Michał Kwiatkowski jest jednym z członów grupy przewodników prowadzących projekt Warszawy historia ukryta. Zna historię Warszawy, tę piękną jej stronę i tę brzydszą, można by powiedzieć więcej - obrzydliwą. Opowiedział nam o tych szemranych zapachach Warszawy. A my nadal czekamy na wasze zapachy pod adresem zapachywarszawy@agora.pl, które pomogą nam stworzyć mapę zapachów. Najciekawsze opisy opublikujemy! Szczegóły tutaj.
Szambo i ścieki
- Wielu nie zdaje sobie z tego sprawy, bo mało kto o tym pisze, ale Warszawie przed wojną naprawdę daleko było do Paryża czy Perły Północy - mówi Michał. - Mówiąc wprost - po prostu waliło szambem - dodaje. Warszawa, jaką znamy z filmów z Eugeniuszem Bodo, właściwie nie istniała. - Warszawiacy tak nie wyglądali i tak nie mieszkali, jakieś 2-3 proc. społeczeństwa mogło sobie pozwolić na takie warunki życia - opowiada Michał.
Podwórka XIX-wiecznych kamienic - w drugiej i trzeciej oficynie - często pozbawione były kanalizacji. - To, co piękne i wyposażone w łazienkę, było tylko od frontu, ale wystarczyło wejść w głąb, żeby poczuć charakterystyczny smrodek. Tak właśnie mieszkali prawdziwi warszawiacy, bez toalet, z drewnianym wychodkiem na środku podwórka - opowiada Michał.
Jak pachnie Warszawa Narodowe Archiwum Cyfrowe Narodowe Archiwum Cyfrowe
Co gorsza, tuż obok wychodka budowano w podwórkach studnię. - Studia, a obok szambo - nietrudno sobie wyobrazić, do czego to doprowadzało - do chorób. Ale ówcześni mieszkańcy Warszawy nie wiązali duru brzusznego, na który zapadali ludzie, z umiejscowieniem wychodka - mówi Michał.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Ciężkiej atmosferze w mieście nie sprzyjały wszędobylskie powozy z końmi. - Większość pojazdów w tamtym okresie stanowiły powozy i bryczki. Ze sprzątaniem bywało różnie. Porządku pilnowano przede wszystkim na głównych ulicach, ale to, co już się działo w bocznych, wołało o pomstę do nieba - mówi Michał.
Śmierdziało, jak mówi, w całym mieście, szczególnie w okresie letnim. - Królowie nie budowali sobie posiadłości za miastem dlatego, że taka była moda, ale dlatego też, że w mieście latem nie dało się wytrzymać. Dzisiejszy taras widokowy na Starówce, niegdyś nazywano Gnojną Górą - mieściło się tam największe w stolicy wysypisko śmieci - dodaje.
Modernizm na ratunek
Sytuacja nieco zaczęła się zmieniać w drugiej połowie XIX wieku. - W 1887 r. odbyło się ważne wydarzenie - Warszawska Wystawa Higieniczna, a pod koniec XIX wieku powstało Warszawskie Towarzystwo Higieniczne. Wtedy zaczęto się interesować higieną i jej wpływem na zdrowie warszawiaków - mówi Michał Kwiatkowski. Musiało minąć jednak dużo czasu, aż w Warszawie naprawdę zaczęło być schludniej, a powietrze przestało pachnieć wyłącznie nieczystościami.
Jak pachniała Warszawa Narodowe Archiwum Cyfrowe Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jak mówi Michał Kwiatkowski, przełomem było powstawanie nowych osiedli. - Czyli tych wszystkich modernistycznych budynków, które dzisiaj zdaniem wielu osób, szpecą miasto. Nie zawsze są ładne, taka prawda. Ale nikt nie zastanawia się nad tym, że tak naprawdę nawet te makabryły sprawiły, że życie warszawiaków stało się w miarę normalne. Powstały one w miejscu potwornie stłoczonych kamienic. Tam, gdzie teraz jest Pałac Kultury kiedyś stało 200 takich domów - wszystkie praktycznie pozbawione łazienek z prawdziwego zdarzenia. Łatwo sobie wyobrazić, co tam musiało się dziać i jak musiało śmierdzieć - mówi.
PRL to również rozkwit przemysłu. - Spaliny do lat 90. w Warszawie nie stanowiły problemu, samochodów było nie tak wiele, bo były sprzedawane na talony dla zasłużonych. Większość mieszkańców korzystała z komunikacji miejskiej. Sam pamiętam, jak informacja o korku na Marszałkowskiej była jedną z ważniejszych w głównym wydaniu wiadomości - wspomina Michał.
W PRL wszystkie fabryki upaństwowiono. - Docierały z nich bardzo nieciekawe zapachy, zwłaszcza ze słynnej fabryki Polfa na Tarchominie. Ten smród wyczuwało się czasem już od Mostu Gdańskiego. Śmierdziało taką pleśnią, starą piwnicą - opowiada Michał. Michał wspomina również Hutę Warszawa, bo mieszkał w jej okolicach. - Jak Huta czyściła piece, to rdzawa mgła spadała aż do Wisły. Czuć było wszędzie taki specyficzny, metaliczny zapach - mówi Michał.
PRL pachniał również, zwłaszcza w okresie świątecznym, cytrusami. - Pisał o tym w swoim felietonie Stefan Wiechecki "Wiech". Gdy w Stanach Zjednoczonych rozpylali w sklepach zapach cytrusów, by zachęcić klientów do zakupów, u nas zatykano dziurki od kluczy, by kolejki się nie ustawiały przed sklepami. Zapach pomarańczy czy cytryn niejeden Polak żyjący w PRL pamięta - mówi Michał.
