Usiadłam na wózku i zobaczyłam Warszawę na nowo. Szok. Jest tylko dla młodych, zdrowych i silnych osób... [WIDEO]

Wyobraź sobie, że poruszasz się po mieście na wózku. Nie, nie wyobrazisz sobie tego. Można przewidzieć, że będzie trudno, ale to o wiele za mało. Trzeba by sobie wyobrazić stres, że po pierwsze możesz się wywrócić praktycznie na każdym wertepie na chodniku, stres, że kolejny tramwaj, który przyjedzie będzie miał popsutą platformę, stres, że inni ludzie podepczą, stres, że informacje wprowadzą w błąd i trzeba będzie całą drogę pokonywać dwa razy, a dobrej szukać jeszcze raz.

Spodobało ci się? Polub nas

Iza Sopalska i Maciej Augustyniak z Fundacji Polska bez Barier to osoby bez których tego filmu by nie było. Zorganizowali dla mnie wózek, zaplanowali trasę po Warszawie i cały dzień mi towarzyszyli. Dzięki nim np. ani razu się nie przewróciłam i mogłam zebrać bardzo autentyczne doświadczenia.

Zobacz wideo

Nasza wycieczka nie była ulgowa. Była całkiem trudno - wsiadanie i wysiadanie z tramwaje, przebieganie na nielegalu przez tory (innego przejścia na przystanku przy rondzie Waszyngtona nie było), wychodzenie z podziemi przy stacji metra Centrum i przejazd po wysypanym żwirem dziedzińcu Muzeum Narodowego. Zapewniali mnie, że po kilku godzinach poruszania się na wózku, będę miała zakwasy. Tak się nie stało, ale tylko dlatego, że ja jestem bardzo wysportowaną osobą. I taki właściwie bardzo smutny wniosek zaczął mi towarzyszyć dość szybko od rozpoczęcia naszej wycieczki: poruszanie się na wózku jest dla osób młodych, zdrowych, silnych i wysportowanych. I najlepiej też bogatych, bo koszt dobrego wózka (czyli lekkiego i zwrotnego) jest wysoki (10 tys. zł).

Podczas naszej wycieczki Iza i Maciek pokazywali miejsca, które rozczarowują i pozostawiają wiele do życzenia, opowiedzieli mi dużo o problemach, które na co dzień towarzyszą osobom poruszającym się na wózku. Po pierwsze, każdy musi sam poznać miasto, nie ma nigdzie zbiorczej informacji, z którego przystanka tramwajowego się nie wyjdzie (ja wysiadłam przy rondzie Waszyngtona, a tam okazało się, że wyjść można tylko po schodach), w którym przejściu podziemnym są ułatwienia, gdzie się kończą, itd. Buduje się nowe rzeczy nie uwzględniając potrzeb - np. przejścia dla pieszych, w których jest wyboisty bruk (przy Dworcu Centralnym, zapraszam wszystkich, żeby zobaczyli jak to jest na wózku na takim przejściu), inwestuje się w rzeczy, z których działaniem są wciąż problemy - np. podnośniki przy schodach przy wyjściu z Dworca Centralnego i Śródmieście. Nie można z nich korzystać samodzielnie a tylko z pomocą ochrony dworca, co już powoduje poczucie dyskomfortu, a do tego często nie działają. Pierwszy, z którego chciałam skorzystać, nie działał. Ochrona dworca akurat była przemiła i pomogła mi znaleźć najbliższą windę, ale nie zapominajmy, że doba osoby z niepełnosprawnością ma dokładnie tyle samo minut co innych osób.

Pewnie też wiele razy nie zwróciliście uwagi, że dojście w różne miejsca jest po żwirze. Macie pomysł, jak się przez taki żwir brnie na wózku? Zdjęcia, które zrobiłam, wchodzą do restauracji Lorentz na dziedzińcu Muzeum Narodowego dają pewne pojęcie.

Wsiadłam na wózek, żeby zobaczyć Warszawę z tej perspektywyWsiadłam na wózek, żeby zobaczyć Warszawę z tej perspektywy www.metrowarszawa.pl www.metrowarszawa.pl

Jak ktoś, kto ma również nie do końca sprawne ręce ma sobie dać radę w tym świecie? Nie mam pojęcia. Jak osoba starsza, więc raczej nie nadludzko silna? Nie mam pojęcia. Pewnie dlatego jest tak, jak mówią Iza i Maciek - raczej nie ma aktywnych starszych osób na wózkach. Jak się nauczyć tych wszystkich potrzebnych rzeczy? Jeśli poruszasz się na wózku w wyniku wypadku, to bardzo możliwe, że trafisz na Fundację Aktywnej i Rehabilitacji i jej pracownicy pomogą w wielu rzeczach, również w wyborze dobrego wózka. Jeśli w wyniku choroby, to jest duże prawdopodobieństwo, że do wszystkiego będziesz musiał dotrzeć sam.

Oczywiście w Polsce powstaje coraz więcej dostosowanych miejsc. Zwróćmy jednak uwagę na lady wszystkich sklepów, kiosków itd. Jeśli jesteś na wózku, to ladę masz zwykle na wysokości czoła. A w takim Oslo na przykład można inaczej.

Po kilku godzinach poruszania się na wózku po mieście mam też jeszcze jeden mocny wniosek: uważam, że każdy, po prostu każdy powinien mieć takie doświadczenie za sobą - najlepiej by było organizować w ramach lekcji WOS-u. Wiem, że w niektórych szkołach organizuje się takie lekcje, świetnie byłoby gdyby zacząć we wszystkich. Takie doświadczenie zmienia perspektywę.

Więcej o: