"Twoje dzieci wychodzą ze szkoły na ścianę pełną swastyk, a ciebie to nie obchodzi" [WYWIAD]

Oprócz "Białej siły" i swastyk pojawiło się hasło "Potniemy was lewacy". 31 stycznia przedstawiciele Punktu Info dla Migrantów i kampanii HejtStop walczącej z mową nienawiści zamalowali rasistowskie hasła w bramie przy Nowym Świecie. Wystarczyło kilka godzin, żeby napisy wróciły. Są jeszcze bardziej przerażające niż wcześniej. Z Joanną Grabarczyk, kierowniczką kampanii HejtStop, rozmawiamy o nienawistnych hasłach, które pojawiają się w Warszawie, o tym, dlaczego ludzie nie reagują na nie i przede wszystkim o tym, jaka jest prawda na temat podejścia Polaków do inności.

Spodobało ci się? Polub nas

Akcja zamalowywania hejtów przy Punkcie Info dla Imigrantów spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Ale nagle zrobiło się o niej głośno z innego powodu.

Joanna Grabarczyk: Bo po raz pierwszy spotkaliśmy się z sytuacją, w której ktoś z taką bezczelnością odbił piłeczkę i jeszcze tego samego dnia odmalował to, co myśmy zamalowali. Prawda jest taka, że zajmujemy się zamalowywaniem nienawistnych haseł od ponad dwóch lat. Na te czyszczenia przychodzi zawsze mnóstwo osób. Przykładowo podczas czyszczenia podwórka na Muranowie zgromadziliśmy około 300 osób i zamalowaliśmy ponad 20 punktów. Na czyszczenie Punktu Info przyszło około 70 osób. To dużo. Ludzie naprawdę przejęli się tym, jaka była reakcja na to nasze wspólne działanie.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Jakiego rodzaju hasła najczęściej się pojawiają? Czegoś pojawia się najwięcej?

"White power", Żydzi do gazu", "Jebane pedały" i wiele innych, ale to się zmienia, w zależności od miasta, dzielnicy.

A w Warszawie?

W Warszawie jest mnóstwo hejtu. Również w Krakowie. Ale to nie znaczy, że w tych miastach jest najwięcej w całej Polsce. Gdyby liczyć ilość hejtów na jedną osobę, to Gorzów Wielkopolski przewyższyłby Warszawę trzy razy. Niestety te statystyki nie oddają prawdy i są bardzo krzywdzące, nie pokazują prawdziwej skali problemu. Z Warszawy i z Krakowa dociera do nas po prostu najwięcej zgłoszeń.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Gdzie ten hejt się w Warszawie skupia?

Hejt jest wszędzie. Ale to co najbardziej zaskakuje, bardzo dużo jest go w miejscach, w których wydawałoby się, że w ogóle nie powinno go być, czyli na traktach spacerowych, w miejscach turystycznych, reprezentacyjnych dla miasta, takich przez które przewija się duża ilość ludzi. Przy Nowym Świecie, do niedawna na Kubusia Puchatka. Miasto w końcu zaczęło czyścić te napisy, bo przyszedł czas na odmalowywanie elewacji kamienicy. Więc one zniknęły.

Ale gdyby nie stan kamienicy, to mogłyby tam sobie być kolejnych parę lat.

Mamy takie historyczne newsy, które zbieramy, że na przykład na Ambasadzie Rosji wisiało coś przez cztery lata. Znacząca część administratorów budynków sama z z siebie nie wychodzi z inicjatywą usuwania tego typu haseł. Dlatego my działamy, zbieramy ludzi, ubiegamy się o zgodę do administracji, bo nie możemy nic robić "na nielegalu" - w obliczu prawa jesteśmy traktowani na równi z autorem hasła "Żydzie, spierdalaj do gazu" i organizujemy akcję. Często więc, już na etapie ubiegania się o zgodę, gdy tylko administratorzy dowiedzą się, że na akcji będzie dużo ludzi, przyjdą media, to bierze sprawy w swoje ręce - co nas cieszy. Bo efekt jest taki, że znika bez nas.

