Obecnie zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu. Za picie alkoholu w miejscu niedozwolonym grozi kara grzywny w wysokości 100 zł.
Szczegóły na temat nowej ustawy, której projekt przygotował Kukiz'15, poznamy najpewniej we wrześniu. Na razie wiemy tyle, że przede wszystkim celem ustawy jest przeniesienie decyzyjności tego gdzie i jaki alkohol można spożywać. Obecnie, jak mówi poseł Jakub Kulesza, decydują o tym odgórne regulacje.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
- Jako przykład można tu podać nagminnie łamany zakaz spożywania alkoholu na terenach akademików oraz ośrodków szkoleniowych. W tym przypadku lepiej by było, gdyby tę kwestię regulował np. regulamin przyjęty przez rektora. Generalnie chodzi o to, by przenieść decyzje na gminy, samorządy i właścicieli obiektów. Mogliby oni zezwolić na spożywanie alkoholu np. w ośrodkach szkoleniowych, nadmorskich kurortach czy strefach wyznaczonych przez gminę - powiedział Wirtualnej Polsce.
Autorzy projektu zwracają także uwagę na fakt, że obecna ustawa została napisana w 1982 roku i od tego czasu, z różnymi poprawkami, funkcjonuje do dziś.
O projekcie ustawy wypowiedział się Marek Tatała , który od trzech lat walczy o możliwość legalnego spożywania alkoholu nad Wisłą. Powołał m.in. grupę Legalnie nad Wisłą, której misją jest promowanie legalnej i odpowiedzialnej konsumpcji napojów alkoholowych nad Wisłą i pilnowanie przestrzegania prawa przez służby mundurowe.
Już teraz, jak pisze widzi dwa problemy związane z ustawą. - Po pierwsze politycy Kukiz'15 chcą, aby władze gminy mogły "zezwolić na spożywanie alkoholu" w wybranych strefach. Trzeba iść zupełnie w innym kierunku - znieść zakaz wszędzie, a gminom pozwolić na wprowadzanie zakazów w wybranych strefach (pod pewnymi warunkami, wyłącznie w uzasadnionych przypadkach) - pisze.
Po drugie, jak pisze, zakaz spożywania alkoholu w tzw. miejscach publicznych nie jest żadnym reliktem PRL. - Ten przepis wprowadzono do porządku prawnego w 2001 r. - twierdzi i czeka na szczegóły projektu. - Jeśli politycy nie dadzą rady zmienić prawa, czas by sprawę wzięli w swoje ręce obywatele, społeczeństwo obywatelskie i organizacje pozarządowe - podsumowuje.