Tuktuk zajechał na Mordor na Domaniewskiej. Zobacz całkiem inne wnętrze kultowego tajskiego baru

Na Placu Zbawiciela osiągnął ogromny sukces. Czy powtórzy go w nowej lokalizacji, przy samym Mordorze na Domaniewskiej? Większy, z nową wizją, tym samym zacnym smakiem. Lunchowy tuktuk na ul. Wynalazek 3.

tuktuktuktuk materiały prasowe/ tuktuk

materiały prasowe/ tuktuk

Tramwaj numer 17 przedziera się przez mgłę i wjeżdża wprost do warszawskiego piekiełka na Mokotowie. Nie jest to hipsterski Plac Zbawiciela - myślę. Wysiadam na przystanku Wynalazek, spoglądam na wysokie biurowce Mordoru i przechodzę przez ulicę. Szukam lokalu, który przypominałby ten kultowy tajski bar wciśnięty pomiędzy Karmę a ogromną restaurację Que Hong, ale najpierw trafiam na chińską Vien Dong, a za chwilę azjatycką Corner of Asia. Konkurencja?

tuktuktuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

W końcu jest. Tuż obok azjatyckiego "za rogiem" zamiast napisu "Japan Auto. Serwis części" świeci zielony neon - tuktuk. Przez ogromne szyby widać charakterystyczne drewniane konstrukcje, tym razem nie w kształcie instalacji pod sufitem, ale drzew, na których zawisły lampki, dające przytulne, ciepłe światło. Wnętrze zaprojektowało to samo studio architektoniczne (Moko), które urządzało tuktuka na Placu Zbawiciela. To, co jednak najbardziej rzuca się w oczy, to nie wystrój, ale rozmiar lokalu - jest duży, przestronny, w niczym nie przypomina ciasnego baru pod Tęczą.

TuktukTuktuk MetroWarszawa MetroWarszawa

W restauracji praca wre. Przed wejściem dwóch mężczyzn walczy z drabiną i próbuje zainstalować duży neon w kształcie kalmara, w środku odbywa się testowanie kuchni. Karolina Bryś ze spokojem obserwuje, jak jej mąż w pełnym skupieniu sprawdza, czy wszystko działa tak, jak powinno i jest gotowe na wielkie otwarcie.

TuktukTuktuk MetroWarszawa MetroWarszawa

- Mieliśmy dziś odpocząć, a pewnie skończy się tak, że Mariusz spędzi w tej kuchni całą noc - śmieje się Karolina. Mariusz nie słucha. Nie chce nawet zdradzić, jakie niespodzianki czekają klientów nowego tuktuka. - Kuchnia jest ważniejsza - macha ręką Karolina, która doskonale zna swojego męża i dobrze wie, że dziś nic już z niego nie wyciągnę.

Poznali się 14 lat temu. Młoda, zakochana w sobie para postanowiła "najlepsze" lata swojego życia spędzić nie w Polsce, ale na drugim końcu świata. Nie zastanawiając się zbyt długo, Karolina i Mariusz wyruszyli na podbój Australii, gdzie żyli, pracowali, uczyli się i skąd często, a potem coraz częściej robili sobie wypady do Tajlandii. Z każdą wizytą ten ciepły i pełen, jak mówi Karolina, otwartych i uśmiechniętych ludzi kraj fascynował ich coraz bardziej.

tuktuktuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

- W Australii pracowaliśmy w branży gastronomicznej, zaczynaliśmy od najniższych stanowisk. Z czasem pięliśmy się coraz wyżej - opowiada Karolina. Gdy nadszedł czas, by wrócić do Polski, wskoczyli jeszcze tylko w samolot do Las Vegas, tam wzięli ślub, a po miesiącu miodowym spędzonym w Meksyku, wylądowali w końcu na lotnisku w Warszawie. - Wszystko robimy spontanicznie - trafnie podsumowuje opowieść Karolina.

TuktukTuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

Tak też powstał pierwszy tuktuk - spontanicznie, ale z pomysłem. - Brakowało nam takiego miejsca w Warszawie - mówi Karolina. - Niezobowiązującego, klimatycznego baru, gdzie można zjeść dobre, tajskie jedzenie, które w kilka minut z Woka trafia na talerz - dodaje. Wielu warszawiaków ukochało sobie ostrą zupkę Tom Yum oaz tradycyjnego Pad Thaia. Kobiety, jak mówi Karolina, są z kolei wielbicielkami Cashew Nut (świeże warzywa z orzechami nerkowca), mężczyźni częściej zamawiają Thai Basil (świeże warzywa w sosie z tajską bazylią).

TuktukTuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

W nowym tuktuku będzie obowiązywać menu z lokalu na Placu Zbawiciela, choć w trochę innej formie. - Naszymi klientami będą przede wszystkim pracownicy okolicznych firm. Stawiamy więc na porę lunchową - mówi Karolina. Codziennie można się spodziewać dwóch zestawów w cenie ok. 20-24 zł. Każdy zestaw składać się będzie z zupki oraz dania z ryżem lub sałatki oraz curry. Na każdym stole na gości czekać będzie butelka z wodą. - Z doświadczenia wiemy, że i tak prędzej czy później pociągający nosem i wciągający zawzięcie powietrze do ust klient, poprosi w końcu o szklankę wody - mówi Karolina.

tuktuktuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

W przestronnym pomieszczeniu jest jeszcze chłodno. Kaloryfery dopiero zaczęły grzać. Ale z kuchni już dochodzi zapach sosu do Pad Thaia, a kalmar za kilka chwil rozbłyśnie, rzucając zielone światło na wiecznie ruchliwą ulicę Marynarską. Karolina z pasją opowiada o każdym detalu swojej nowej restauracji - o charakterystycznych dla Azji świetlówkach, nowej kuchni czy grafice na butelkach, którą specjalnie dla nich wykonał Jan Estrada-Osmycki. Z dumą pokazuje zdjęcia swojego ukochanego zielonego tuk tuka, który jeździ po różnych warszawskich wydarzeniach, oferując tajskie przysmaki. - Mamy ich aż sześć. Niedługo je naprawimy, pomalujemy i będą gotowe, by ruszyć w miasto - na samą myśl o tym cieszy się Karolina.

TuktukTuktuk materiały prasowe/ tuktuk materiały prasowe/ tuktuk

Więcej o: