- Stołeczne gmachy to mikrusy w porównaniu z drapaczami chmur powstającymi w Ameryce Północnej, Azji czy na Bliskim Wschodzie, ale w Europie niewiele miast może się poszczycić tak wysokopiennym centrum - w 2013 pisał na łamach "Newsweeka" Jarosław Olechowski. Tyle tylko, że europejskie miasta wcale nie chcą mieć wysokopiennych centrów. Dlaczego dziennikarz zatem tak napisał? Bo z perspektywy Polski szklane wieże to wciąż prestiż. Na Zachodzie dawno doszli do wniosku, że nie liczy się wysokość, a jakość. Liczy się projekt, a nie metry wysokości.
- Niestety, ale bryły stołecznych wieżowców są estetycznie podobne do siebie. Nie wiem, dlaczego Warszawa nie odchodzi od tego typu konserwatywnych projektów - mówi zaś architektka zaangażowana w działania artystyczne na styku sztuki, architektury, doktorantka na uczelni Bartlett School of Architecture UCL w Londynie - Natalia Romik. No właśnie. A, że nie wielkość ma znaczenie, idealnie widać po Złotej 44.
Patrząc na wieżowiec Złota 44, robi się słabo od poziomu brzydoty. Ten architektoniczny kulfon stoi w centrum miasta i wcale nie jest ozdobą Warszawy. Miał przypominać żagiel, a wygląda jak tratwa. W sumie tu można by postawić kropkę. Ale spójrzmy jeszcze raz.
Projekt vs. rzeczywistość.
Wizualizacja projektu wieżowca Złota 44 Materiały prasowe Materiały prasowe
, Zagiel " Libeskinda - Zlota 44 w Warszawie &Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Jeżeli w Warszawie mają powstać kolejne tego typu inwestycje, czyli budynki, które przede wszystkim mają bić rekordy wysokości, a nie oryginalności i walorów estetycznych, to darujmy sobie wysokopienne centrum. Chyba że chcemy zrobić z Warszawy centrum światowej brzydoty. Skoro tak, to jesteśmy na dobrej drodze. Złote Tarasy, Żagiel Libeskinda to dowód na to, że mamy ogromne pokłady szpetności. Niestety, wciąż niewykorzystane. W sumie to strach, gdy ktoś zechce po te zasoby sięgnąć. Co następne? Wieżowiec w kształcie banana?
Widok z lotu ptaka na Wroclaw ,Fot. Kornelia Gowacka-Wolf / Agencja Wyborcza.pl ,Fot. Kornelia Gowacka-Wolf / Agencja Gazeta
A dowodów na to, że małe może być piękne, w centrum Warszawy nie brakuje. Weźmy, chociażby budynek Emilki, który, choć od wybudowania go mija kilkadziesiąt lat, wciąż może się podobać. Tak, tak, to właśnie ten budynek wyburzą, aby postawić kolejny wieżowiec. Tym razem w kształcie, Boże uchowaj, spirali.
Pawilon sklepu meblowego Emilia przy ul. Emilii Plater w 2009 r. Fot. Micha Mutor / Agencja Wyborcza.pl
160-metrowa wieża z Muzeum Sztuki Nowoczesnej miałaby stanąć zamiast pawilonu meblowego "Emilia", obok hotelu InterContinental (Materiały inwestora) (Materiały inwestora)
- Wydawało się, że taki nowoczesny kierunek rozwoju tej okolicy jest już przesądzony. Od lat oficjalnie planowano przecież, że kiedyś do istniejącej wysokościowej zabudowy dodane zostaną kolejne budynki. Gdy jednak w ubiegłym roku plany te zaczęły nabierać rumieńców, nagły sprzeciw wobec dalszej budowy nowoczesnego centrum Warszawy zaczęła zgłaszać część miejskich aktywistów - możemy przeczytać na portalu Natemat.pl. Dlaczego aktywiści mówią wieżowcom - nie? Może dlatego, że plan zagospodarowania centrum Warszawy miał sens, ale faktycznie w latach 90. Dziś pomysł ten jest przeterminowany, nienadający się do spożycia. Skoro tak, to dlaczego kurczowo trzymamy się tego planu? Dosłownie - trujemy o jego realizacji? Przy okazji. Berliński Potsdamer Platz nie jest ścisłym centrum miasta, ale rewelacyjnie sprawdził się jako centrum berlińskich wieżowców. W ślady Berlina idzie warszawska Wola. Naprawdę centrum żadnego miasta nie musi być wysadzone wieżowcami.
Budowa Gereration Park . +Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Dlaczego o tym piszemy? Otóż nie brakuje głosów, które przekonują swoich czytelników, że budowanie wielkich albo wysokich budynków jest dla Warszawy dobre. My zaś chcemy zakomunikować - budujmy, ale z głową. Nie ścigajmy się na metry kwadratowe. Na żadne metry. Z kimkolwiek. Nie jest to warte żadnych pieniędzy.