Warszawa to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie tak wiele budowli i monumentów zmieniło swoje miejsce. Pałac Lubomirskich, kościół na al. Solidarności, pomniki Nike czy Józefa Poniatowskiego - one wszystkie były przestawiane. Kilka - więcej niż raz. Zobaczcie, dlaczego tak się stało i przede wszystkim jak przebiegały te operacje. Niektóre były wyjątkowo ryzykowne.
Przesuwanie budynków jest na świecie niezwykle rzadkie. Zdarzało się co prawda w USA (działała tam nawet specjalna firma oferująca tego typu usługi) oraz w Rosji, szczególnie w latach 30. XX wieku, ale poza tym nie jest to powszechna praktyka.
O budynkach i pomnikach Warszawy, które zmieniły swoje miejsce (niektóre więcej niż raz), napisała w swojej pracy dyplomowej Agnieszka Tkaczyk z warszawskiej ASP. Zobaczcie, czy o tym wiedzieliście.
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny
W październiku 1947 r. rozpoczęto budowę jednej z pierwszych i najistotniejszych inwestycji komunikacyjnych powojennej Warszawy - Trasy W-Z. Miała się zakończyć 22 lipca 1949 roku, w najważniejsze święto państwowe Polski Ludowej. Budowa trasy obejmowała poszerzenie ulicy Leszno. A przy niej stał kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Archiwum Grażyny Rutowskiej, NAC
Barokowa świątynia, ukończona w 1731 r., ciężko przeżyła drugą wojnę światową. Została niemal kompletnie zniszczona podczas powstania warszawskiego, ale do 1956 r. kościół został w całości odbudowany. Przeszkadzał jednak w budowie alei gen. Karola Świerczewskiego. Jedna z koncepcji zakładała pozostawienie budowli w jej dawnym miejscu, wyburzyć miano jedynie wejście czołowe z podestem i schodami. Druga, na którą się w końcu zdecydowano - usunięcie bryły kościoła z pełnej szerokości projektowanej ulicy.
Pozostała tylko kwestia, czy zburzyć świątynię czy ją przesunąć. Na szczęście wygrała druga opcja, również ze względu na kontekst polityczny. Rozebranie kościoła mogłoby być odebrane przez społeczeństwo jako atak na religię katolicką. Rozbiórka objęła jedynie budynek poklasztorny, który miał być później odbudowany (do czego jednak nie doszło).
Akcja pod osłoną nocy
Ustalono, że kościół będzie przesunięty o długość nawy, czyli 21 metrów, i zrówna się z nową zabudową mieszkaniową. Operacja była ryzykowna. Nie było wiadomo, czy stare mury kościoła wytrzymają przesunięcie. Prawdopodobnie z obawy przed gniewem mieszkańców w razie zniszczenia budynku wokół kościoła wytyczono dwie strefy, których pilnowała milicja.
Całe przedsięwzięcie odbyło się pod osłoną nocy z 30 listopada na 1 grudnia 1962 r. 'Ściany budynku były podcinane w odpowiedniej kolejności od fundamentów, następnie w ich miejscu umieszczono żelbetowy ruszt. Kościół miał być przesuwany na sześciu torach z 420 rolkami. Podkłady układane były na zaprawie cementowej z dokładnością do jednego milimetra. Do ciągnięcia świątyni zastosowano pięć ręcznych wciągarek kozłowych (o udźwigu dziesięciu ton każda), dziesięć podwójnych zbloczy, liny stalowe oraz pięć kompletów stalowych ogniw' - pisze Tkaczyk.
Operacja rozpoczęła się 54 minuty po północy. Wieść o niej, choć trzymana w tajemnicy, szybko rozniosła się po Warszawie. Ludzie tłumnie przybyli, by ją obserwować z wyznaczonego w końcu przez władze miejsca. Kościół przesuwany był najpierw w tempie sześciu centymetrów na minutę, pod koniec było to już dziesięć centymetrów. Informacje o postępie prac przekazywano przez megafon, odbywał się prawdziwy spektakl. Podobno widzowie reagowali na komunikaty brawami i okrzykami. Jak donosił "Kurier Polski", o godzinie 4:45 rozbłysły wszystkie reflektory. 'Zatrzymać windy. Obiekt przesunięto' - obwieścił głos przez megafon.
Kolumna Zygmunta
Kiedy powstał w 1644 r., wzbudzał wielkie kontrowersje. Obok Kolumny Zygmunta miały stanąć łuk triumfalny na pamiątkę zwycięstwa Jana Kazimierza i obelisk Władysława IV. Kolumna uznawana była za symbol świętości, mieli je rzymscy cesarze, uznawani za bogów. Po tym, jak chrześcijaństwo zdominowało Europę, kolumny zarezerwowane były dla Chrystusa, Matki Boskiej czy Trójcy Świętej.
Kościół uznał zatem pomysł Władysława IV Wazy za bluźnierstwo. W 1643 r. pomnik przypłynął prawdopodobnie z Gdańska do Warszawy. W kolejnym roku osadzono kolumnę na cokole, a na jej szczycie stanął posąg króla Zygmunta III Wazy. Był to pierwszy świecki pomnik publiczny w XVII-wiecznej Europie, kolejny tego typu to kolumna Napoleona, która powstała dopiero po 1805 r. na placu Vendome w Paryżu.
Narodowe Archiwum Cyfrowe
'Po udanej operacji rozległy się oklaski'
Pomnik zmieniał się w ciągu wieków - zyskał ogrodzenie, miał nawet basen z tryskającymi wodą trytonami u swoich stóp. Niemcy zniszczyli go w nocy z 1 na 2 września 1944 r. Szybko jednak rozpoczęto zbiórkę funduszy na jego odbudowę. Postanowiono, że pomnik stanie o sześć metrów dalej w kierunku północno-wschodnim względem pierwotnego ustawienia. Powód to zmiany komunikacyjne - znów pojawia się tu Trasa W-Z.
Prace zaczęły się 7 lipca 1949 r. o 13:15. Jak wspominał Henryk Janczewski, 'geodeci z trzech kierunków kontrolowali idealne ustawienie kolumny w pionie. Plac Zamkowy zaległy tłumy warszawiaków oraz robotnicy z trasy W-Z, którzy na krótki okres przerwali pracę. Po udanej operacji ustawienia trzonu granitowego rozległy się oklaski'. Na kolumnie postawiono króla, uroczyste odsłonięcie odbyło się 22 lipca 1949 r.
Rogatki Grochowskie
Rogatki tanęły u zbiegu dzisiejszych ulic Grochowskiej, Lubelskiej i Zamoyskiego prawdopodobnie w 1823 r. To dwa klasycystyczne domki, w jednym z nich mieścił się posterunek policyjnego dozorcy, w drugim urząd poborcy. Do 1889 r. wyznaczały granicę miasta, obok był plac rogatkowy dla postoju wozów. Przetrwały bitwę pod Olszynką Grochowską w 1831 r. i drugą wojnę światową. Mogły za to nie przetrwać poszerzenia Zamoyskiego i Grochowskiej, ale w 1960 r. zdecydowano, by odsunąć północną rogatkę od modernizowanej ulicy.
'Przygotowania trwały ponad 80 dni. Nie spieszono się zbytnio, gdyż pomyłka mogła uniemożliwić wykonanie tych prac, a tym samym przeszkodzić narodzinom w budownictwie stołecznym nowej, cennej specjalności inżynierskiej - jaką jest przesuwanie budowli' - donosiło 'Życie Warszawy' w 1961 r.
Jak wyglądała cała akcja? '600-tonowy zabytek otoczono wykopem, odcięto od starych fundamentów i posadowiono na żelbetowej ramie, którą umieszczono na stalowych rolkach. Pod nimi ułożono torowisko z szyn. Siłą napędzającą były cztery windy kozłowe, nad których pracą mieli czuwać geodeci' - pisze Tkaczyk.
