Spodobało ci się? Polub nas
14 czerwca na profilu FB Fundacji Mikropsy pojawił się post o treści: "Warszawa, okolice ul. Modzelewskiego, ALARM! Pilnujcie psiaków! Bądźcie czujni! Patrzcie, czy ktoś czegoś nie kładzie na trasie psich spacerów, sprawdzajcie co to, róbcie zdjęcia, jeśli zobaczycie tego zwyrola, macie prawo obywatelskiego zatrzymania - do czasu nadjechania policji - i zawiadamiajcie policję!!!"
O sprawie Fundację poinformowała na Facebooku jedna z mieszkanek stołecznego Mokotowa. - Okolice Modzelewskiego! (...). Na osiedlu kawałki kiełbasy nadziane haczykami. Zadał sobie trud, bo kiełbasa nie była najtańsza, tylko z wyższej półki. Pewnie chciał mieć pewność, że jakiś pies się skusi - napisała.
Chodzi oczywiście o groźne "niespodzianki", które przeciwnicy psów pozostawiają na trawnikach - kiełbasy czy karkówka z haczykami wędkarskimi, pinezkami, gwoździami, a nawet, jak mówi Magdalena Kordas z Fundacji Mikropsy - potłuczonym szkłem. - Zjedzenie przez psa takiej porcji wiąże się z ogromnym cierpieniem, wymagana jest natychmiastowa ingerencja chirurgiczna, która nie zawsze kończy się pomyślnie - mówi Magdalena Kordas i dodaje ze smutkiem. - Nie mam pojęcia, co kieruje ludźmi, którzy rzucają psom na pożarcie takie "przysmaki".
Magdalena Kordas poinformowała nas, że to nie pierwszy raz, kiedy w Warszawie doszło to tragedii w związku z porozrzucanymi na trawniku pułapkami. - Zgłoszenia przychodziły nie tylko z Mokotowa, także z Żoliborza czy Bielan. Ale tak naprawdę problem dotyczy całej Polski - tłumaczy.
Magdalena Kordas przestrzega, aby dokładnie obserwować psa podczas spaceru - patrzeć, czy czegoś nie zjada, a jeżeli ma tendencję do podjadania, założyć mu kaganiec. - Gdy tylko dojdzie do połknięcia przez psa niebezpiecznego pokarmu, należy od razu zabrać zwierzę do weterynarza. Pinezki, gwoździe czy szkło rozrywają przewód pokarmowy. Wymagana jest natychmiastowa ingerencja chirurgiczna, która niestety wiąże się również z dość dużymi kosztami - dodaje Magdalena Kordas. Przedstawicielka Fundacji Mikropsy zachęca również do zgłaszania każdej takiej sytuacji na policję. Sprawy często z powodu braku dowodów są umarzane, ale jak mówi Magdalena Kordas, warto mieć oczy szeroko otwarte i zwracać uwagę na nietypowe zachowanie ludzi.
Skontaktowaliśmy się z kom. Agnieszką Hamelusz z KRP II, by dowiedzieć się, czy kobieta, której pies padł ofiarą koszmarnego przysmaku zgłosiła sprawę na policję. - Pani złożyła zawiadomienie 14 czerwca, dziś zostanie wszczęte postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Policjanci będą ustalać trasę i próbować ustalić, kto podrzucił kiełbasę. Prawdopodobnie był kto ktoś mieszkający niedaleko miejsca, w którym miało miejsce zdarzenie - mówi kom. Agnieszka Hamelusz.
Jak poinformowała nas Hamelusz, jeżeli sprawca zostanie schwytany, zostaną mu przedstawione zarzuty znęcania się nad zwierzętami. - Takiej osobie grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności, jeżeli natomiast zostanie jej udowodnione znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, ta kara wydłuża się do lat 3 - tłumaczy Hamelusz. Kom. Hamelusz dodała również, że jest to pierwsze tego rodzaju zgłoszenie, które wpłynęło do KRP II.