Główną atrakcją był przelot nad stolicą bombowca B-17. W wielu miejscach stolicy zebrały się niewielkie grupki mieszkańców. Było spokojnie i kameralnie. Ludzie w milczeniu wsłuchiwali się w dźwięki syren i klaksonów.
Przy Grobie Nieznanego Żołnierza, kilka osób z Młodzieży Wszechpolskiej rozdawało ulotki z hasłem "Nie mówię szeptem, skąd jestem" i opaski w narodowych barwach. Z kolei przy Rotundzie niewielka grupa ludzi unosiła w górę papierowe chorągiewki.
Było spokojnie. Nieliczni zatrzymywali się o godzinie 17. Przy rondzie Dmowskiego rozdawano papierowe chorągiewki.
W stolicy nie wszędzie było słychać dźwięk syren. Warszawa miała wtedy jeszcze przestarzały system alarmowy. Ludzie w wielu miejscach przeoczyli moment godziny W.
W relacjach w obchodów, dziennikarze informowali, że na Powązkach Wojskowych było nerwowo. Ludzie czasami klaszczą, czasami gwiżdżą na widok polityków.
Jak relacjonowała "Gazeta Stołeczna" tuż przed Godziną W, haker drogą radiową próbował zagłuszyć dźwięk syren. W ostatniej chwili udało zablokować jego plany.
W wielu miejscach w stolicy na środku skrzyżowań pojawili się harcerze. W sumie było ich 500.
Na rondzie Dmowskiego, na elewacji ówczesnego budynku Rotundy pojawiły się ogromne płachty z powstańczymi zdjęciami. Ludzie zatrzymywali się w wielu miejscach aby oddać hołd Powstańcom m.in. przy Placu Powstańców.
Ludzie wypatrywali na niebie samoloty Hercules, z którego rozrzucono tysiące ulotek z hasłem "Oddaj hołd. Uczcij minutą ciszy Powstanie Warszawskie".
Tego roku Powstańcy po raz pierwszy zabierają głos w związku z zakłócaniem obchodów na Powązkach Wojskowych. W emocjonalnym przemówieniu generał Zbigniew Ścibor-Rylski powiedział: "Serce boli, dlaczego wydajecie takie okrzyki? Gdzie macie komunę? Wiele tysięcy osób oddało życie, aby nie było komuny. Przepraszajcie, bo inaczej nie przyjmiemy waszych hołdów".
Na rondzie Dmowskiego pojawiło się najwięcej osób od lat. Coraz więcej uczestników Godziny W ma na sobie koszulki z symbolem Polski Walczącej. Pierwszy raz również odpalono race i zorganizowano przemarsz ONR.
Sprzed ratusza na Bemowie, grupa narodowców wyruszyła w kierunku cmentarza Powstańców na Woli. Powstańcze symbole mieszały się z celtyckimi krzyżami. Niektórzy z maszerujących mieli na sobie koszulki z napisem stylizowanym na Blood&Honour z napisem "Walka trwa" i liczbą 14. Jest ona używana jako symbol neonazistów (14 słów w obronie białej rasy).
Na Powązkach Wojskowych, mieszkańcy po raz pierwszy zaczynają uciszać awanturników.
Na Woli jak w ubiegłym roku marsz narodowców. Skandowali różne polityczne hasła, w żaden sposób nie odnoszące się do Powstania Warszawskiego. Przed bramą cmentarza powstańczego czeka na nich Wanda Traczyk-Stawska i poucza: "Jeżeli chcecie tu wejść, to proszę o szacunek dla tych, którzy tu leżą".
Jest spokojnie. Ludzie gromadzą się w wielu miejscach i oddają hołd walczącym w powstańczym zrywie. Marsz narodowców przebiega bez większych zakłóceń.
Na łamach "Gazety Stołecznej" Filip Springer tak pisze o kolejnej rocznicy: "Co roku 1 sierpnia o 17.05 wzbierają jednak we mnie wątpliwości. Bo Godzina W obrasta w festyniarstwo i zwyczajną przesadę. Przeraża też nachalna obecność osiłków z klubowymi szalikami na szyjach. To oni sprawiają, że zatrzymanie miasta zamienia się w stadionową fetę. Doprawdy wielkiej trzeba odwagi, by odpalić racę i krzyknąć: "Cześć i chwała bohaterom", zasłaniając twarz kominiarką."
Na rondzie Dmowskiego wielkie poruszenie wywołała obecność Powstańca, Juliana Kulskiego. Wolał pojawić się wśród tłumu mieszkańców, niż trafić na Powązki i słuchać krzyków oraz gwizdów.
W programie obchodów pojawił się nowy punkt "Marsz Milczenia'44". Organizatorki przekonywały, że chodzi o uczczenie w ciszy i spokoju rocznicy wybuchu Powstania. Na marszu nie ma miejsca na polityczne okrzyki. Tutaj najważniejsi są Powstańcy.
W każdej dzielnicy mieszkańcy zbierają się w charakterystycznym miejscu, aby uczcić Godzinę W. Przez centrum przechodzi marsz narodowców. W pewnym momencie, pochód przerywa Ratusz. Powodem są symbole prezentowane przez niektórych uczestników.