Pewnie spłoszył ich nadciągający chłód lub coś o czym nie wiem - kontynuuje.
Staruszka Anna Kołtunowicz Anna Kołtunowicz
Staruszka zostaje sama. I, jak pisze Anna, siedzi dalej. W rozmowie z Metrowarszawa.pl Anna przyznała, że zaczęła się zastanawiać, czy zaraz ktoś z obsługi nie wyjdzie i nie wyprosi staruszki. - Już zaczęłam obmyślać, co bym zrobiła. Czy zaprosiłabym ją np. do swojego stolika. Byłam lekko zaniepokojona, bo obawiałam się, że kelner poprosi, aby sobie poszła - opowiada.
Kelner podchodzi. Nie sugeruje starszej kobiecie, by opuściła ogródek. Zamiast tego stawia przed nią talerz zupy. - Stawia przed panią, dostawia talerzyk z lawaszem. Kłania się z uśmiechem i życzeniem smacznego - opowiada dalej na Facebooku Anna.
Staruszka, jak relacjonuje Anna, częstuje się zupą. - Po jedzeniu stara się wytrzeć naczynia do czysta, pyta pana kelnera, jak ma zapłacić. "Kiedy? Może kiedyś?" - dopytuje.
- Chłopak mówi: "Ależ skąd, to poczęstunek". Prosi, by poczekała jeszcze moment, przynosi herbatę. Tak. Przynosi herbatę... mnie się to nie śniło! - dodaje Anna. - Tak było naprawdę. To nie jest polska restauracja (to tak dorzucam na smutnym marginesie) - kończy opowieść.
Rusiko staruszka Adam Stępień/ Agencja Wyborcza.pl Adam Stępień/ Agencja Gazeta
Annie wydawało się również, że kelner prostym gestem pokazał, że staruszka jest w restauracji mile widziana.
Skontaktowaliśmy się z restauracją, aby o to zapytać. Kierownik sali potwierdził, że sytuacja miała miejsce. Dodał, że obsługa kojarzy kobietę. - Wiemy, że starsza pani mieszka ze swoją córką niedaleko. Ale gdy córka jest w pracy, to staruszka wychodzi z domu i wędruje po Alejach. Ma problemy z chodzeniem - opowiada.
- Czasem przysiada w naszym ogródku - dodaje. Jak mówi, pomysł, aby ją ugościć wyszedł od mamy właściciela restauracji Davita Turkestanishvilego, która m.in. pracuje w kuchni. Przyznał również, że Gruzini to naród wyjątkowo gościnny, więc jego osobiście takie zachowanie zupełnie nie dziwi: - To ludzki odruch, żeby pomóc takiej osobie. Żadne działanie obliczone na efekty.
Restauracja Rusiko została otwarta w 2015 roku i w tym samym roku wygrała w Plebiscycie na Knajpę Roku. Jej właściciel, Davit, na Aleje Ujazdowskie trafił z zardzewiałej budki na Stadionie Dziesięciolecia, gdzie sprzedawał kaukaskie szaszłyki i przepiórki z grilla. Obecnie Rusiko uznawana jest za jedną z najlepszych restauracji w Warszawie.