HejtStopHejtStop ul. Ogrodowa, Warszawa/ HejtStop ul. Ogrodowa, Warszawa/ HejtStop

Żeby nie było wstydu...

Tak, ale spotykamy się z różnymi sytuacjami ze strony administratorów. Są tacy, włącznie z naszą sąsiadką, którzy mówią, że ok., zamalujcie, co chcecie, ale przy okazji odmalujcie jeszcze trzy inne ściany. My powtarzamy, że nie jesteśmy ekipą remontową, nie mamy środków na to, żeby malować elewacje kamienic i usuwać hasła typu "Stasiu kocha Zosię", tylko zajmujemy się zamalowywaniem hejtu. Jest to trochę przerażające, że administracje potrafią być tak cwane, ale my wtedy takiego miejsca nie tykamy.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Gdzie jest jeszcze dużo haseł?

Wbrew pozorom na Woli, niedaleko Powązek, w okolicach cmentarzy żydowskich, na Bródnie, na Starej Pradze, ale raczej bliżej Szmulowizny. Jednym z miejsc, które mnie całkiem zszokowało pod względem ilości hejtu jest to znajdujące się w okolicach trasy spacerowej w Parku Skaryszewskim, na ogrodzeniu cmentarza i kościoła przy fabryce Wedla. Tam aż roi się od swastyk. Nikt nigdy nie pomyślałby, że właśnie tam będą takie rzeczy, ale też nikt pewnie nie pomyślałby, że hasła typu "Stop pedałom" czy "Jebać policję" mogą się pojawiać na murach Uniwersytetu czy renomowanych warszawskich liceów. Skala zjawiska jest ogromna i większość ludzi tego nie zauważa. Twoje dzieci wychodzą ze szkoły na ścianę pełną swastyk, a ciebie to nie obchodzi.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Polacy przyzwyczaili się do takiego "krajobrazu", ważne są ich cztery ściany, a to, co na zewnątrz to już nie ich sprawa.

Niestety tak. Każdy z nas codziennie chodzi tą samą ścieżką ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie rozgląda się dookoła. Gdyby te mury mogły wykrzyczeć, co się tam na nich znajduje, to może ktoś by zareagował.

Albo nie, bo hasło "Żydzie, do gazu" nie dotyczy jego.

Dotyczy, bo nawet jeżeli dziś w przestrzeni publicznej wiedzie prym "biała siła", to już jutro zaczną pojawiać się hasła "potniemy was lewactwo", tak jak to miało miejsce na Nowym Świecie. Z naszej perspektywy, to pierwszy krok do werbalnej agresji. Bo jeśli my się zgadzamy na to, żeby ktoś miał czelność wypisywać na ścianie "potniemy was lewacy", "biała siła" czy "SS", to pojawia się problem. Bo w Polsce promowanie faszyzmu, groźby, szantaż są karalne. Z mojej perspektywy, to, co pojawiło się na Nowym Świecie podchodzi pod co najmniej pod kilka paragrafów.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Było to dla ciebie szokujące?

Ciągle mnie to szokuje, inaczej nie robilibyśmy tego co robimy. Ja widziałam ten pierwszy rzut, który zdecydowaliśmy się zamalować. Ale też nie zamalowaliśmy wszystkiego, wyłącznie wnętrze Pasażu Italia, tego, co wokół, czyli drzew, znaków drogowych, prześwitów między oknami, w ogóle nie tykaliśmy. A tam wszędzie są krzyże celtyckie albo znaki SS. Tylko dlatego, że jest tam Punkt Info dla Migrantów - teoretycznie przyjazne miejsce, w którym jedni pomagają drugim wypełnić dokumenty, ogarnąć kwestie administracyjne, gdzie można wysłać maila czy porozmawiać z rodziną przez Skype'a. Już nie wspominając o tym, że 10 metrów dalej jest wizytówka Warszawy - Nowy Świat i Rondo de Gaulle'a. Szokuje i złości też co się wydarzyło potem - ktoś miał czelność wrócić.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Nie boicie się, że ta agresja ze ścian zmieni się w coś poważniejszego?

Nie wolno dać się zastraszyć. Jak kiedyś coś się niebezpiecznego stanie, to wszyscy będą dziwić się "ale jak to się mogło stać". Dlatego należy reagować na każdy rodzaj przemocy. My dostajemy groźby, toczy się postępowanie w tej sprawie. Ale dziś się raczej obawiamy o ludzi, których da się zastraszyć. A my jesteśmy odporni na hejty, proszę się o nas nie bać.

Co piszą w mailach?

"Że zrobią z nami to co Hitler zrobił z Żydami", że "jestem niedoruchaną lesbijką i ktoś mógłby mnie wreszcie wyruchać", mimo że jestem heteroseksualna. Jak ktoś ma 13 lat i ubliża ci na FB, to to ignorujesz, raczej współczujesz temu dziecku, ale jak dostajesz już takie maile, to w pewnym momencie mówisz dość. I przeraża to, że policja umarza większość postępowań. Zawiadomiłam organy ścigania we własnej sprawie i w pierwszym momencie ktoś się przejął, ale gdy sprawa trafiła na komendę, to pan nawet się nie pofatygował, żeby zgooglować moje nazwisko i sprawdzić, co się pojawia w sieci na temat mojego pochodzenia i wyznania. Dziś trwa więc dochodzenie tylko w sprawie gróźb.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Uznali, że nie podchodzisz pod paragraf mowy nienawiści.

Oczywiście, że podchodzę. Gdy tylko wklika się moje nazwisko, od razu wyskakuje wywiad ze mną, który opublikował operator grantów norweskich. Pojawia się informacja, że moja rodzina jest pochodzenia żydowskiego i że zajmuję się tym, czym zajmuję, ponieważ byłam przerażona faktem, że w miejscowości, z której pochodzę, w której na 15 tysięcy mieszkańców mieszka może siedmiu Żydów, jest wciąż tak dużo hejtu antysemickiego. Więc pojawia się taka informacja i ktoś, kto ma orzec, czy moje zgłoszenie jest zasadne, nawet nie pofatyguje się, żeby zajrzeć do internetu i sprawdzić, jak jest. Bardzo często informujemy o różnych niepokojących sytuacjach i powody, dla których czasem umarza się postępowanie, są naprawdę absurdalne. Ostatnio powodem, dla którego odmówili nam wszczęcia postępowania w sprawie kandydata na radnego, który napisał, że jest za karą śmierci dla złodziejów (Cyganów), było to, że słowo cygan jest potoczne i nie odwołuje się do żadnej etnicznej grupy. Coś musieli napisać, więc napisali coś takiego.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Dużo tego jest?

Mnóstwo. Jednym z moich ulubionych hitów jest wpis jednego z "aniołków Kaczyńskiego". Pani na Twitterze napisała, że jak ktoś spali tęczę, to stawia "łychę". Od razu zawiadomiliśmy prokuraturę.

I nikt nie zareagował?

Oczywiście, że nie. Uznano, że nie ma tutaj znamion przestępstwa. Pani radna nawet tego wpisu nie usunęła, mimo że użytkownicy ją wyśmiali, pisząc, że najdroższa whiskey kosztuje czterdzieści kilka tysięcy i czy ją stać. Ale my nie dajemy za wygraną. Odwołujemy się od tej decyzji.

Jesteście uparci.

Mnie od razu krew zalewa, jak widzę takie rzeczy i jak się w Polsce mówi, że nie ma problemu z antysemityzmem, faszyzmem itp. Nie ma, bo nie ma w statystykach, bo nikt nie zgłasza, bo większość spraw jest umarzana, bo się komuś nie chce wpisać hasła w wyszukiwarkę. Ale zaczynamy obserwować, że coś się zmienia. Ludzie zaczynają informować o tym, prokuratura i policja deklaruje, że to są ważne dla nich sprawy. Liczę, że coś się zmieni.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Może zareagują dopiero, jak komuś stanie się naprawdę krzywda.

Albo jak komuś podpalą dom, albo jak komuś podpalą drzwi, jak pewnemu Czeczenowi z Białegostoku, albo jak ktoś dostanie cegłówką w samochód z przyklejonym zdjęciem dziecka, co przytrafiło się pewnej dziewczynie z innego dużego miasta w Polsce, która zupełnie przez przypadek stała się świadkiem sceny, w której mężczyzna naubliżał małemu romskiemu dziecku, które pokłóciło się o łopatkę z jego synem. Czasami zastanawiam się, co musi się stać, ale boję się tego, co mi podpowiada wyobraźnia.

Czyli w Warszawie bezpieczniej?

Oczywiście, że takie rzeczy się zdarzają również w Warszawie, wystarczy porozmawiać z imigrantami albo ludźmi, którzy zajmują się wspieraniem uchodźców, ale my o nich oficjalnie nie wiemy. Jak ktoś ma niejasny status prawny i jednocześnie przebywa w Polsce, to raczej nie powiadomi organów ścigania. Ale to są naprawdę bolesne historie. My też nie chcemy tak tylko mówić o tym, co złe, tylko raczej szukać rozwiązań. Często również te osoby nie chcą również być bohaterami tych historii, bo się po prostu boją.

A wam zdarzyły się bezpośrednie konfrontacje z oprawcami?

Zdarzyły nam się pyskówki podczas różnych akcji, ale mamy taką zasadę, że się w nie z założenia nie wdajemy. Gdy ktoś nam nawrzuca na fejsie, to już mamy przygotowaną całą listę odpowiedzi w stylu "życzymy miłego dnia" albo "może warto wyjść na chwilę na świeże powietrze?". Mimo że czasem kusi, żeby ostrzej odpowiedzieć, to się wstrzymujemy i nie wchodzimy w dyskusję.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

To są osoby, które otwarcie wyrażają swoje poglądy. Zastanawia mnie, ile jest osób, które nic nie mówią, ale myślą podobnie.

Wyszedł raport Batorego na temat nienawiści w Polsce. To, co ukazał, jest naprawdę wstrząsające. Niby jesteśmy tolerancyjni, ale innych nie lubimy (Żydów, Cyganów itp.), czyli przejawiamy takie życzeniowe myślenie o sobie. Ale co ciekawe, większość młodych akceptuje i nie ma uprzedzeń do osób o czarnym kolorze skóry.

Dlaczego akurat oni są ok?

Bo to ich ziomki z teledysków z MTV.

Czyli pozytywny wpływ popkultury?

Oczywiście. I my też staramy się komunikować właśnie w ten sposób. Nie sięgamy po ideologię, ale chcemy wykreować modę na to, że reagowanie na hejt jest fajne, że jak nie reagujesz, to to nie jest ok. Że bycie tolerancyjnym jest trendy. Może wydawać się to płytkie, ale tak funkcjonuje świat. Nie chcemy bowiem docierać do ludzi, którzy już mają takie poglądy, ale do tych wszystkich, którzy problemu nie dostrzegają. I gdy obejrzą np. telewizję śniadaniową i dowiedzą się, że zamalowywanie hejtów jest super, to tak zaczną myśleć.

HejtStopHejtStop HejtStop HejtStop

Zamalujecie hejty, które tamci odmalowali przy Punkcie Informacyjnym?

Tak, już w najbliższy poniedziałek. Jesteśmy uparci, będziemy wracać do czasu aż oni nie zrezygnują.

Myślisz, że znów zareagują?

Myślę, że tak. A może się mylę?

Wiecie, kto jest za to odpowiedzialny?

Na obecną chwilę liczę tylko na to, że Policja się dowie i sprawcy zostaną zatrzymani. Tu nie ma miejsca na zabawę w kotka i myszkę. Ludzie, którzy tam pracują naprawdę się boją. To moment, w którym trzeba postawić na swoim i zmienić zasady tej gry.

Joanna Grabarczyk kieruje pracami kampanii HejtStop, ktora jest realizowana przez Projekt: Polska. Posiada wieloletnie doświadczenie z zarządzaniem projektami przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Prywatnie miłośniczka późnego wstawania, nowinek technologicznych. W wolnych chwilach chwyta za wałek i zamalowuje hejty oraz hoduje pszczoły w Warszawie.

Kampania HejstStop jest finansowana z programu obywatele dla Demokracji, finansowanego ze środków EOG.

Więcej o: