"Jak byłam mała, strasznie zazdrościłam tym z Ursynowa". Dziś Maria Sadowska mieszka w bloku [BLOKOWISKA]

O życiu w bloku naprzeciwko Sejmu i na Powiślu, o tym dlaczego lepiej mieszkać w bloku niż w kamienicy i domu z ogrodem pod miastem, o widokach z okien i super sąsiadach, świetnej infrastrukturze i brzydkiej klatce schodowej rozmawiamy z Marią Sadowską, reżyserką, scenarzystką, piosenkarką i jurorką Voice of Poland.

Spodobało ci się? Polub nas

Wszystkie teksty z cyklu o BLOKOWISKACH

Jesteś "blokersem"?

Nie, urodziłam się i wychowałam w podmiejskim domu z ogrode. Jak byłam mała to strasznie chciałam mieszkać w bloku na Ursynowie, bardzo zazdrościłam, że mają windę i mogą tak wysoko mieszkać. A życie "pod miastem"  w okresie dojżewania postrzegałam, jak przekleństwo. Byłam miejsko wykluczona, bo dojazd na imprezę czy gdziekolwiek zajmował strasznie dużo czasu. To był też kłopot dla moich rodziców. Musieli mnie dowozić, np. do szkoły na ul. Bednarską, czyli dokładnie na drugi koniec Warszawy. Trzema tramwajami i autobusem dojeżdżałam nawet do dwóch godzin. Coś za coś. Miałam piękny ogród i blisko las, a w około wieś, bo Pyry to kiedyś była wieś. Do bloku wyniosłam się dużo później. Po studiach w Łodzi, po innych życiowych perypetiach zamieszkałam na ul. Wiejskiej

W wyjątkowym bloku

Blok stoi dokładnie naprzeciwko Sejmu, gdybym chciała to kamieniem bym dorzuciła. Przez 10 lat byłam świadkiem największych manifestacji i protestów: konopie, feministki, pielęgniarki, mniejszości seksualne, nauczyciele.  Jak górnicy palili opony i  pod moim oknem, petardy wybuchały, a ja z małym dzieckiem na rękach, to już miałam tego dosyć. Mój blok wyjątkowy bo np. dostał tytłuł Mistera warszawskich bloków w latach 70.  Występował też w jednym z odcinków "Wojny domowej", kiedy do Warszawy przyjeżdża Amerykanin i obwożą go po mieście, przyjeżdżają też pod mój blok i chwalą się, że domofon działa. To jest jedyny blok w okolicy, na około same kamienice.

Wesoło było na Wiejskiej?

W mieszkanku o powierzchni 38 m2 bywały imprezy dla 50 - 60 osób, także było wesoło.

Ale to mieszkanie nie wyglądało jak typowe mieszkanie z lat 70.

Znasz je po remoncie. Wcześniej to była kawalerka z tzw. akwarium, czyli kuchnią oddzieloną od reszty kawalerki dużym oknem. Miałam kolorowe ściany, a w kuchni odbywły się niezwykłe imprezy, performance. To okno nas mobilizowało do odgrywania jakichś przedstawień.

I ten balkon z widokiem na Sejm

I jakieś kontrabandy ciągle na tym balkonie. Dobrze, że sąsiadów miałam fajnych. Pod nami nikogo nie było, z boku młode małżeństwo. To był bardzo imprezowy okres w moim życiu

Do czasu aż urodziłaś córkę?

Tak, trzeba było zrobić remont mieszkania i remanent życia. Otworzyliśmy wszystkie przestrzenie, wyburzyliśmy ściany i mieszkaliśmy tam przez 2 lata w trójeczkę. Sypialnię mieliśmy za kotarką, kuchnię otwartą. Wesoło było. Nie zrezygnowaliśmy z gości, nasza córeczka był bardzo dzielnym niemowlakiem, słodko sobie spała za tą kotarką.

Jednak się stamtąd wyprowadziliście. Znowu do bloku

Oczywiście marzyłam o mieszkaniu w kamienicy, ogładałam nawet jakieś mieszkania. I mój tato powiedział mi: Jeśli to jest kamienica przedwojenna, to nie wiesz co się tam wydarzyło w czasie wojny. Nie wiesz co jest w tych ścianach.

Jakie duchy tam mieszkają.

A kiedy weszłam do mieszkania w którym teraz mieszkamy, w salonie stał fortepian. Okazało się, że właścicielem mieszkania jest Japończyk, który studiował na Akademi Muzycznej w Warszawie i przez sześć lat grał tu Chopina. Dziś robi międzynarodową karierę. Później, kiedy już tu mieszkaliśmy okazało się, że w tym mieszkaniu mieszkała Irena Kwiatkowska. Zadziałał argument ojca -  Nie wiesz co się działo w tych kamienicach, a tu wiesz, że ktoś grał Chopina -  Wiadomo, że tu w bloku było dużo taniej niż w kamienicy. Wolałam te pieniądze wydać na urzędzenie mieszkania. Zrobić np. ścianę zieleni o której zawsze marzyłam. Ściana kwiatów równoważy mi miejskość tego mieszkania.

