Lider Wolnych Konopi zatrzymany, grozi mu nawet 15 lat. Aktywiści zapowiadają wielką demonstrację pod Sejmem

Jakub ?Siou? Gajewski, jeden z liderów Stowarzyszenia Wolne Konopie został zatrzymany. Za import 900 gramów olejku z konopi grozi mu nawet 15 lat więzienia. Już 20 kwietnia pod Sejmem odbędzie się demonstracja, w której aktywiści domagać się będą uwolnienia zatrzymanych i zakończenia represji za marihuanę

Spodobało ci się? Polub nas

- Grozi mi 15 lat wiezienia. Jestem uznany za zbrodniarza. Postawiono mi zarzut przemytu dużej ilości środków odurzających w postaci 0,9 kg oleju z konopi. Nie przyznałem się do zarzutu. (...) Oskarżono mnie o przemyt 40 tys. działek odurzających oleju, który do odurzania się nie służy - napisał na swoim Facebooku Jakub Gajewski dwa dni temu, po tym, jak został wypuszczony z aresztu za kaucją.

Jakub GajewskiJakub Gajewski Jakub 'Siou' Gajewski, jeden z liderów Stowarzyszenia Wolne Konopie został zatrzymany. Za import 900 gramów olejku z konopi grozi mu nawet 15 lat więzienia. Gajewski twierdzi, że olej miał trafić do pacjentów, którzy leczą się marihuaną. Jakub "Siou" Gajewski, jeden z liderów Stowarzyszenia Wolne Konopie został zatrzymany. Za import 900 gramów olejku z konopi grozi mu nawet 15 lat więzienia. (fot. facebook.com/jakubsiougajewski)

Chodzi o nielegalny w Polsce olej RSO, lek stosowany w terapiach pacjentów z chorobami lekoopornymi i chemioopornymi, onkologicznymi często w stanach terminalnych.

Wielu spośród 2-3 milionów Polaków*, którzy sięgają regularnie po marihuanę, korzysta z niej z powodów medycznych. Dla wielu z nich nie jest to używka do regulowania nastroju, zabawy, pobudzenia czy uspokojenia. Stosują ją, bo np. łagodzi objawy choroby. Ilu jest takich pacjentów? Nieoficjalnie mówi się o tysiącach.

Na 20 kwietnia Stowarzyszenie Wolne Konopie zapowiada demonstrację pod Sejmem. "Zabieracie nam wolność za ratowanie ludzkiego życia!" - piszą organizatorzy. Zaledwie kilka godzin od utworzeniu wydarzenie na Facebooku, swoją obecność na demonstracji potwierdziło ponad 23 tys. osób.

Dorota Gudaniec z synem Maksem. Dzięki leczeniu marihuaną liczba napadów padaczkowych u dziecka znacznie się zmniejszyłaDorota Gudaniec z synem Maksem. Dzięki leczeniu marihuaną liczba napadów padaczkowych u dziecka znacznie się zmniejszyła Dorota Gudaniec z synem Maksem. Dzięki leczeniu marihuaną liczba napadów padaczkowych u dziecka znacznie się zmniejszyła Dorota Gudaniec z synem Maxem. Dzięki leczeniu marihuaną liczba napadów padaczkowych u dziecka znacznie się zmniejszyła. (fot. Magdalena Lótes Pawlowicz)

Marihuana uratowała życie mojego syna

Tak było w przypadku pięcioletniego Maxa, pierwszego legalnie leczonego medyczną marihuaną pacjenta w Polsce. Max cierpi na lekooporną odmianę padaczki, charakteryzującą się potężną ilością napadów. Chłopiec miewał ich nawet kilkaset dziennie, przez ostatnie 5 miesięcy, czyli od momentu rozpoczęcia terapii, liczba napadów spadła o 98 proc. Chłopiec zaczął się rozwijać, uśmiechać, komunikować. Kiedy Polacy usłyszeli o historii chłopca, i o tym, że w Centrum Zdrowia Dziecka jest dr Marek Bachański, lekarz, który jako pierwszy zdecydował się podawać medyczną marihuanę, pod szpitalem ustawiły się kolejki. Pacjenci chcą marihuaną leczyć raka, stwardnienie rozsiane, depresję, jaskrę itd.

- Apeluję do wszystkich rozsądnych ludzi o nierobienie z Gajewskiego przestępcy - mówi Dorota Gudaniec, mama Maxa. - Poznałam go, kiedy przygotowywałam sympozjum dotyczące leczniczej marihuany. Kuba bardzo się zaangażował, udzielił kontaktów, nagłośnił sprawę itd. Moja sytuacja jest w miarę komfortowa, bo Max jest pierwszym legalnie leczonym pacjentem. Tymczasem wielu onkologicznych pacjentów nie może w sposób legalny zdobyć oleju RSO. Olej, który został zatrzymany, ratuje im życie. Powtarzam: to zatrzymanie może stanowić zagrożenie życia wielu pacjentów w Polsce - apeluje.

- Odkąd o sprawie Maxa zrobiło się głośno, dostaję setki maili i telefonów dziennie, z prośbą o pomoc. Nie jestem jednak w stanie pomóc, dlatego odsyłam ich do Jakuba Gajewskiego i jego pacjentów, czyli Adama Wierzby i Huberta Bartola, którzy wyleczyli terminalnego raka olejem RSO. Czy można nazwać Kubę dilerem? - pyta Gudaniec.

Trybunał Konstytucyjny

- Sytuacja staje się dramatyczna, zwłaszcza w kontekście orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, którzy uznał, że brak jest uzasadnienia dla wprowadzania zakazu posiadania i używania marihuany wtedy, gdy byłoby to uzasadnione względami medycznymi - mówi Marek Balicki, były minister zdrowia, lekarz, poseł, senator. - Sytuacja Jakuba Gajewskiego jest tym bardziej dramatyczna, bo pokazuje, że ludzie, którzy chcą leczyć się marihuaną są zmuszeni wchodzić w konflikt z prawem. To nie może trwać dłużej. Uważam, że sprawą medycznej marihuany powinien natychmiast zająć się rząd, nie Sejm, a ministerstwo zdrowie i ministerstwo sprawiedliwości - dodaje Balicki.

Marsz Wyzwolenie Konopi 2014 rokMarsz Wyzwolenie Konopi 2014 rok Marsz Wyzwolenie Konopi 2014 rok Marsz Wyzwolenie Konopi 2014 rok (fot. facebook.com/wolnekonopie

- Codziennie dostajemy dziesiątki maili i telefonów od zrozpaczonych osób, które są ciężko chore, od ich rodzin, od ludzi, dla których konwencjonalna medycyna już nie daje nadziei. Codziennie musimy wybierać, czy godzić się na nieuchronną śmierć tych ludzi, czy - jak Jakub Gajewski - szukać sposobów za wszelką cenę, także łamiąc absurdalne prawo - mówi Maciej Kowalski, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wolne Konopie.

- Zdajemy sobie sprawę, że skuteczność leczenia olejem RSO, nie jest stuprocentowa, takich leków po prostu nie ma. Z drugiej strony, pacjenci szukający u nas pomocy wiedzą, że podając olej np. swojej śmiertelnie chorej mamie, ojcu, czy dziecku, ryzykują wieloletni wyrok i mimo tego decydują się na podjęcie ryzyka i rozpoczynają terapię. Prócz zatrzymania Jakuba Gajewskiego nieoficjalnie dowiedziałem się, że przeszukano domy pacjentów na Dolnym Śląsku. Pod ich domem ustawiono tajniaków w nieoznakowanych samochodach. Uruchomiono aparat represji, aby ich zastraszyć - dodaje Kowalski.

Jakub GajewskiJakub Gajewski Jakub Gajewski. Zatrzymanemu aktywiście grozi 15 lat więzienia. Zarzut: import 900 gramów nielegalnego oleju z konopi Jakub Gajewski. Zatrzymanemu aktywiście grozi 15 lat więzienia. Zarzut: import 900 gramów nielegalnego oleju z konopi. (fot. facebook.com/jakubsiougajewski)

Kilka godzin po informacji o zatrzymaniu Gajewskiego na stronie Konopielecza.pl pojawił się "Apel pacjentów o uniewinnienie Jakuba Gajewskiego, któremu grozi 15 lat więzienia za ratowanie życia innym ludziom". Czytamy w nim m.in.: "Wobec informacji o zatrzymaniu a następnie postawieniu zarzutu popełnienia zbrodni Jakubowi Gajewskiemu za sprowadzenie nielegalnego w Polsce oleju RSO, leku, który ratował życie jego najbliższych, jako pacjenci i rodzice pacjentów wyrażamy swoje oburzenie i zaniepokojenie taką praktyką wprowadzoną w życie tydzień po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny postanowienia sygnalizacyjnego w sprawie sprzeczności z Konstytucją przepisów sankcjonujących leczenie substancjami zawartymi w konopiach indyjskich (...) Nie wszystkich z nas stać na rodzinny wyjazd za granicę i podjęcie tam leczenia. Leczymy więc siebie lub naszych najbliższych w Polsce, w poczuciu stałego zagrożenia zatrzymaniem, aresztowaniem, karą pozbawienia wolności, represjami, narażeniem naszych bliskich chorych wśród których są śmiertelnie chore dzieci na pogorszenie stanu zdrowia w razie naszego zatrzymania i odebrania leku, co wiąże się z przerwaniem terapii (...) Apelujemy do organów prowadzących postępowania przeciwko pacjentom i ich bliskim o umorzenie tych postępowań z uwagi na brak stopnia społecznej szkodliwości czynów polegających na ratowaniu zdrowia i życia środkami leczniczymi stosowanymi w innych krajach świata i powszechnie akceptowanymi medycznie".

Prokurator Tomasz Krzesiewicz z prokuratury w Jeleniej Górze przyznał wczoraj w Radio Tok Fm , że prowadzone są czynności wyjaśniające okoliczności popełnienia przestępstwa przez Jakuba Gajewskiego. Zarzut dotyczy popełnienia czynu polegającego na wewnętrzwspólnotowym nabyciu środków odurzających w znacznych ilościach.

- Trwają czynności procesowe wyjaśniające okoliczności popełnianie przestępstwa. Jest to czyn za który grozi od 3 lat pozbawienia wolności nawet do lat 15. Także przestępstwo jest dosyć surowo traktowane przez ustawodawcę - podkreśla Krzesiewicz.

* według szacunków Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii i Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii

Więcej o: