Spodobało ci się? Polub nas
Przypomnijmy słowa ministra: "Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku - nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami" - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski w wywiadzie dla niemieckiego "Bilda".
Czym tak bardzo wegetarianie i weganie narazili się panu ministrowi Waszczykowskiemu?
- Komentarz pana ministra jest ostatecznym potwierdzeniem tego, że jedzenie jest ważną częścią kultury. Jedzenie może być normatywne, bądź nienormatywne, polskie, bądź niepolskie. I wygląda na to, że kultura jedzenia mięsa w mniemaniu pana ministra jest tradycyjna, normatywna i bardziej przystoi Polakom i Polkom przez duże "P".
Czyli prawdziwy Polak nie powinien jadać zieleniny?
Najwyraźniej jedzenie warzyw wciąż jeszcze nie kojarzy się z tradycją i nie jest wystarczająco patriotyczne.
To jakiś absurd.
Zwłaszcza, że w Polsce mamy tyle świetnych warzyw, tyle warzywniaków, zieleniaków. To istotna część naszej kultury i tradycyjny sposób zaopatrywania naszych lodówek. Ale najwyraźniej gdzieś pokutuje przeświadczenie, że "dzisiaj wege jutro homo", więc jak zawsze wegetarianie wpadają do jednego worka z rowerzystami i tymi "strasznymi lewakami ".
Czy słowa pana ministra Waszczykowskiego dotknęły cię? Poczułaś się urażona? A może doceniona?
Przez ostatnie tygodnie urzędowania nowego rządu coraz mniej rzeczy mnie zadziwia, mniej mnie dotyka. Także tym razem było podobnie. Szczerze się uśmiałam. Ale mówiąc poważnie jest mi przykro, że jako wegetarianka, Polka, patriotka, jestem w oczach pana ministra Polką gorszego sortu.
Czy w związku z tym zamierzasz walczyć o naszą wegetariańską godność i polskość?
Wierzę, że Polacy są już trochę bardziej świadomi i wiedzą więcej niż obecny rząd i nie trzeba ich przekonywać, że można być dobrym Polakiem i wegetarianinem. Nie trzeba też nikogo przekonywać, że wegetarianie chcą narzucać komuś jakąś dyktaturę. Słowa pana Waszczykowskiego trzeba puścić mimo uszu. Wciąż będę gotować, bo to jedzenie samo się broni.
W obecnej sytuacji twoja "zielona rewolucja" nabiera sensu politycznego. Spodziewałaś się, że tak będzie?
Nie, nigdy bym nie przypuszczała, że dieta może stać się politycznym orężem, że trzeba będzie przekonywać polityków, że dieta roślinna jest polska i dobra dla Polaków. Ale skoro już się to wydarzyło, to mam nadzieję, że "zielona rewolucja" nabierze rozmachu. Liczę, że pan Waszczykowski choć na chwilę zamknie oczy i spróbuje tych strasznych dań wegetariańskich. Będzie mógł sam ocenić, czy coś mu zagraża, czy nie.
To może mogłabyś polecić coś panu ministrowi na początek?
Ministrowi Waszczykowskiemu polecam pasztet z soczewicy - można podać go na imieniny, wszystkie inne święta i po polsku zjeść z chlebem i kiszonym ogórkiem.