Jak się mieszka w bloku na Powiślu?

No i znów ten mój blok jest wyjątkowy. Z tego co słyszałam był budowany dla artystów w latach 70.

Ja mieszkam w mieszkaniu budowanym dla artystów na Grochowie. Na ostatnim piętrze są  dwa poziomy. Pierwotnie na górze była pracownia, a na dole kuchnia i salon.

My mamy wyskie osiemdziesięciometrowe mieszkanie, z dwoma balkonami, ze wszystkich stron są okna. Kiedy do niego weszliśmy pierwszy raz, od razu zwróciłam uwagę na mała spiżarnie z okienkiem przy kuchni. Spełniło się nasze kolejne marzenie o małym studio nagrań. Zakochałam się też  w balkonach, z których mam świetny widok. Z jednej strony na Pałac Kultury, widzę co się dzieje na Nowym Świecie. Czuję tu żywą miejską tkankę. Patrząc w drugą stronę widzę stadion, park, zielono jest i z Okólnika gra muzyka. A dokładnie na przeciwko mam widok na piękną kamienicę na ul. Ordynackiej. Choć z tym jest trochę klaustrofobicznie, to mieszkanie okno w okno ma swój urok. Szczerze mówiąc lubię to podglądanie się nawzajem, obserwowanie jak żyją inni ludzie. Nie przeszkadza mi to.

Z drugiego balkonu też masz niezły widok

Tam jest przestrzeń: rondo na ul. Tamka i zjazd na Powiśle, Teatr Polski. Jestem zakochana w tej okolicy, tu się ta tkanka miejska wymieszała: są dwa bloki, nasz i po drugiej stronie ulicy, są piękne kamienice, jakieś mniejsze bloczki itd. Widać to też po ludziach mijanych na ulicy, w sklepach czy w moim bloku. Są np. babcie, jak ja to mówię "beżowe babcie warszawskie".

A są "pelargonie" czyli panie spędzające czas obserując świat z okna?

Pewnie, że są. Są wylansowani hipsterzy, warszawska żuleria, są kawiarnie, sklepy najróżniejsze, warzywniaki i delikatesy

Świetna infrastruktura.

Tak, wymieszana. Ja nie lubię się izolować, grodzić i zasłaniać. Nie wyobrażam sobię życia na zamkniętym osiedlu.

A są jakieś minusy życia w bloku?

Brzydka klatka. Jest zsyp do śmieci, ale insektów nie widziałam. Minusem jest to, że nie ma segregacji śmieci. Źle się z tym czuję moralnie, ale staruszkowie z bloku na segregację się nie zgodzili.

A wyobrażasz sobie mieszkać na osiedlu z wielkiej płyty?

Na Ursynowie? Czemu nie, bardziej niż na zamkniętym osiedlu z panem oddziwiernym, który zapisuje kto wchodzi, kto wychodzi.

Znasz swoich sąsiadów?

Jasne, żeby było śmieszniej, sąsiada z naprzeciwka poznaliśmy wcześniej, a to że jesteśmy sąsiadami to zbieg okoliczności. Mieliśmy świetnych sąsiadów z dziećmi, którzy niestety sprzedali mieszkanie i wyprowadzili się do domu pod Warszawę. Byli super, podrzucaliśmy sobie dzieci do opieki. W bloku na Powiślu nawiązałam więcej relacji przez rok, niż przez 10 lat na Wiejskiej. Wiejska była bardziej "ą" "ę". Tu jest sedno miasta. A, zapomniałam jeszcze o jednym minusie. Prześladują mnie remonty w bloku. Mam wrażenie, że ciągle ktoś coś remontuje, a to mieszkanie nad nami, a to windę, elewację i tak w kółko.

Rzeczywiście musimy chyba przerwać rozmowę, ledwo cię słyszę. Zapytam tylko na koniec czy gdyby twój blok stał na Tarchominie, Chomiczówce czy Bemowie to też byś była taka szczęsliwa?

Nie magłabym chyba tam żyć, bo to nie moja Warszawa, nie moja okolica. Nie znam tych miejsc, nie mam z nimi żadnych wspomnień, skojażeń. Moja Warszawa jest od Pyr, przez Mokotów na Powiśle

Jesteś "blokersem"?

- Nie. Urodziłam się i wychowałam w podmiejskim domu z ogrodem. Jak byłam mała, to strasznie zazdrościłam tym z bloków na Ursynowie.

