Spodobało ci się? Polub nas
Zaprezentowaliśmy najciekawsze BLOKOWISKA. Teraz pora na rozmowę z ekspertem.
Jarosław Trybuś Jarosław Trybuś fot. FILIP KLIMASZEWSKI Jarosław Trybuś fot. FILIP KLIMASZEWSKI
Igor Nazaruk: Czy warszawiacy identyfikują się z blokami, osiedlami, na których mieszkają?
Jarosław Trybuś , historyk sztuki, krytyk architektury, wykładowca, znawca warszawskich osiedli, autor "Przewodnika po warszawskich blokowiskach", wicedyrektor Muzeum Warszawy: Sądzę, że tak, dlaczego mieliby się nie identyfikować?
W "Przewodniku po warszawskich blokowiskach" wielokrotnie zwraca pan uwagę na monotonię architektoniczną wielu blokowisk. Pisze pan, że monotonia prowadzi do zobojętnienia.
- Ale monotonię odczuwamy też, gdy zbyt długo idziemy ulicą, przy której stoją same kamienice z jednej epoki. To nie jest tak, że bloki są z natury monotonne. Problemem jest to, czy osiedla są dobrze wymyślone, czy nie są za duże, czy proporcje poszczególnych budynków i składających się na nie elementów są odpowiednie, czy przestrzeń między blokami jest zaprojektowana dobrze. Wystarczy, że pojedziemy na obrzeża Warszawy i przejdziemy się ulicą, gdzie stoją takie same domki jednorodzinne, też nam się od monotonii słabo zrobi.
Ale tam często za domkiem jest zielona łąka.
- W Warszawie też z bloku można pójść na łąkę. Wystarczy pojechać na zachodni kraniec miasta, na północny, albo na Tarchomin, gdzie z bloku można pójść nad rzekę.
Natolin Natolin fot. SŁAWOMIR KAMIŃSKI Natolin fot. SŁAWOMIR KAMIŃSKI
Jakie są główne zarzuty dotyczące warszawskich bloków?
- Ja już ich dawno nie słyszałem. Prawdę mówiąc nie znam osobiście nikogo, kto mieszkałby w beznadziejnym bloku. Pamiętam, że w latach 90. i w zeszłej dekadzie mówiło się, że są szare. A to już nieprawda.
Bo przechodzimy rewolucję ociepleniową bloków, które po dogrzaniu są często w kolorze różu majtkowego.
- No tak, teraz się narzeka, że bloki są zbyt kolorowe. Tylko, że ta szarzyzna sprzed 20 lat była nie tylko dosłowna, ale i w przenośni. Symbolizowała przestrzeń zdehumanizowaną, obcą, z którą trudno się identyfikować. To się zmieniło.
Bloki w budowie Fot. Piotr Wójcik / Agencja Wyborcza.pl Warszawa 1991 rok. Fot. Piotr Wójcik / Agencja Gazeta
Dzięki ociepleniom i nowym kolorkom na elewacji?
- Też. Możemy narzekać na dobór kolorów, ale niejednokrotnie to mieszkańcy je wybierają, oswajając w ten sposób blok. Mamy więcej pieniędzy, wielu z nas stać np. na większe fundusze remontowe. Zaczęliśmy utrzymywać przestrzeń między blokami w należytym porządku. Miasto też stać na utrzymywanie porządku na terenach publicznych. Nigdy pod tym względem nie było tak dobrze. Przestrzenie wspólne są zadbane w takim stopniu, o jakim jeszcze 20 lat temu można było jedynie pomarzyć.
Czyli, że jest ładniej? Bardziej zielono?
- Tak. I wreszcie dojrzewamy jako społeczeństwo do bardziej zniuansowanego myślenia. Jeszcze niedawno wszystkim wydawało się, że najlepiej jest mieszkać w domku z ogródkiem, pod lasem lub ewentualnie w starej kamienicy. Czas pokazał, że oba te rozwiązanie nie są pozbawione wad. Okazało się, że bilans zysków i strat jest podobny.
Kolorowe bloki na Rakowcu w Warszawie Kolorowe bloki na Rakowcu w Warszawie fot. ADAM STĘPIEŃ Kolorowe bloki na Rakowcu w Warszawie fot. Adam Stępień/AG
Mieszka pan w bloku?
- Nie. Mieszkam w kamienicy, która pochodzi z końca lat 30. i była projektowana w tym samym modernistycznym duchu, który wydał ideę bloków.
Mimo że przez ostatnie 20 lat narzekaliśmy na bloki, to wciąż je budujemy.
- Nie my je budujemy, tylko deweloperzy, choć nazywają je inaczej, często bardzo pretensjonalnie. A standard tych obiektów niekoniecznie jest lepszy niż w czasach PRL-u. Proszę spojrzeć na okolice stacji Wilanowska albo nową część Gocławia - budynki są wysokie, anonimowe, często skromnie wykończone, stoją bardzo gęsto. To zadziwiające i zasmucające. Te wyśmiewane PRL-owskie standardy mieszkaniowe...
Np. 11 metrów na osobę?
- Tak, między innymi. To "normatywy mieszkaniowe". Te normatywy z dzisiejszej perspektywy w ogóle nie są śmieszne. One dały naszym dziadkom i rodzicom w ciężkim powojennym czasie, czyli przez 30 lat, kiedy się z gruzów odbudowaliśmy, najwyższy standard, jaki był możliwy. I pamiętajmy, jaka była skala tego działania: chodziło o mieszkania dla kilkunastu milionów ludzi. Narzekamy na małe powierzchnie mieszkań, ale doceńmy ich dobre nasłonecznienie i przewietrzenie, zieleń za oknem. Model bloku został wypracowany na podstawie modernistycznych założeń awangardy z lat 20. i 30. Te modernistyczne założenia dziś więdną.
Bloki prz stacji metra Wilanowska Bloki prz stacji metra Wilanowska ALBERT ZAWADA Bloki przy stacji metra Wilanowska, fot. Albert Zawada/ AG
Są wypychane przez żądzę pieniądza?
- To dlatego współczesne bloki mają tak głębokie trakty. Wprawdzie deweloperzy i zatrudniani przez nich architekci próbują maksymalnie naginać normy, ale to nie zawsze działa. Mieszkania często są ciemne, z ciemnymi kuchniami, zbyt dużymi garderobami, przedpokojami czy łazienkami względem sypialni i pokoi dziennych. A wszystko po to, by wycisnąć z nas - kupujących - jak najwięcej kasy. Apetyty finansowe deweloperów ciągle rosną, a standard mieszkań nie. Znam ludzi, którzy zaczynają wyprowadzać się z budynków do niedawna uznawanych za luksusowe, bo po 20 latach zaczynają się fatalnie starzeć i sypać.
Czyli za kilka lat ludzie będą się wyprowadzać z Miasteczka Wilanów np. na Bródno?
- To się dopiero okaże, kiedy te budynki zaczną się technicznie starzeć. Wilanów akurat jest przykładem osiedla, które powstaje według planu i nie grozi mu, że zamieni się w skupisko ciasno poupychanych wieżowców.
Osiedle Wilno na Targowku Osiedle Wilno na Targówku fot. ADAM STĘPIEŃ Osiedle Wilno na Targówku fot. Adam Stępień
Niektóre warszawskie bloki to już są staruszki. Mam na myśli pierwsze powojenne osiedla. Czy coś im grozi?
- Technicznie nic im zarzucić nie można. Straszono nas, że wielka płyta się rozpadnie. Nic z tych rzeczy. Większość bloków jest dziś w dobrym stanie, zniknęły dawne zmory takie jak wiecznie zepsute windy czy niesprawne instalacje. Bloki są stopniowo modernizowane, standard życia nie odbiega od tego w średnim nowym budownictwie. Proszę mi wskazać blok, który by się rozpadał.
Nie słyszałem o takim bloku w Warszawie.
- A najmniejsze wahnięcia w cenach na rynku wtórnym są właśnie w blokach. To świadczy o tym, że wciąż jest popyt, że ludzie wciąż chcą mieszkać w blokach.
Mokotów Mokotów MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI Mokotów, fot. Maciej Świerczyński
Które osiedle ma najlepszą infrastrukturę?
- Nie będę oryginalny. Zdarza mi się pojechać na spacer do Sadów Żoliborskich. To piękne osiedle z mądrze zaprojektowaną infrastrukturą.
Chodziło mi raczej o Bródno, Chomiczówkę, Tarchomin, czyli "gargantuiczne szafy do mieszkania", jak pan nazywa blokowiska w swojej książce. Sadów np. do Ursynowa porównać nie można .
- Dlaczego nie? Skala jest większa, ale Ursynów to też starannie zaprojektowana dzielnica z pełną infrastrukturą, nie tylko drogami, deptakami, sklepami, szkołami, boiskami, kościołami i przychodniami, ale i świetnie rozplanowaną, bujną zielenią. A osiedlu Za Żelazną Bramą czego brakuje? Mieszkańcy tych szaf nie mają, siłą rzeczy, problemów z infrastrukturą, bo mieszkają w samym centrum miasta.
Osiedle Za Zelazna Brama , Warszawa . Osiedle Za Żelazną Bramą 1995 rok. fot WOJCIECH DRUSZCZ Osiedle Za Żelazną Bramą 1995 rok. fot. Wojciech Druszcz
A nie szpecą tego centrum miasta?
- Niektórzy tak uważają, ja nie. Elewacje są ładnie skomponowane, a skala bloków mogła kiedyś szokować, ale dziś sąsiadują one ze znacznie wyższymi wieżowcami. Dobrze zaprojektowane osiedle może dawać przyjemność estetyczną. Takimi osiedlami są np. Koło I, Koło II - rewelacyjne osiedla. Piękny jest Muranów...
Wciąż wymienia pan pierwsze, powojenne osiedla, zbudowane na gruzach miasta, projektowane ze starannością, przedwojennym modernistycznym podejściem do przestrzeni i powojennym etosem pracy.
- A Wrzeciono jest źle zaprojektowane? Można mieć różne uwagi do tego osiedla, na pewno zostało zbudowane oszczędnościowo, ale to bardzo dobrze zaprojektowana przestrzeń. Służew nad Dolinką, no przecież to jest piękne miejsce. Targówek dopiero czeka na swój czas, podobnie Chomiczówka. Gocław jest też mądrze zaprojektowany. Osiedle Za Żelazną Bramą ma w sobie tę modernistyczną bezwzględność kompozycji, która jest jednak coraz mniej odczuwalna, bo pomiędzy blokami wyrastają nowe budynki i osiedle właściwie nie jest już czytelne jako jedna całość. Według mnie energia Warszawy drzemie w blokach. Niektóre osiedla są na tyle wyrazistymi a niekiedy wyjątkowymi świadectwami swoich czasów, że moim zdaniem całkiem niedługo ta wartość zostanie objęta ochroną konserwatorską.
Jak MDM? Myśli pan, że Bródno i Targówek będą pod ochroną konserwatora?
- Być może w swoim czasie tak, bo są świadectwem pewnego sposobu myślenia o wspólnocie, a raczej o wspólnej przestrzeni. Nie warto pewnie obsesyjnie chronić detalu tych bloków, ale na pewno kompozycję osiedli, przeciwdziałać bezładnemu dogęszczaniu, grodzeniu.
Kiedyś mieszkanie było "dobrem" wynikającym z prawa człowieka do posiadania dachu nad głową. Dziś mieszkanie jest towarem.
- Proszę uwierzyć: przyjdzie czas, kiedy znów zrozumiemy, że mieszkanie jest jednym z naszych podstawowych praw.
Jest pan idealistą. Ja też, choć nie wiem, czy to dobra postawa w dzisiejszych czasach.
- Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas.
*****
Czy warszawskie blokowiska mają swój urok? Które jest najciekawsze, najlepsze do mieszkania, które znacznie bardziej "ludzkie" od niejednej inwestycji z XXI wieku? Tym tekstem rozpoczynamy zatem plebiscyt na najlepsze warszawskie blokowisko. Jeśli mieszkacie na jednym z nich, napiszcie dlaczego właśnie tam się świetnie mieszka! Jaka jest specyfika Waszego osiedla, dlaczego jest najlepsze w całej Warszawie! Czekamy na listy od Was, piszcie na adres: metrowarszawa@agora.pl, chcemy je wszystkie opublikować i razem z Wami wybrać najlepsze bloki Warszawy.
Wszystkie teksty z cyklu o blokowiskach przeczytasz TUTAJ