Tego jeszcze nie było i wbrew pozorom może zbawić świat.
Spodobało ci się? Polub nas
Główną motywacją warszawskich naukowców było przeciwdziałanie masowemu wymieraniu pszczół, od których istnienia uzależnia się nasze życie na ziemi.
Szacuje się, że ponad jedna trzecia roślin uprawnych i aż ok. 90% roślin dziko rosnących wymaga zapylania, a to właśnie pszczoły są głównymi owadami zapylającymi. Już dziś na niektórych obszarach rolnicy muszą sprowadzać owady z daleka, a to znacznie podwyższa koszty produkcji żywności. Te roboty mają wspomóc naturalne pszczele robotnice, które zapylają rośliny.
Naukowcom udało się stworzyć urządzenie, które samo potrafi odnaleźć kwiat, zebrać z niego pyłek i przekazać go na znamię tego samego lub innego kwiatu tego samego gatunku za pomocą specjalnych miotełek.
To nie jest takie proste, robot musi być na tyle "delikatny", żeby nie uszkodzić zapylanej rośliny. Pierwsze testy z zapyleniem czosnku i truskawek przyniosły jednak pozytywne efekty.
DLOLU Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Naukowcy pod przewodnictwem dr Rafała Dalewskiego z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej przekonują, że robot może się sprawdzić w zapylaniu tylko niektórych, niskich roślin, do zapylania sadów lepsze byłyby urządzenia latające. I nad takim rozwiązaniem pracują naukowcy z PW, ale na latającego pszczelego robota trzeba jeszcze poczekać.
W planach naukowców rozwiązania dla szklarni.
Już dziś wiadomo, że "sztuczna pszczoła" może mieć przewagę nad prawdziwą, bo zbiera pyłek, przenosi go, ale nie zajmuje się poszukiwaniem jedzenia.
Pozostaje tylko zapytać, kiedy "sztuczna pszczoła" nauczy się produkować miód? Oby nie prędko...
Źródło: www.pw.edu.pl i pierwszymilion.forbes.pl