Czarnoskóra kobieta z sześcioletnią córeczką została pobita przez handlarzy warzyw przy stacji Metro Wilanowska - tak twierdzi dziewczyna, która była świadkiem zdarzenia.
Z jej relacji wynika, że mimo że awanturze przyglądał się tłum gapiów, nikt nie zareagował. Kolejny świadek potwierdza, że rzeczywiście nikt, włącznie z policjantami nie reagował.
Spodobało ci się? Polub nas
LIST ŚWIADKA NIEDZIELNEGO ZDARZENIA
Tak się składa, że byłem świadkiem przykrego zdarzenia, które miało miejsce tuż przy wejściu do Metra Wilanowska.
Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego nie zareagowałem, a swoją biernością dałem przyzwolenie na zło, które się wydarzyło.
Prawdopodobnie uległem strachowi.
W każdym razie mam nadzieję, że przynajmniej tą wiadomością uda mi się nieco zmniejszyć swoją winę.
To, co mnie zaszokowało, chyba nawet bardziej niż zwyrodniałe pobicie czarnoskórej kobiety to reakcja przechodniów oraz samych policjantów.
Widziałem młodych, podgolonych chłopaków w koszulkach patriotycznych, którzy pod nosem się delikatnie uśmiechali i mówili do siebie, że "co jak co, ale asfalt to powinien leżeć na ziemi".
Na moją reakcję, że przecież to żywy człowiek taki, jak i my, dostałem odpowiedź, "że ich przodkowie nie mają w sobie nic z małpy. Polska tylko biała i tylko dla Polaków".
Pomyślałem, że ich przodkowie, to pewnie ci dzielni husarze, których mieli namalowanych na swoich bluzach.
Kolejną rzeczą, która mnie przytłoczyła był brak reakcji Policji.
Biedna kobieta była pobita, obdarta z godności, natomiast sami policjanci udawali, że nic się nie stało! Że w ogóle nie ma sprawy! Tak jakby tej kobiecie nie przysługiwała ochrona prawna, tylko z powodu odmiennego koloru skóry.
W takich chwilach wstydzę się tego, że urodziłem się w tym kraju!