Koncepcji za zagospodarowanie okolic Pałacu Kultury było już wiele. Każda wzbudzała gorące dyskusje. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Ursynowski radny, Piotr Guział, podzielił się z ludźmi nietypową koncepcją. Chce, żeby w Warszawie było jak w Singapurze. - Zainspirował mnie francuski Łuk Braterstwa i luksusowy hotel w Singapurze - wyjaśnia Piotr Guział.
Realizacja jakiejkolwiek zabudowy pierzei Al. Jerozolimskich wymaga ugody miasta z PKP. Najlepiej stworzyć wspólną spółkę celową pic.twitter.com/vBMc0UFmOJ
- Piotr Guział (@PiotrGuzial) 25 marca 2018
Ludziom niespecjalnie przypadł do gustu pomysł radnego.
"Ta wizja to totalny chaos architektoniczny. Praca studenta 1 roku?" - komentuje pan Paweł.
"(...) Te pomosty to jest czysta fantazja na zasadzie 'bo w Singapurze mają'. Pięć klocków (całkowicie dezorganizujących komunikację na poziomie 0, BTW) oczywiście 'da się'" - pisze pan Edward.
Co jednak o koncepcji Guziała powiedzieli ci, którzy na architekturze znają się najlepiej?
Marlena Happach, dyrektorka Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Warszawy, opowiedziała krótko: Wydaje mi się, że ta propozycja nie wymaga komentarza...
Architekt Marek Budzyński widzi jakiś pozytyw tego pomysłu: Zachowany jest Pałac Kultury, a reszta, no cóż, jest czas przedwyborczy.
Jak dodaje, jest zwolennikiem, by teren dookoła pałacu podzielić na miejski. - Stworzyć siatkę wąskich ulic, a między nimi działki pod intensywną zabudowę. Im wyższa, tym lepsza. Alternatywą jest park - opowiada.
Na zdj: wizualizacja placu Defilad - pomysł małżeństwa architektów - Patrycji Stołtny i Michała Sapko. Praca została przygotowana na konkurs "Patrz na Plac" organizowany przez FUTUWAWA w 2016 r. Autorzy nazwali go "Plac Oddechu".
Najobszerniejszy komentarz do sprawy uzyskaliśmy od Marka Kuryłowicza z Kuryłowicz & Associates. Architekt jest zdania, że postulat, aby miasto starało się wspólnie z PKP zagospodarować tereny nad linią średnicową jest słuszny.
- Zabudowa terenów w tak ważnym miejscu w mieście zawsze wychodzi lepiej, gdy główni aktorzy na scenie grają w jednym spektaklu, a nie wystawiają własne etiudy - mówi. Wpierw jednak, jak podkreśla, strony musiałyby ustalić, kto tak naprawdę jest właścicielem tych terenów, co w obecnej sytuacji braku jednoznacznych przepisów związanych z tak zwanym warstwowym prawem własności jest mało realne.
Twierdzi więc, że zaprezentowany szkic można traktować jedynie jako zręczny sposób na wywołanie dyskusji.
Bo: Merytoryczna wartość obrazu, który nie mieści się nawet w pojęciu koncepcji architektonicznej, jest nikła.
Nie rozumie, dlaczego niektórzy usilnie, "wręcz maniakalnie", forsują pomysł zasłaniania najbardziej charakterystycznego budynku w Warszawie.
Na zdj: Zbliżenie na mapę Piotra Suffczyńskiego pokazujące rejon placu Defilad. Widać na nim gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej (oznaczony cyfrą 7) i szary budynek teatru TR Warszawa.
I wyjaśnia, dlaczego zaprezentowany pomysł nie ma racji bytu.
- Inspirowanie się udanymi rozwiązaniami zastosowanymi w innych miejscach na świecie nie jest samo w sobie niczym złym, jednak sugerowanie, że to co sprawdziło się w Singapurze można przenieść na grunt rodzimy, jest daleko idącym i błędnym uproszczeniem - tłumaczy.
Po pierwsze, jak pisze, w Singapurze koszty budowy są często sprawą nieistotną. Zarówno wartość gruntów pod budowę, jak przychody z wynajmu i sprzedaży powierzchni, są wielokrotnie wyższe od tych w naszej stolicy, tak więc często koszty realizacji nietypowych i drogich budowli są finansowo racjonalne.
- Żeby dać wyobrażenie skali tej różnicy - rozmowy o cenach działek w najlepszych miejscach wspomnianego azjatyckiego miasta zaczynają się od kwoty miliarda euro. W Warszawie za teren o podobnych możliwościach zabudowy płaci się co najmniej dziesięć razy mniej - mówi.
Na zdj: wizualizacja okolic Pałacu Kultury autorstwa pracowni PIG Architekci. Architekci proponowali przywrócenie przedwojennej zabudowy centrum Warszawy. Na placu Defilad od strony Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich miałyby stanąć kamienice.
I dodaje: Właśnie takie, a nie inne nasze realia rynkowe, nie pozwalają na ekstrawagancje w postaci zawieszonych na dużej wysokości, bardzo skomplikowanych strukturalnie konstrukcji bez odnoszenia się w ogóle do architektonicznej jakości omawianej wizji, która jest problematyczna.
Zauważa również, że polski klimat nie pozwala na realizację tego typu rozwiązania.
- O ile klimat państw azjatyckich pozwala na rekreację na zawieszonych na dużej wysokości tarasach - chodzi o możliwość ucieczki przed upałem i dużą wilgotnością na dole - to w klimacie polskim przez większość dni w roku użytkownik takiego tarasu musiałby przebywać tam w futrze i być przypięty pasami do ogrodzenia. Inaczej po prostu by go stamtąd wywiało - podkreśla.
I podsumowuje: Warto jest marzyć i mierzyć wysoko, jednak nie należy zapominać, gdzie się mieszka, jakie obowiązują u nas uwarunkowania i jaki mamy klimat.
Na zdj: Pawilon Emilia, który ma stanąć w 2019 roku w parku Świętokrzyskim.
***
Co sądzisz o pomyśle radnego Piotra Guziała? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl
Weź udział w najważniejszym polskim wydarzeniu architektonicznym. Przyjdź na konferencję i galę Bryła Roku 2017. Zapraszamy na branżowe spotkanie projektantów, architektów i inżynierów, oraz uroczystą galę ogłoszenia wyników plebiscytu Bryła Roku 2017 połączoną z bankietem. Sprawdź co dla Ciebie planujemy>>