Czego?

- Że mają windę i mogą tak wysoko sobie mieszkać. A życie pod miastem w okresie dojrzewania postrzegałam jak przekleństwo. Byłam miejsko wykluczona, bo dojazd na imprezę czy gdziekolwiek zajmował strasznie dużo czasu. To był też kłopot dla moich rodziców. Musieli mnie dowozić np. do szkoły na ul. Bednarską, czyli dokładnie na drugi koniec Warszawy. Trzema tramwajami i autobusem dojeżdżałam nawet do dwóch godzin.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

Coś za coś.

- Miałam piękny ogród i blisko las, a w około wieś, bo Pyry to kiedyś była wieś. Do bloku wyniosłam się dużo później. Po studiach w Łodzi, po innych życiowych perypetiach zamieszkałam na ul. Wiejskiej.

W wyjątkowym bloku, jedynym w okolicy.

- Blok stoi dokładnie naprzeciwko Sejmu, gdybym chciała to kamieniem bym dorzuciła. Przez 10 lat byłam świadkiem największych manifestacji i protestów: konopie, feministki, pielęgniarki, mniejszości seksualne, nauczyciele. Jak górnicy palili opony i pod moim oknem, petardy wybuchały, a ja z małym dzieckiem na rękach, to już miałam tego dosyć. Mój blok jest wyjątkowy bo np. dostał tytuł Mistera warszawskich bloków w latach 70. Występował też w jednym z odcinków "Wojny domowej", kiedy do Warszawy przyjeżdża Amerykanin i obwożą go po mieście, przyjeżdżają też pod mój blok i chwalą się, że domofon działa.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

Wesoło było na ul. Wiejskiej?

- W mieszkanku o powierzchni 38 metrów kw. bywały imprezy dla 50-60 osób, także było wesoło.

Ale ono nie wyglądało jak typowe mieszkanie z lat 70.

- Znasz je po remoncie. Wcześniej to była kawalerka z tzw. akwarium, czyli kuchnią oddzieloną od reszty kawalerki dużym oknem. Miałam kolorowe ściany, a w kuchni odbywały się niezwykłe imprezy, performance. To okno nas mobilizowało do odgrywania różnych przedstawień.

Ja najbardziej wspominam balkon z widokiem na Sejm.

- I jakieś kontrabandy ciągle na tym balkonie. Dobrze, że sąsiadów miałam fajnych. Pod nami nikogo nie było, z boku młode małżeństwo. To był bardzo imprezowy okres w moim życiu.

Do czasu aż urodziłaś córkę.

- Tak, trzeba było zrobić remont mieszkania i remanent w życiu. Otworzyliśmy wszystkie przestrzenie, wyburzyliśmy ściany i mieszkaliśmy tam przez dwa lata w trójeczkę. Sypialnię mieliśmy za kotarką, kuchnię otwartą. Wesoło było. Nie zrezygnowaliśmy z gości, nasza córeczka był bardzo dzielnym niemowlakiem, słodko sobie spała za tą kotarką.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

Jednak się stamtąd wyprowadziliście. Znowu do bloku.

- Marzyłam o mieszkaniu w kamienicy, oglądałam nawet jakieś mieszkania. I mój tato powiedział mi: Jeśli to jest kamienica przedwojenna, to nie wiesz, co się tam wydarzyło w czasie wojny. Nie wiesz, co jest w tych ścianach. Jakie duchy tam mieszkają. A kiedy weszłam do mieszkania, w którym teraz mieszkamy, w salonie stał fortepian. Okazało się, że właścicielem jest Japończyk, który studiował na Akademii Muzycznej w Warszawie i przez sześć lat grał tu Chopina. Dziś robi międzynarodową karierę. Później, kiedy już tu mieszkaliśmy, okazało się, że mieszkała tu Irena Kwiatkowska.

Zadziałał argument ojca?

- Wiadomo, że mieszkanie w bloku było dużo tańsze niż w kamienicy. Wolałam te pieniądze wydać na urządzenie wnętrza. Zrobić np. ścianę zieleni, o której zawsze marzyłam. Ściana kwiatów równoważy mi miejskość tego mieszkania.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

Jak wam się mieszka w bloku na Powiślu?

No i znów ten mój blok jest wyjątkowy. Z tego, co słyszałam, był budowany dla artystów w latach 70.

Ja wynajmuję mieszkanie w bloku budowane dla artystów na Grochowie. Na ostatnim piętrze są dwa poziomy. Pierwotnie na górze była pracownia, a na dole kuchnia i salon.

- My mamy wysokie, 80-metrowe mieszkanie, z dwoma balkonami, ze wszystkich stron są okna. Kiedy do niego weszliśmy, pierwszy raz, od razu zwróciłam uwagę na małą spiżarnię z okienkiem obok kuchni. Spełniło się nasze kolejne marzenie o małym studio nagrań. Zakochałam się też w balkonach, z których mam świetny widok. Z jednej strony na Pałac Kultury, widzę też, co się dzieje na Nowym Świecie. Czuję tu żywą miejską tkankę. Patrząc w drugą stronę widzę stadion, park, zielono jest i z Okólnika gra muzyka. A dokładnie naprzeciwko mam widok na piękną kamienicę na ul. Ordynackiej. Choć z tym jest trochę klaustrofobicznie, to mieszkanie okno w okno ma swój urok.

Nie przeszkadza ci to?

- Nie. Szczerze mówiąc, lubię to podglądanie się nawzajem, obserwowanie jak żyją inni ludzie. Z drugiego balkonu też mam niezły widok. Tam jest przestrzeń: rondo na ul. Tamka i zjazd na Powiśle, Teatr Polski. Jestem zakochana w tej okolicy, tu się ta tkanka miejska wymieszała: są dwa bloki, nasz i po drugiej stronie ulicy, są piękne kamienice, jakieś mniejsze bloczki itd. Widać to też po ludziach mijanych na ulicy, w sklepach czy w moim bloku. Są, jak to je nazywam, "beżowe babcie warszawskie".

Widok z okna Marysi Sadowskiej na PowiśluWidok z okna Marysi Sadowskiej na Powiślu Widok z okna Marysi Sadowskiej na Powiślu, fot. Igor Nazaruk Widok z okna Marysi Sadowskiej na Powiślu, fot. Adrian Łabanowski No Logo

A są "pelargonie", czyli panie spędzające czas obserwując świat z okna?

- Pewnie, że są. Są wylansowani hipsterzy, warszawska żuleria, są kawiarnie, sklepy najróżniejsze, warzywniaki i delikatesy.

Świetna infrastruktura?

- Tak, wymieszana. Ja nie lubię się izolować, grodzić i zasłaniać. Nie wyobrażam sobie życia na zamkniętym osiedlu.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

A są jakieś minusy życia w bloku?

- Brzydka klatka. Jest zsyp do śmieci, ale insektów nie widziałam. Minusem jest to, że nie ma segregacji śmieci. Źle się z tym czuję moralnie, ale staruszkowie z bloku na segregację się nie zgodzili.

A wyobrażasz sobie mieszkać na osiedlu z wielkiej płyty?

- Na Ursynowie? Czemu nie, bardziej niż na zamkniętym osiedlu z panem odźwiernym, który zapisuje, kto wchodzi, kto wychodzi.

Znasz swoich sąsiadów?

- Jasne. Żeby było śmieszniej: sąsiada z naprzeciwka poznaliśmy wcześniej, a to że jesteśmy sąsiadami to zbieg okoliczności. Mieliśmy świetnych sąsiadów z dziećmi, którzy, niestety, sprzedali mieszkanie i wyprowadzili się do domu pod Warszawę. Byli super, podrzucaliśmy sobie dzieci do opieki. W bloku na Powiślu nawiązałam więcej relacji przez rok, niż przez 10 lat na Wiejskiej. Wiejska była bardziej "ą"- "ę". Tu jest sedno miasta. A, zapomniałam jeszcze o jednym minusie. Prześladują mnie remonty w bloku. Mam wrażenie, że ciągle ktoś coś remontuje, a to mieszkanie nad nami, a to windę, elewację i tak w kółko.

Maria SadowskaMaria Sadowska Maria Sadowska Maria Sadowska

Rzeczywiście musimy chyba przerwać rozmowę, ledwo cię słyszę. Zapytam tylko na koniec: gdyby twój blok stał na Tarchominie, Chomiczówce czy Bemowie, to też byś była taka szczęśliwa?

- Nie mogłabym chyba tam żyć, bo to nie moja Warszawa, nie moja okolica. Nie znam tych miejsc, nie mam z nimi żadnych wspomnień, skojarzeń. Moja Warszawa jest od Pyr przez Mokotów na Powiśle.

*****

Czy warszawskie blokowiska mają swój urok? Które jest najciekawsze, najlepsze do mieszkania, które znacznie bardziej "ludzkie" od niejednej inwestycji z XXI wieku? Trwa nasz plebiscyt na najlepsze warszawskie blokowisko. Jeśli mieszkacie na jednym z nich, napiszcie dlaczego właśnie tam się świetnie mieszka! Jaka jest specyfika Waszego osiedla, dlaczego jest najlepsze w całej Warszawie! Czekamy na listy od Was, piszcie na adres: metrowarszawa@agora.pl, chcemy je wszystkie opublikować i razem z Wami wybrać najlepsze bloki Warszawy.

Więcej o: