To tu jest najwięcej dyń w Warszawie. W Powsinie sprzedają 5 ton dyni... dziennie

Południe Warszawy, Wilanów, Zawady i Lesznowola to dyniowe zagłębie. Tylko na Farmie Dyń w Powsinie od połowy września do końca października sprzedaje się codziennie ok. 5 ton dyń.

- Mieszkałem przez wiele lat w Stanach, tam urodziła się moja córka, w sumie dzięki niej zainteresowałem się dyniami - mówi Krzysztof Chojnacki, właściciel Farmy Dyń w Powsinie. - Amerykańska tradycja każe, żeby o tej porze roku samemu zebrać dynię z pola na Halloween. Jeździłem więc z córką na dyniowe farmy w okolicach Nowego Jorku. To były całodzienne wypady, świetna zabawa. Po powrocie do Polski kupiłem ziemię w Wilanowie i nie za bardzo miałem pomysł, co chcę robić. Przypomniałem sobie dyniowe farmy, od znajomych z Lesznowoli kupiłem ciężarówkę dyń i już w trakcie rozładunku sprzedałem połowę. Okazało się, że to był strzał, dynie w Wilanowie się przyjęły znakomicie. Już po roku dynie zaczęły kupować od nas ambasady, Rosjanie, Estończycy, Amerykanie. Zwyczaj zabierania swojej dyni z pola na Halloween przyjęły dzieci, które przyjeżdżają do nas na szkolne wycieczki. Dorośli biorą sobie dynie ze stoiska - mówi Krzysztof.

dynie dynie  fot. Farma Dyń fot. Farma Dyń

Halloweenowa, piżmowa, hokkaido a może makaronowa

Najlepsze dynie na Halloween to te duże, pomarańczowe. Ważne, żeby była karbowane i miała mocny, zielony ogonek, na którym dynię da się utrzymać.

Jack-o'-lantern, czyli tradycyjna halloweenowa lampa z wydrążonej dużej dyni pochodzi z Irlandii. Ciekawe, że wcześniej lampy robiono z brukwi, ziemniaków, buraków i rzepy. Legenda zaś głosi, że irlandzki sknerus o imieniu Jack pewnego dnia spotkał diabła, który obiecał mu bogactwo za duszę. Kiedy diabeł zgłosił się po nią, został podstępem przez Jacka uwięziony. Nie na wiele się to Jackowi zdało, bo zmarł po kilku dniach, dokładnie 31 października. W niebie go nie chcieli, bo był chciwy, do piekła też nie trafił, bo zakpił sobie z diabła. Za karę błąka się po ziemi z latarnią i będzie się tak błąkał aż do dnia sądu ostatecznego.

- Dynie halloweenowe są bardzo popularne w Ameryce, nie zawsze jednak dobrze się na naszych ziemiach wykształcają. W Stanach mają od 10 do 12 kg, u nas dobrze, jak podrosną do 7 - 8 kilogramów. Wyględna dynia na Halloween powinna ważyć co najmniej dychę, dla dzieci nie powinna być mniejsza niż dziecięca głowa - mówi Chojnacki.

dynie dynie  fot. Farma Dyń fot. Farma Dyń

Na Farmie Dyń w Powsinie znajdziecie też dynie piżmowe, w kształcie gruszki lub melona, blado beżowe, ciemnobrązowe lub czerwonożółtawe. Do niedawna, pochodząca z Ameryki Środkowej dynia, w Polsce była rzadko uprawiana. Dziś staje się popularna, ze względu na charakterystyczny, przypominający piżmo zapach i słodki miąższ.

- Piżmową uprawiamy od 7 lat, pierwsze nasiona dostaliśmy od znajomej z RPA, gdzie te dynie są bardzo popularne, używane m.in. do aromatycznych zup - mówi Krzysztof.

dynia piżmowa dynia piżmowa  fot. wikipedia fot. wikipedia

Od dwóch lat na straganach, bazarach, w marketach i warzywniakach tryumfy święci dynia hokkaido, mniejsza, słodsza, z gładką jadalną skórką, doskonała do zup i ciast. Popularna staje się też dynia makaronowa, która po upieczeniu lub ugotowaniu rozpada się na pasemka przypominające makaron. Jest delikatna w smaku, po przekrojeniu w poprzek zachowuje makaronową strukturę.

- Mamy kilka odmian dyń makaronowych, np. acorn, bardzo ładną, mocno karbowaną, w kształcie serca, w różnych kolorach, są białe z zielonymi lub pomarańczowymi pręgami, wielkości 2 - 3 męskich pięści. Klienci kupują ją do dekoracji. Mam też dynie bardziej obłe, podobne do melona, żółte.

dynie dynie  fot. wikipedia fot. wikipedia

Biznes kwitnie, ale trzeba się wcześniej narobić

Dyniowy biznes w Wilanowie kwitnie, z roku na rok obroty rosną o 30 - 40 proc. Na pięciohektarowej Farmie Dyń co roku wysiewa się od 50 do 70 tys. nasion. Z każdego wyrasta co najmniej jedna dynia, są odmiany z których wyrastają od 2 do 5 dyń. Ale zanim dynia wyrośnie, trzeba się nagimnastykować. Na farmie używa się tylko naturalnego nawozu z zaprzyjaźnionej stadniny, dynia na nim rośnie, jak na drożdżach. Co roku na pole trafia kilka, jeśli nie kilkanaście ciężarówek nawozu, trzeba go rozrzucić, przekopać itd. Przy samym nawozie kilka osób pracuje co najmniej przez tydzień, podobnie, jak przy wysiewie nasion. Dalej trzeba opryskać kwiaty dyni, inaczej dostaną grzyba, który potrafi wytrzebić całą plantację w kilka dni. Druga część wzrostu jest lżejsza, choć przy wilgotnym sezonie, jak tegoroczna wiosna dzień w dzień trzeba walczyć z chwastami. To ręczna, ciężka robota, trzeba się namachać motyką, że hej! Jak nie wypielisz, dynia zdziczeje, zmarnują się nasiona. To wszystko wymaga pracy kilkunastu osób i dużo pieniędzy, ale i tak się opłaca.

dynie dynie  fot. Farma Dyń fot. Farma Dyń

Pan Krzysztof od września do końca października codziennie sprzedaje ok. 5 ton dyń. Najbardziej gorący okres to dwa tygodnie przed Świętem Zmarłych, najlepiej sprzedają się dynie halloweenowe, do kuchni idzie ich mniej. Mniejsze dynie ozdobne mogą postać w dobrych warunkach do wiosny, większe są wrażliwe, nie lubią wilgoci i chłodu, nawet delikatnie zmrożone szybko gniją.

- Oczywiście miąższ, który zostaje po wydrążeniu dyni na halloweenowe maski, najczęściej ląduje w zupie, nie marnuje się. Popularność blogów kulinarnych przekłada się na sprzedaż dyń do gotowanie, z roku na rok coraz więcej ludzi eksperymentuje z dynią w kuchni. Znany wszystkim krem z dyni na słodko lub ostro powoli odchodzi do kulinarnego lamusa. Dziś rządzi dynia zapiekana, np. dzieciaki uwielbiają frytki z dyni, wystarczy ją pokroić i upiec. Modne są potrawy arabskie z dynią, z kaszą kuskus, na ostro z baraniną lub jagnięciną, lub dynia ugotowana na parze i podana z ostrym aromatycznym sosem.

- Nie ścigamy się z marketami, nasze dynie są droższe (ok. 3 zł za kg, cena nie zmienia się od 7 lat) ale klienci kupują je za wygląd, nie za walory wagowe. Nasza dynia musi od razu chwytać za oko, jak te z amerykańskich farm - dodaje Chojnacki.

Więcej o: