Wielkie łoże z przypiętymi do kolumn kajdankami. Pejcze, maski, przebieranki, "pokój Christiana Greya". W Żyrardowie pod Warszawą powstał apartament z tematycznymi pokojami do uprawiania seksu. "Jesteśmy dorośli. Dlaczego mamy ukrywać, że chodzi o miłość" - pisze na stronie właścicielka pierwszego takiego miejsca w Polsce.
Apartament "Szampan i sekrety" to nowe miejsce na mapie Żyrardowa. Propozycja może stać się dla wielu par alternatywą dla hoteli. Ale nie każdy będzie mógł sobie na nią pozwolić - za dobę zapłacimy od 500 do nawet 900 zł.
- Hotele nie są dla kochanków - przekonuje w rozmowie z Metrowarszawa.pl założycielka apartamentu Aleksandra Rasz. Nieraz szukała miejsca, gdzie mogłaby spędzić z mężem romantyczny weekend we dwoje. Nic nie odpowiadało jej potrzebom. Postanowiła stworzyć takie miejsce sama.
zdjęcie ze strony http://www.szampanisekrety.com/
Blanka Lipińska o tym, czym różni się "365 dni" od "Pięćdziesięciu twarzy Greya"
Do dyspozycji gości oddała apartament i siedem pokojów tematycznych: gabinet lekarski, arabską komnatę, kino, plan zdjęciowy, szkolną klasę, posterunek policji i pokój Christiana Greya. Za miłosne igraszki w Żyrardowie zapłacimy od 500 do 900 złotych za dobę.
Materiały ze strony http://www.szampanisekrety.com/
Dużo emocji wzbudza pokój Christiana Greya i Anastasii Steele. Tu możemy poczuć się jak bohaterowie słynnej książki i filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya".
- Jest mnóstwo osób, które chciałyby doświadczyć tego, co opisano w książce, ale mają pewne obawy. My stopniowo wprowadzamy w ten świat. W pokoju Greya mamy specjalny stojak. Jak pamiętamy, Steele była w klasycznej pozie przypinana do takiego stojaka. Mamy też kajdanki i pejcze, ale te delikatniejsze - opowiada właścicielka.
Właścicielka apartamentu podkreśla, że nie chciała tworzyć tandetnych pokoików na godziny.
- Nie interesują nas łóżka w kształcie serca, poduszki, czerwone światło i tandetne wystroje. Nasi pierwsi goście mówili nam, że wnętrze jest eleganckie, nienarzucające się, dyskretne, subtelne. Osiągnęliśmy swój cel - mówi nam pani Rasz.
Przyznaje, że nie wiedziała, w jaki sposób opowiadać znajomym o swoim projekcie. Jej zdaniem język polski w kwestii seksualności jest albo bardzo wulgarny, albo infantylny.
- Sami byliśmy ciekawi, jak na tak nietypowy apartament zareaguje rynek. Czy tylko ja i mój partner mieliśmy takie potrzeby czy może jest nas więcej? - zastanawia się pani Rasz.
Apartament istnieje niecały miesiąc, ale już zdążył wzbudzić zainteresowanie. Na sierpień nie ma już wolnych miejsc.
Czym apartament w Żyrardowie różni się od typowego hotelu? Aleksandra Rasz wyjaśnia: W hotelu trudno stworzyć wystrój np. sali lekcyjnej. Trudno wejść i zacząć prowadzić erotyczną rozmowę pomiędzy nauczycielem a uczniem. Wszystko staje się łatwiejsze, gdy mamy odpowiednie narzędzia. Zaczynamy lekcje, prowokujemy czymś, prosimy do odpowiedzi i wymyślamy karę za błędną odpowiedź. Możemy też poprosić o recytowanie wierszy erotycznych.
Na zdjęciu pokój przypominający salę lekcyjną.
Właścicielka wyjaśnia, że w hotelu są cienkie ściany, a w jej apartamencie są one dźwiękoszczelne. W hotelu nie wolno nam puszczać głośno muzyki. Tu jest sprzęt grający - można przetańczyć całą noc.
W hotelu też nie zapalimy świec. Od razu włączą się czujniki dymu.
Na zdjęciu pokój przypominający salę lekcyjną.
- Zrywamy z pozorami, że namiętny czas we dwoje to masaże w SPA lub lampka wina w nudnym pokoju hotelowym - czytamy na stronie apartamentu.
Właścicielka przyznaje, że jej ambitnym planem jest stworzenie rewolucji. Sieci podobnych apartamentów.
Na zdjęciu pokój stylizowany na posterunek policji.
Kobieta przekonuje nas, że goście nie marzą o wulgarnej, szybkiej nocy. Jak mówi, do Żyrardowa przyjeżdżają pary 30 plus oczekujące luksusu i romantyzmu.
- Nasi goście chcą takiej pikantnej nuty do randki, którą ciężko zorganizować w hotelu. A czasem jest to wręcz niemożliwe. W domu też. Zawsze jest jakieś pranie do zrobienia. Chodzi komputer. Zawsze jest coś, co przypomina nam, że nie jesteśmy do końca w tej historii, którą odgrywamy - dodaje właścicielka.
Na zdjęciu pokój stylizowany na posterunek policji.
A jaki pokój wybrałaby założycielka apartamentu?
- Mój ulubiony jeszcze nie powstał. To komnata Sułtana. Będzie w nim kolorowy namiot z tkanin orientalnych, poduchy, świecie, kadzidła, fajka wodna i afrodyzjaki. Nie zabraknie kuszących, migoczących strojów. Do tego brzęczące łańcuszki na szyję. Z łatwością będzie można zamienić się w tancerkę. W niewolnicę - tłumaczy nam pani Rasz.
Jak mówi dalej, jest mnóstwo fantazji, które nie wymagają wielkich przygotowań. Choćby fantazja o
"Śpiącej Królewnie". Wystarczy założyć ładną sukienkę. - Wszyscy mi mówią o "hydrauliku". Boję się, że jak zacznie majstrować przy wannie, niewiele z niej zostanie - śmieje się właścicielka.
Na zdjęciu arabska komnata.
Właścicielka przekonuje, że erotyczne zabawy smakują lepiej poza domem. Jak mówi, dom kojarzy się z ciepłem, rodziną: A tu możemy być sobą. Kiedy chcemy zaszaleć, wyjeżdżamy na wakacje. Puszczają nam hamulce, pozwalamy sobie na więcej. Podobnie jest z fantazjami i zabawami erotycznymi.
Na zdjęciu pokój kinowy.
W apartamencie znajdziemy miedzianą, głęboką wannę. Wykonana ręcznie w Indonezji przeznaczona jest do długich kąpieli w płatkach róż. Mamy też łóżko z przypiętymi do kolumn kajdankami.
"A do tego piękne i zaskakujące meble wybrane w jednym celu - stworzenia dla Was nowych miejsc do kochania się w pozycjach, o których nawet nie śniliście" - czytamy na stronie apartamentu "Szampan i sekrety".
Za dodatkową opłatą na gości czeka jeszcze więcej atrakcji. Np. własny, skomponowany specjalnie na tę okazję wiersz. Koszt? 50 zł. Za 100 zł można zamówić z kolei paterę słodkich afrodyzjaków.