Zdaniem lekarzy, stan "Borkosia" był krytyczny. Mężczyzna był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, przeszedł kilka operacji. W czwartek wieczorem Marcin napisał post w mediach społecznościowych, w którym podziękował za okazane wsparcie.
"Sprawność prawej ręki nie została jeszcze rozstrzygnięta, potrzebne będą kolejne zabiegi, a potem ogólna rehabilitacja, ale o tym wszystkim będę Was informować" - pisze mężczyzna.
"Zawsze marzyłem, aby udzielanie pomocy stało się bardziej powszechne, zachęcając i pokazując jak to robić. Dziś już wiem, że oddawana przez Was krew pozwoliła pomóc naprawdę wielu osobom. To wspaniałe, że pełniliście ten dyżur za mnie" - dziękował.
Więcej najnowszych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do zderzenia motoambulansu Marcina "Borkosia" Borkowskiego z autem doszło 13 października ok. godz. 17 na ul. Radzymińskiej w Warszawie. Mężczyzna jechał wówczas do kolejnej interwencji. W stanie krytycznym trafił do szpitala. Kilka dni później bliscy ratownika przekazali, że stan Marcina jest określany jako "ciężki, ale stabilny i jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej".
W swoim wpisie rodzina poprosiła o wsparcie zbiórki, która pokryje późniejsze koszty rehabilitacji. Zaapelowali także o oddanie krwi.
Na początku listopada poinformowano, że stan Marcina się poprawia.
Marcin Borkowski to ratownik medyczny, pracował w stołecznym pogotowiu. W wolnym czasie działał jako wolontariusz, poruszając się w Warszawie motoambulansem. Pomagał m.in. przy wypadku autobusu, który spadł z drogi S8, za co został nagrodzony przez wojewodę mazowieckiego. Jest również twórcą kanału na YouTube, na którym opowiada o przeprowadzanych przez siebie interwencjach.