Kilka lat temu popularny był mem przedstawiający perypetie niezdarnego hipstera-freelancera, opatrzone hasłem 'Antkowi nie wyszło'. Warszawa jest trochę jak ten Antek - wiele szumnie zapowiadanych inwestycji, dużych i małych, komercyjnych, społecznych i artystycznych wychodzi... nie do końca tak, jak życzyliby sobie tego mieszkańcy.
Ekipa bloga 'Pańska Skórka' przyjrzała się realizacjom, planom, pomysłom i trendom - od wielkich inwestycji po bardziej kameralne 'rewitalizacje' ostatnich lat. Przed wami subiektywny przegląd tego, co 'Warszawie nie wyszło' w 15 odsłonach.
Biurowiec EuroPolGazu
Zestawienie zaczynamy z przytupem. EuroPolGaz, czyli zapomniany gigantyczny biurowiec, nominalnie przy ul. Literackiej, ale reprezentacyjnie otwierający (nie)gościnne podwoje na ul. Maczka miał być centrum dowodzenia spółki zajmującej się tranzytem gazu i ropy z terenu Rosji do Polski i reszty Europy. Prace ruszyły w 2000 r., potrwały 2 lata, a obecnie właśnie minęło 15, odkąd szkielet niedokończonego 'pałacu' straszy gości wjeżdżających na Bielany.
Pomysłów na sprzedaż i zagospodarowanie niedoszłego biurowca było wiele, ale żadnego nie udało się zrealizować i gmach będzie prawdopodobnie straszył przez kolejne dziesięciolecia, niczym krakowski 'szkieletor'. Styk Bielan i Żoliborza ma zresztą 'szczęście' do niedokończonych inwestycji - pusty (choć prawie gotowy) biurowiec straszy też przy Hali Marymonckiej.
Biurowiec przy pl. Zamkowym
Skoro Warszawę można kroić jak pyszne ciasto i z tego ciasta reprywatyzacyjnym nożem wykrawać co smaczniejsze kawałki, nikogo nie powinno dziwić, że w ręce dewelopera dostała się i wisienka na torcie, czyli działka przy samym pl. Zamkowym.
Afera o budynek czule zwany przez warszawiaków stodołą, zatoczyła szerokie kręgi, od kilkunastu metrów w głąb (bo z działką zreprywatyzowano też kawałek tunelu trasy W-Z) aż po szczyty władz UNESCO (bo budynek zaburzył chroniony przez tę szacowną instytucję ład Starego Miasta).
Adam Stępień/ Agencja Gazeta
Ostatecznie wszyscy 'wyprztykali' się z polemicznej amunicji, a kloc jak stał, tak stoi, powodując co najwyżej lekkie 'Schadenfreude' z powodu niedużego zainteresowania najemców. W każdym razie pl. Zamkowy lepiej wygląda, kiedy stanie się tyłem do paskudnego biurowca 'z dziedzictwem'.
Plac Europejski
Miejsce kontrowersyjne od samego początku. Otwarta przestrzeń przed Warsaw Spire miała integrować ludzi biznesu z mieszkańcami Woli. Niestety, najbliższe otoczenie składające się głównie z ekskluzywnych restauracji, bardziej pasuje do portfela menedżera niż przeciętnego mieszkańca okolicy. Na plus przemawia wystawka, w której prezentowane są dzieła z ASP oraz leżaki. To jednak niestety za mało, by stworzyć prawdziwy plac miejski, którego mianownikiem będzie 'inkluzywność', a nie gentryfikacja.
Czarny Kot
Jak stał, tak stoi. Jak oburzał, tak oburza. W ciągu wielu lat istnienia architektoniczny koszmarek ewoluował i rozrósł się do monstrualnych rozmiarów. Jego styl to sala weselna pomieszana z autostradowym motelem z odrobiną pastelozy. Doprawdy nic lepszego nie można było postawić naprzeciwko Cmentarza Powązkowskiego. I gdy rok temu zaświeciło światełko nadziei, a nadzór budowlany nakazał rozbiórkę samowoli przy Rondzie Radosława, szybko wyszło drugie dno. Na miejscu Czarnego Kota ma powstać biurowiec...