Wszystko odbyło się 25 stycznia 1961 r. przy udziale tłumu warszawiaków. Przedsięwzięcie trwało dwie godziny, północna rogatka bez większych problemów przemieściła się o 10 metrów. 40 lat później podobnej operacji poddana została jej południowa siostra. 18 czerwca 2001 r. w niespełna trzy godziny pokonała odległość prawie ośmiu metrów, umożliwiając dokończenie poszerzania ul. Grochowskiej.
Dom Dysydentów
Budowa trasy W-Z zmusiła także do przeprowadzki stojący przy Lesznie Dom Dysydentów, w którym mieściła się plebania pobliskiego kościoła ewangelicko-reformowanego.
Zniszczoną podczas powstania budowlę w 1954 r. rozebrano i w kolejnych latach odbudowano 20 metrów dalej.
Pałac Lubomirskich
Na planach Osi Saskiej pojawia się w 1712 r. Ta była pomysłem Augusta II Mocnego, który wyznaczył aleję z centrum w postaci królewskiej rezydencji - Pałacu Saskiego (dziś nieistniejącego). Wszystkie stojące na projektowanej trasie budynki miały być zburzone. Na szczęście planów nie zrealizowano w całości i Pałac Lubomirskich pozostał nietknięty. Do czasu.
Wielokrotnie zmieniający właścicieli budynek ucierpiał już we wrześniu 1939 r. Plany jego odbudowy odsunęło w czasie powstanie warszawskie i ostatecznie w całości został wyremontowany w 1947 r. Pałac nie podobał się jednak nowej władzy. W jego pobliżu planowano budowę osiedla za Żelazną Bramą, którego bloki ustawione miały być prostopadle do Osi Saskiej. Dwa z nich przesłaniać miały Pałac.
Obrót o 74 stopnie
W końcu jednak podjęto decyzję o rozsunięciu dwóch bloków i obróceniu ważącego 8 tys. ton pałacu. To on miał przesłonić elewację Hali Gwardii, jego kolumnada miała zaś zamykać perspektywę głównej alei Ogrodu Saskiego. Tym razem planów przesuwania budowli nie trzymano przed społeczeństwem w tajemnicy, operacja rozpoczęła się 30 marca 1970 r. W myśl założenia zmienić położenie miał tylko korpus główny pałacu - jego trzy oficyny zostały przeznaczone do rozbiórki.
'Obrót o 74 stopni miał się odbyć względem osi wewnątrz budynku - jego południowo-wschodniego narożnika' - pisze Tkaczyk.
'Na początku zastosowano stalową konstrukcję do podparcia i zabezpieczenia budynku, którą wmontowano poniżej stropu piwnic. Przy montażu konstrukcji wsporczej, jak i dalszych pracach, konieczne było przebicie wielu otworów w murach oraz podcięcie ścian. Było to robione w odpowiedniej kolejności i z niezwykłą uwagą, aby nie zniekształcić muru i nie przekroczyć dopuszczalnych nacisków na grunt' - czytamy.
49 dni akcji
'W celu wzmocnienia podłoża powierzchnię w niektórych miejscach zalano chudym betonem. Przesunięcie odbyło się na wałkach przemieszczających się po 16 torowiskach ułożonych na ławach żelbetowych. Ławy torowiskowe wykonano w poziomie podłóg piwnicznych. Tory w kształcie odcinków łuku kołowego o różnych promieniach, znajdowały się od siebie w odstępach 3-6 metrów.
Takie ułożenie podyktowane było rozmieszczeniem poprzecznych ścian budowli oraz nośnością podłoża. Wałki o średnicy 130 milimetrów były rozstawione promieniście na torach w odstępach co 30 centymetrów' - pisze Tkaczyk. W ten sposób zminimalizowano obciążenie, jakiemu poddane były wałki.
'Posuwnice, również wygięte były po łuku, odpowiednio do krzywizny torowisk. Przed rozpoczęciem przesuwania budynek posadowiono na torowisku poprzez wbicie klinów pomiędzy posuwnice i poprzecznice i odcięcie ścian budynku od fundamentów. Do przesuwania budynku zastosowano 10 dźwigników hydraulicznych, podczas całej operacji wszystkie pracowały bezustannie' - czytamy dalej. W tym przypadku akcja trwała bardzo powoli i zakończyła się dopiero po 49 dniach 18 maja 1970 r.
Pomnik Syrenki
Słynną syrenkę w 1855 r. stworzył Konstanty Hegel. 2,5-metrowa, odlana z cyny i pusta w środku rzeźba, stanęła na Rynku Starego Miasta. Ginęła tam jednak pośród straganów i jarmarcznego gwaru mieszczącego się tam wówczas targowiska.
Z tego prawdopodobnie powodu postument pod syrenką zastąpiono sztuczną skałą z fontanną i wydrążoną w niej grotą. W 1912 r. targowisko przeniesiono na Mariensztat, Starówka została odrestaurowana, a rok później zamiast fontanny pojawił się basen otoczony słupkami. Syrenka spoczęła na cokole z piaskowca. W 1928 r. rzeźba na rok trafiła do magazynów magistratu. Stamtąd trafiła przed siedzibę Klubu Sportowego Pracowników Miejskich 'Syrena' przy ul. Solec 8.
Syrenka ucierpiała podczas wojennej zawieruchy - straciła miecz, tarczę i lewą rękę. Miała też 18 innych uszkodzeń i aż 50 dziur od kul. Gdyby jednak pozostała na rynku, pewnie wcale nie przetrwałaby wojny. Odnowiona rzeźba w 1955 r. trafiła na Powiśle, do Centralnego Parku Kultury. W 1970 r. padła ofiarą chuliganów, znów straciła miecz, zyskała za to wiele dziur.
Po kolejnych naprawach znalazła nowy dom - na murach Starego Miasta, nieopodal Wieży Marszałkowskiej. Tam pozostała prawie do końca tysiąclecia. W końcu, w 1999 r. wróciła do swojego domu na Rynku. Nie na długo. W 2008 r. oryginał przeniesiono do Muzeum Historycznego m. st. Warszawy, a na jego miejsce powędrowała kopia. Stoi na prostym cokole, otacza ją niewielka fontanna.
GRAŻYNA JAWORSKA/AG
Pomnik Józefa Poniatowskiego
Fundusze na pomnik bohatera wojen napoleońskich księcia Józefa Poniatowskiego zaczęły być gromadzone tuż po jego śmierci w 1813 r. Dwa lata później car i król Polski Aleksander I wydał oficjalne pozwolenie na monument, na który składało się całe społeczeństwo - była to pierwsza świecka fundacja zbiorowa w dziejach Polski.
Autorem pomnika na wzór posągu konnego cesarza Marka Aureliusza był słynny Bertel Thorvaldsen. Rzeźba stanąć miała na placu Krasińskich, ale car zarządził, by znalazła się przed Pałacem Namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu. Prace rozpoczęto w 1830 r., przerwano na czas powstania listopadowego, kiedy to priorytetem była produkcja armat.
Paskiewicz zamiast Poniatowskiego
Rzeźba powstała ostatecznie w 1832 r. Miała 4,55 metra wysokości i 4,85 metra szerokości. Pomnik został jednak rozkazem cara Mikołaja I rozmontowany i trafił do twierdzy w Modlinie. Kilka lat później rosyjski władca zażądał zniszczenia podobizny księcia, ale trafił do posiadłości namiestnika Królestwa Polskiego Iwana Paskiewicza w Dęblinie.
W 1842 r. pomnik trafił przed pałac w Homlu (dzisiejsza Białoruś), tymczasem w 1870 r. przed Pałacem Namiestnikowskim stanął pomnik... Iwana Paskiewicza. Dopiero w 1922 r. udało się Polsce odzyskać księcia i 17 marca powrócił do ojczyzny. Tymczasowo umieszczono go na dziedzińcu Zamku Królewskiego, potem zaś trafił na plac Saski, na postumencie pomnika Paskiewicza.
domena publiczna
W czasie wojny został przesłonięty rusztowaniem z czarną tkaniną, przez nią obserwował uroczystości przemianowania nazwy placu na Adolf Hitler Platz. Warszawiacy obawiali się, że podzieli los zniszczonego przez hitlerowców pomnika Chopina. Podobno na cokole ktoś umieścił kartkę: 'Józiu, jeżeli chcesz uniknąć mego losu, podaj się za Volksdeutscha - Chopin'. W grudniu 1944 r. został wysadzony przez Niemców. Po wojnie części monumentu znaleziono na terenie fabryki Lilpopa.
Dłoń i część płaszcza nie wystarczały jednak, by odtworzyć pomnik. Z pomocą przyszli Duńczycy, którzy z modelu w kopenhaskim Muzeum Thordvalsena wykonali odlew. Rzeźba początkowo stanęła w Łazienkach przed teatrem w Starej Pomarańczarni, jednak była zbyt duża na niewielki plac. W 1965 r. stanął przed dawnym Pałacem Namiestnikowskim, wtedy Urzędem Rady Ministrów, a obecnie Pałacem Prezydenckim. Stoi tam do dziś.
Pomnik Lotnika
W 1923 r. monument na cześć polskich lotników zaprojektował Edward Wittig. Rysy twarzy należą do znanego pilota, mjr. Leonarda Lepszego. 11 listopada 1932 r. dzieło odsłonięto na pl. Unii Lubelskiej. Jesienią 1944 r. pomnik zniszczyli hitlerowcy, jego drobne części znaleziono również na terenie fabryki Lilpopa.
Dopiero w 1967 r. pomnik znów pojawił się w stolicy. Trafił na skrzyżowanie ulic Wawelskiej, Raszyńskiej oraz alei Żwirki i Wigury. To główny punkt na trasie prowadzącej na lotnisko Okęcie i postać lotnika do dziś zwrócona jest w jego stronę.
Pomnik Nike
Pomysł pomnika na cześć powstańców warszawskich pojawił się w 1956 r. Miał stanąć na placu Teatralnym. Dopiero w drugim rozpisanym konkursie wyłoniono zwycięzcę. Marian Konieczny (rzeźbiarz), Zagremma i Adam Konieczni oraz Jan Krug (architekci z Krakowa) przedstawili pracę oznaczoną godłem 'Nike Warszawy'.
Konieczny dwa lata tworzył rzeźbę, odlew z brązu w zakładach w Gliwicach zajął trzy miesiące - największym problemem był sześciometrowy ważący tonę miecz. Do jego wykonania użyto specjalnej konstrukcji, wewnątrz znajdują się stalowe pręty, które przy silnym wietrze umożliwiają odchylanie się miecza o 15 cm względem swojego położenia. Pomnik miał stanąć prawie na środku dziedzińca dawnego ratusza.
SŁAWOMIR KAMIŃSKI
Transport 10-tonowej rzeźby o długości sześciu metrów i wysokości siedmiu metrów był kolejnym problemem. Przewieziono ją z Gliwic na Dworzec Gdański w dwóch częściach, które podróżowały specjalnymi platformami kolejowymi. Stamtąd na plac Teatralny dojechała samochodami. Oficjalne odsłonięcie miało miejsce 20 lipca 1964 r.
Na początku lat 90. odbudowano północną pierzeję placu Teatralnego. Zrobił się dla Nike za mały. Za zgodą Mariana Koniecznego postanowiono więc, że rzeźba stanie nieopodal, na skarpie na tyłach pałacu Blanka.
SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AG