Zapach bezdomności
Warszawiakom dziś przeszkadza zapach, który latem często pojawia się zwłaszcza w środkach komunikacji miejskiej. Ale nie tylko. Bezdomni na ulicy, alkoholicy, osoby zaniedbane. A jak to było kiedyś? - Zapach bezdomnego czy osoby "pod wpływem" mówiąc eufemistycznie, nie stanowił problemu w Warszawie. Przed wojną bezdomność była tępiona - osoby, które włóczyły się po mieście, wyglądały na zaniedbane, zgarniał z ulicy stójkowy, czyli policjant patrolujący swój rewir. Taka osoba trafiała do więzienia za włóczęgostwo - dodaje.
Zdjęcie ilustracyjne: bezdomni na dworcu Piotr Wójcik/ Agencja Wyborcza.pl Piotr Wójcik/ Agencja Gazeta
Bezdomny sprzed wojny różnił się również od tego bezdomnego dziś. - To nie był człowiek, który wieczorem się upijał, a rano wstawał tylko po to, żeby skombinować środki na kolejną dawkę alkoholu. Byli to ludzie, którzy zarabiali zbyt mało, by starczyło na własny kąt i dach nad głową. Bezrobotni owszem, pili - ale później szukali pracy.
Miasto, jak mówi, wynajmowało takie osoby do różnych robót publicznych - np. do wywożenia śniegu zimą - kiedyś śnieg wywoziło się za miasto lub wrzucano do Wisły, nie tak jak dziś - spychało na miejsca parkingowe i chodniki - mówi Michał. Osoby bezdomne mogły również za niewielką opłatą wynająć sobie miejsce w namiotach Czerwonego Krzyża, na Annopolu czy w schroniskach. Była bieda, potworna czasem. - Ale nic za darmo i na koszt społeczeństwa - mówi Michał. - Jedynie tzw "dziady", czyli żebracy w okolicach cmentarzy i kościołów stanowili swoisty folklor, ale i oni musieli mieć się na baczności - dodaje.
Bezdomności nie wyczuwało się również na ulicach Warszawy po wojnie. - Socjalizm zrównał wszystkich, więc ci, co mieszkali w barakach dla bezdomnych, zajęli mieszkania w okolicy. Bezdomnych oficjalnie nie było, każdy musiał pracować. Jeśli byli, próbowano ich leczyć, czasem kierowano do szpitali psychiatrycznych - opowiada Michał. Bezdomność, jaką dziś znamy, jak mówi, przyszła wraz z wolną Polską. - Wielu niestety sobie wykalkulowało i doszło do wniosku, że nie opłaca się pracować, bo państwo da. A do pracy nikogo nie zmusi - opowiada.
Lata 90. Stadion X-lecia, McDonald's
Michał wymienia również takie historyczne zapachy, jak zapach lokomotywy parowej, palonego węgla i rozgrzanej oliwy, zapach kolei czy charakterystyczny smrodek warszawskich dworców kolejowych. - Dworzec Warszawsko-Wiedeński, Dworzec Wileński czy linia nadwiślańska, wilanowska - wszystkie te dworce miały swój charakterystyczny zapaszek. Wielu doskonale pamięta zapach Dworca Centralnego jeszcze przed remontem - mówi.
Jak pachniała Warszawa Narodowe Archiwum Cyfrowe Narodowe Archiwum Cyfrowe
Zapachy Warszawy Jacek Łagowski/ Agencja Wyborcza.pl Jacek Łagowski/ Agencja Gazeta
To już lata 90., które, jak mówi Michał, pachniały również jedzeniem, warzywami, owocami, ale i śmieciami. - Lata 90. to rozkwit warszawskich targowisk. Istniał już oczywiście Bazar Różyckiego, Hala Mirowska, Koszyki, Polna oraz Hale Banacha. W 89 r. powstał Jarmark Europa na Stadionie X-lecia, przedtem słynne szczęki na Placu Defilad, które z czasem przeniosły się na plac przy Dworcu Śródmieście. Słynne było targowisko na Wolumenie, Kole i "Ciuchy" na Kamionku przeniesione w latach 10-tych do Rembertowa - opowiada Michał.
Jak pachniała Warszawa Maciej Zienkiewicz/ Agencja Wyborcza.pl Maciej Zienkiewicz/ Agencja Gazeta
Lata 90. to również zapach pierwszego McDonalda przy ulicy Świętokrzyskiej, a potem Burger Kinga. - A dziś pachną ogródki knajpiane. Charakterystyczny zapach Warszawy to również zapach lipy i pelargonii - stały element krajobrazu warszawskich balkonów - mówi Michał. Czym jeszcze pachnie Warszawa dziś? Oto pytanie do Was. Swoje zapachy i miejsca, gdzie je czujecie, przesyłajcie na adres: zapachywarszawy@agora.pl.
Ważne, abyście napisali nie tylko czym dla was pachnie Warszawa, ale konkretne zapachy powiązali z określonymi rejonami Warszawy i napisali, dlaczego właśnie na ten zapach zwróciliście uwagę (np. Rejon: Odolany; Zapach: pociągów; Dlaczego ten zapach i jaki on jest: Ponieważ czuję go codzienne, gdy wychodzę rano do pracy, jest metaliczny ale budzi we mnie pozytywne emocje). Czyli piszcie: 1. Jaki zapach, 2. Gdzie, 3. Dlaczego.