Spodobało ci się? Polub nas
Sytuację Tarabuka na Browarnej opisywaliśmy już kilkakrotnie. Wszystko wskazywało na to, że wsparcie ludzi - stałych klientów Tarabuka oraz warszawiaków, dla których księgarnia-kawiarnia stała się stałym i rozpoznawalnym punktem na mapie kulturalnej stolicy, wystarczy, by ocalić kawiarnię na Powiślu. Przez kilka tygodni mieszkańcy Warszawy mogli podpisywać się pod specjalną petycją "TAK dla Tarabuka".
Do 2 listopada Tarabuk ma zniknąć
9 sierpnia właściciel Tarabuka Jakub Bułat, który otworzył i przez wiele lat prowadził rodzinny biznes z wielką pasją, otrzymał odmowę dalszej współpracy ze spółdzielnią. - Pani prezes Spółdzielni Radna pod koniec lipca wypowiedziała umowę najmu księgarni-kawiarni Tarabuk, zrywając rozmowy z upoważnionym przez nas, właścicieli, negocjatorem specjalistą od prawa spółdzielczego - poinformował nas Jakub Bułat.
- Mimo pism od wiceprezydenta Warszawy Jarosława Jóźwiaka i prezesa Polskiej Izby Książki Włodzimierza Albina, mimo apeli mieszkańców, w tym grona profesorskiego - do 2 listopada miejsce to ma zniknąć na zawsze - dodaje ze smutkiem właściciel Tarabuka.
Ostatnie starcie
Jakub Bułat nie ma zamiaru się jeszcze poddać. Ostatnia nadzieja w spotkaniu, które już 12 sierpnia ma się odbyć w księgarni-kawiarni.
- Tarabuk i Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zapraszają członków spółdzielni o godzinie 18:30 do na spotkanie, na którym zostaną przedstawione argumenty za pozostaniem Tarabuka na terenie Spółdzielni. Zaproszone zostały również władze Spółdzielni, aby mogły przedstawić swój punkt widzenia. Towarzyszyć nam będę również radni Warszawy. Chcemy poznać zdanie mieszkańców na temat tego, czy Tarabuk powinien zostać na Powiślu i dlaczego. Sami chcemy przekonać Spółdzielnię, że Tarabuk również ze względów ekonomicznych jest cennym miejscem dla tej dzielnicy Warszawt - informuje Jakub Bułat.
Wieloletni konflikt
Konflikt Tarabuka ze Spółdzielnią Radna trwa już kilka lat. Jak twierdzi Jakub Bułat, wszystko zaczęło się w chwili objęcia przez Teresę Konowską stanowiska prezesa Spółdzielni. Chodzi oczywiście o stawkę czynszu, którą od 2010 roku Klonowska sukcesywnie podwyższała. I nie były to zdaniem Bułata kosmetyczne podwyżki, ale nawet 70 proc. pierwotnej stawki. Jak czytamy w Gazecie Wyborczej, celem podwyżek było zrównanie stawek wynajmu obowiązujących na modnym Powiślu.
- Jesteśmy za kulturą, ale muszę zapewnić środki finansowe na funkcjonowanie spółdzielni. Koszty remontów, które nas czekają, szacuje na kilkanaście milionów. Do tego dochodzą duże podwyżki opłat za użytkowanie wieczyste. Tarabuk twierdzi, że jest jak dom kultury. To prawda, ale domy kultury są dofinansowywane. Nas nie stać na dopłacanie do działalności prywatnej firmy. Nie mogą płacić mniej niż biblioteka miejska - tłumaczyła w rozmowie z GW prezes Konowska.
Zdaniem Konowskiej Tarabuk nie odpowiada na potrzeby mieszkańców dzisiejszego Powiśla. Twierdzi, że kawiarnia dysponuje ofertą wyłącznie dla określonej grupy ludzi, nie otwiera się na młodzież, nie idzie z duchem czasów. A więc nie ma wpływu na kształtowaniu rynkowej wysokości czynszu.
Ze zdaniem Konowskiej nie zgadzają się jednak ani właściciele Tarabuka, kórzy organizują bardzo wiele wydarzeń wokół książek właśnie dla dzieci i młodzieży. Możliwości negocjacji z władzami Spółdzielni zostały już najwyraźniej wyczerpane. Czy spotkanie twarzą w twarz z władzami Spółdzielni oraz z mieszkańcami Powiśla wpłynie pozytywnie na losy Tarabuka? Okaże się już na dniach.
Jeśli więc jesteście przywiązani do księgarni-kawiarni i nie chcecie, aby miejsce to zniknęło z mapy stolicy, wasz głos na pewno okaże się w tej dyskusji bardzo cenny. Spotkanie w środę o 18:30 w Tarabuku na Browarnej.