Plac Politechniki
Jak na okolicę alma mater warszawskich inżynierów i architektów przystało, plac Politechniki zachwyca śmiałymi wizjami. Od granitowych 'płotków' o subtelności czołgu T-34, które sprawiają wrażenie konstrukcji obronno-strzelniczej, po straszący od lat szkielet 'plomby' na rogu Nowowiejskiej i Śniadeckich. Co ciekawe - ów szkielet zaczął ostatnio obrastać ciałem i... wygląda jeszcze gorzej niż przez długie lata opuszczenia.
Miasteczko Wilanów
Choć Miasteczko ma na pewno sporo zalet, a znani nam mieszkańcy chwalą sobie życie w tej lokalizacji, to rozmawiając o tym osiedlu i spacerując jego dość monotonnymi ulicami nie należy zapominać o tym, że wszystko miało wyglądać trochę inaczej. Kiedy czyta się archiwalne artykuły o 'mieście-ogrodzie', nawiązaniach do tradycji Żoliborza, Saskiej Kępy czy Starej Ochoty, a później spojrzy na nudne deweloperskie blokowisko z dominantą wyciskarki do cytrusów, nie można poczuć pewnego rozczarowania. Dobrze chociaż, że mieszkańcy dbają o to, co mają i mocno oprotestowali plany budowy nieprzystającej do kubatury tutejszych budynków galerii handlowej.
Osiedle Dudziarska
W czasach masowej gentryfikacji nie brakuje i pomysłów na to, co zrobić ze 'wstydliwym' problemem lokatorów komunalnych, zadłużonych, czy po prostu dotkniętych przez różne życiowe sytuacje, które zachwiały podstawami ich egzystencji.
Choć kwaterowanie takich lokatorów w mieszkaniach zastępczych jest oczywiście praktyką słuszną, to już tworzenie dla nich slumso-getta, odciętego od świata (przez kilkanaście lat od powstania osiedla nie dojeżdżał tu nawet autobus) i pozostawienie samym sobie w odizolowanym obozie, dobrym pomysłem się nie okazało.
Ponieważ w części mieszkań zakwaterowano też policjantów z rodzinami, osiedle można było już spokojnie nazwać 'Apartamenty Zimbardo'. Tego typu pomysł na dłuższą metę nie miał więc szansy na powodzenie, Dudziarską otoczyła mroczna legenda, zapuszczali się tu 'urbexowcy', literaci poszukujący inspiracji oraz wolontariusze pragnący dobrą sztuką zmieniać zły świat. Zabrakło natomiast długofalowego, empatycznego podejścia ze strony miasta i kompleksowe programu włączania mieszkańców z powrotem do normalnego życia. Eksperyment zakończył się klapą - do końca roku osiedle zostanie zburzone i zaorane, a na jego miejscu jakiś deweloper - być może - wybuduje kameralne lofty dla miłośników kolejnictwa.
'Łyżeczki'
...na Dworcu Centralnym. W przestronnej, modernistycznej hali głównej dworca wygospodarowano więcej przestrzeni za pomocą wyjątkowej - postmodernistycznej - antresoli. Zdobią ją lampy przypominające łyżeczki, dentystyczne szpatułki lub, jak kto woli, czułki owada. Czy jest to celowe nawiązanie do sklepu działającego na Dworcu Centralnym - nie wie nikt. Ktoś jednak nad tym mistrzowskim marketingiem musiał czuwać.
Łucka City
Łucka City - warszawski wieżowiec o wysokości 120 metrów, wybudowany w latach 2000-2004 przy ul. Łuckiej 15 to mieszkaniowo-biurowy odpowiednik 'Czarnego Kota', który deweloper, słynący zresztą z monumentalnych założeń 'mrówkowcowych' postanowił postawić w środku Woli. Efektem jest bodaj najbrzydszy blok w Warszawie, upstrzony nijak niepasującą do niego przybudówką biurową, kontrastujący ze wszystkim, co znajduje się dookoła - czy jako punkt odniesienia przyjmiemy stare kamienice i Norblina, czy Platinum Towers, Hiltona i Warsaw Spire.
Wiatrak
Universam 'Grochów' był miejscem przyjaznym i na ludzką skalę. Zaopatrywało się w nim wiele starszych osób przyzwyczajonych do sklepu, który się nie zmieniał. Podobnie było z bazarkiem, który słynął z szerokiego asortymentu. Universam przypominał trochę skansen, ale zrósł się z dzielnicą. Po hucznym pożegnaniu rozpoczęła się rozbiórka. Jak na drożdżach na jego miejscu wyrósł kloc. Nie da się go ruszyć, a szkoda. Universam wydawał się wam toporny? Dzięki najnowszej realizacji Rondo Wiatraczna zyskało ciężar gatunkowy. Aż chce się zacytować za Dantem: Porzućcie wszelką nadzieję, wy którzy tu wchodzicie. Jedna rzecz na plus to fakt, że udało się ocalić sklep. Będzie znajdował się w piwnicy kloca.
Plac Szembeka
Z betonu z odrobiną betonu, po rewitalizacji plac zmienił się w beton z odrobiną betonu z fikuśnymi lampami. Nijak się ma do charakteru okolicy, ale w nocy ładnie świeci.
Mordor
Pomnik polskiego kapitalizmu w kolorowych skarpetkach. Miało być 'city', powstała martwa dzielnica biurowa (czyli - w sumie - city) - źle skomunikowana, co stoi kością w gardle kolejnym ekipom rządzącym Warszawą, uboga w infrastrukturę 'dla ludzi' (co skwapliwie wykorzystują właściciele foodtrucków) oraz - co jawi się jako gruby absurd w kontekście słabego połączenia z transportem publicznym - bardzo uboga w miejsca parkingowe. Nazwa, która zresztą weszła na stałe do słowników, jest więc niezwykle trafna.
'Nadgorliwe' działki
Zjawisko pojawiło się w wielu miejscach jednocześnie i niespodziewanie pączkuje w kolejnych. Nadgorliwi deweloperzy postanowili pogrodzić odzyskane działki (vide Bielany i Powiśle), wyciąć na nich drzewa i zostawić je odłogiem. Niech postoją, aż inwestycja (w ramach modnego ostatnio i zgodnego z doktryną Biura Architektury 'dogęszczania' starych osiedli i szatkowania parków) się rozpocznie. Albo nie. To, że znajdują się nierzadko w samym centrum parków, to już kwestia drugorzędna.
Tęcza
Całym sercem chcielibyśmy, aby nadal stała na placu Zbawiciela. Stanowiła znakomitą oprawę dla przejeżdżających pod nią tramwajów, przyciągała uwagę i została zrobiona społecznie. Kilkukrotnie reaktywowana, ale niestety jej czas minął i nie pomogły nawet zaawansowane systemy przeciwpożarowe. Rozbuchane ego zwykłych chuliganów zakończyło jej żywot. Na szczęście plac Zbawiciela się nie zmienił i wciąż jest to jedno z najbardziej kolorowych miejsc w mieście, co tęcza znakomicie podkreślała. Dla niektórych widocznie za bardzo.
Przez całe lata za 'nie wyszło' mógł też uchodzić tunel Wisłostrady. Złośliwi twierdzili, że prezydent Piskorski chciał, aby historia pamiętała go jako twórcę bodaj jedynego na świecie tunelu wzdłuż rzeki. Po latach okazało się jednak, że pomysł ma dużo sensu - na odzyskaną nad tunelem przestrzeń wkroczyła architektura duża i mała (ok, różnej jakości, a samo 'Nowe Powiśle' też można byłoby dodać do naszej listy, choć ostatnio na szczęście coś tam drgnęło i nie może za kilka lat nie będzie to już tylko 'gentrysypialnia'), a wiślane bulwary stały się bardziej dostępne. To lekcja, która pokazuje, że warto planować na wiele lat naprzód i konsekwentnie pilnować przyjętych założeń. Być może i inne inwestycje z naszej listy czeka w przyszłości taka zmiana na lepsze?