Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Jak sama kiedyś powiedziała - wzięła ślub z Pałacem Kultury i Nauki, choć i do rozwodu było nie raz blisko. Kronikarka PKiN Hanna Szczubełek spędziła 50 lat w jednej pracy i nie zamieniłaby jej na żadną inną.
Pani Hanna Szczubełek przy swoim biurku Pani Hanna Szczubełek przy swoim biurku Sylwia Arlak

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Jak sama kiedyś powiedziała - wzięła ślub z Pałacem Kultury i Nauki, choć i do rozwodu było nie raz blisko. Kronikarka PKiN Hanna Szczubełek spędziła 50 lat w jednej pracy i nie zamieniłaby jej na żadną inną.

W rozmowie z Metrowarszawa.pl, pani Hanna opowiada o swoim spotkaniu z królem Malezji, o orgazmach pewnej mieszkanki Ściany Wschodniej oraz o tym, jak o mało co dostała "wilczy bilet".

Sylwia Arlak, Metrowarszawa.pl: Czy ten niesamowity widok za oknem zdążył spowszednieć przez lata?

Hanna Szczubełek: To się nigdy nie stanie. Siedziałam już we wszystkich czterech stronach świata w Pałacu Kultury i Nauki. Za każdym razem miałam wspaniałą panoramę. Z wysokości XV piętra sięga aż Puszczy Kampinoskiej. Nie każdy o tym wie, ale Warszawa jest jedyną stolicą, która posiada kompleks leśny w obrębie miasta.

Na zdj: pani Hanna Szczubełek przy swoim biurku

Kronika PKiN Kronika PKiN Sylwia Arlak

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Jak pani trafiła do PKiN?

- W wieku 19 lat skończyłam roczny kurs korespondencji biurowej. Trzech najlepszych studentów było nagradzanych pracą. Miałam do wyboru - Biuro Studiów i Projektów Łączności, Ministerstwo Budownictwa oraz zarząd PKiN. Dlaczego wybrałam pałac? Mieszkałam na Mokotowie, miałam tam najbliżej (śmiech).

A od kiedy można panią nazwać kronikarzem?

Przyszłam do pracy w maju 1960 roku. Po pół roku ówczesny dyrektor Stanisław Barszczewski stwierdził, że mam lekkie pióro i że trzeba to wykorzystać. Do tej pory pisałam zarządzenia wewnętrzne, pisma ogólne, które i tak były mocno rozbudowane. Dyrektor był wielkim entuzjastą pałacu. Chciał czegoś więcej. Powiedział mi, że marzy o tym, aby uwiecznić dla potomnych dzieje pałacowe. Do moich obowiązków wkrótce dopisano więc prowadzenie kroniki PKiN.

Dostałam sześć worków z wycinkami prasowymi i wiele dokumentów do przejrzenia. Tworzyłam kronikę pięć lat wstecz. Pałac był oddany do użytku w 1955 roku, więc materiału nie brakowało. Trzy miesiące segregowałam te wycinki - najpierw porządkując je latami, później miesiącami, a na końcu dniami. Dziś już bym się nie podjęła takiego wyzwania, ale wówczas byłam młoda i pełna sił.

Na zdj: Kronika PKiN

Pałac formalnie wciąż nosi imię Józefa Stalina. Pałac formalnie wciąż nosi imię Józefa Stalina. Sylwia Arlak

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Prawie 60 lat na jednym stanowisku i nigdy nie miała pani dość?

- Psycholodzy twierdzą, że po pięciu latach na jednym stanowisku, człowiek przestaje się rozwijać. Ja nigdy się nie nudziłam. Trafiła mi się praca różnorodna, niepowtarzalna. Oprócz tego, że prowadziłam kronikę, często wyjeżdżałam i stykałam się z interesującymi osobami.

Pierwszy tom kroniki waży ponad 5 kg. Teraz wydawana jest w wersji cyfrowejSylwia Arlak

Zarząd pałacu współpracował z ośrodkami kultury, które miały podobne budynki wysokościowe, a także z ambasadami. Wyjeżdżaliśmy do Rosji, Bułgarii, Czechosławcji, Niemiec. To była prawdziwa wymiana kulturowa. Nad również odwiedzały delegacje z tych krajów. Na rocznicę zakończenia budowy pałacu przyjechał m.in. pełnomocnik do spraw budowy pałacu, Georgij Arkadijewicz Karawajew.

Pod kierownictwem Karawajewa pracowali też członkowie załogi polskiej. Zawsze przywoził on ze sobą dwie butelki wódki Moskovskaya. To taki odpowiednik naszej "Wyborowej". Odbywało się nieoficjalne spotkanie z robotnikami w podziemiach i dopiero wówczas wywiązywała się szczera rozmowa towarzyszy.

Na zdj powyżej: Kronika. Pałac formalnie wciąż nosi imię Józefa Stalina

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Co panią w tym życiu pałacowym zaskakiwało najbardziej?

- Dziennikarze pytają mnie, czy byłam na występie Rolling Stonesów w pałacu. Owszem, byłam, ale podczas obrad komisji, która oceniała później szkody wyrządzone przez publiczność. To było szaleństwo. Powyrywano np. oparcia foteli. Przed budynkiem rzucali butelkami.

Policja była zmuszona użyć armatek wodnych. Nie umiała w inny sposób zapanować nad tłumem. Dziesiątki warszawiaków próbowało wedrzeć się do pałacu. Liczyli, że uda im się wejść na koncert bez biletu. O te nie było łatwo - można je było kupić jedynie po znajomości. I rzeczywiście - panował taki bałagan, że niektórym udało się przedrzeć.

Inna ciekawa historia wiąże się z samym wokalistą Stonesów, Mickiem Jaggerem. Kiedy oddziały milicji ZOMO podeszły do niego z kwiatami, ten nie wiedział, co ma zrobić. Jedni podają, że je zjadł. Inni, że po prostu włożył do buzi, jeszcze inni relacjonowali, że poodgryzał kwiaty od łodyg.

Na zdj: Pani Hanna. Całe jej życie toczyło się wokół pałacu

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Wspomniała pani o kilku gościach, którzy odwiedzili pałac przez te wszystkie lata. Kogo najlepiej pani zapamięała?

- Któregoś razu miałam spotkać się z królem Malezji, aby opowiedzieć mu historie pałacowe. Usadzili mnie z boku na zapleczu Sali Kongresowej. Kiedy ja usiadłam, król wstał i szepnął coś do ucha swoim ochroniarzom. Jeden z nich podszedł do mnie, wziął za rękę i poprowadził przed samo oblicze króla. Usiadłam naprzeciwko niego. I nagle król wziął elegancki talerz i podał mi kanapkę. Mało nie padłam z wrażenia.

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacuArchiwalne zdjęcia p. Hanny

A sam pałac? Może kryć jeszcze przed panią jakieś tajemnice?

Byłam wszędzie, nawet w iglicy. Jeżeli pałac kryje jakąś tajemnicę, to kryje ją przed wszystkimi. Parę lat temu przy małym remoncie znaleziono szuflę oblepioną zaschniętym betonem. Pochodziła jeszcze z lat budowy pałacu. Dziś znajduje się w muzeum pałacowym. To było dość niezwykłe.

Na zdj: Pani Hanna w młodości

Ręczne wpisy pani Hanny Ręczne wpisy pani Hanny Sylwia Arlak

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Ma pani tu swoje ulubione miejsce?

- Im wyżej, tym ciekawiej. Zupełnie inaczej odbiera się wszystko na 44. piętrze. Na 30. słychać jeszcze szum miasta. Przytłumiony, ale jednak. A tam, na samej górze, człowiekowi się wydaje, że jest już prawie w chmurach.

Najwięcej sekretów - jak twierdzą niektórzy- kryją zakamarki Sali Kongresowej. Garderoby i Salonik Breżniewa.

- To wymyślone cuda. Tam się naprawdę nic nie kryje. To po prostu dwa saloniki na zapleczu Sali Kongresowej, do której oficjale przychodzili napić się herbaty, koniaku, posilić się i odpocząć. Aby dodać smaczku tej zwyczajnej historii mówiono, że Breżniew właśnie tam najbardziej lubił siedzieć, odpoczywać i pić. To bzdura.

Pogłoski o tym, że w piwnicy miały się znajdować schrony, też mijają się z prawdą?

- Pałac jest tak obszerny, że może wzbudzać emocje. Muszę jednak rozczarować wszystkich głodnych wrażeń, ale w budynku nigdy nie było żadnych schronów ani sekretnych tuneli. Ale za to stąd można włączyć i wyłączyć prawie każdą instalację.

Na zdj: Ręczne wpisy pani Hanny

Wpisy opatrzone są historycznimi zdjęciami Wpisy opatrzone są historycznimi zdjęciami Sylwia Arlak

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Za to z tarasami wiążą się prawdziwe, przerażające historie.

- To historie samobójcze. Pierwszym samobójcą był obywatel Francji, Polke Werman. Z jakiegoś powodu wybrał pałac, zamiast wieży Eiffla. Prasa informuje o ośmiu, a czasem o dziewięciu samobójcach. To dlatego, że wyskoczyła m.in. para - chłopak z dziewczyną, którzy nie mogli być razem. Tak zwany mezalians.

W czasie stanu wojennego z bufetu na 24. piętrze wyskoczył pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk. Został zwolniony. Nie widział już szansy na utrzymanie, więc odebrał sobie życie.

- Moja kronika nigdy nie była cenzurowana - mówiła nam Szczubełek.Sylwia Arlak

W latach 90. na tarasie założono kraty. Ale i to nie powstrzymało wszystkich. W 2014 roku na 30. piętro przyjechało czterech psuedo kleryków. Jak się później okazało, wywodzili się oni z międzynarodowego stowarzyszenia sportów ekstremalnych. Zrzucili przebranie, skoczyli i wylądowali na spadochronach. Po tym wydarzeniu trzeba było wyciągnąć kratę jeszcze wyżej.

Na zdj: Wpisy opatrzone są historycznimi zdjęciami

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Ale pałac dawał też nadzieję. Proszę nam opowiedzieć o tych niesamowitych listach, które przez lata trafiały w pani ręce.

- Mam cały segregator listów, który nazwałam "Ciekawostki i dziwactwa". Była to korespondencja nietypowa, która nie kwalifikowała się do zarejestrowania w sekretariacie. Jej część nosi znamiona próśb i interwencji. Staraliśmy się im sprostać w ramach działu "skargi i zażalenia". Pisali do nas pogorzelcy albo dzieci, które uważały, że w najwyższym budynku w Polsce musi mieszkać Święty Mikołaj. Pisały więc z prośbą o przysłanie prezentów. W tamtych czasach dzieci miały proste marzenia. Chciały otrzymać kredki, książki, piłkę. Robiliśmy zbiórki i wysyłaliśmy im te drobiazgi.

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Święty Mikołaj mieszkał w pałacu?

- Można tak powiedzieć. Ale była też ogromna ilość listów od osób... niestabilnych emocjonalnie. Na Ścianie Wschodniej mieszkała pani, która napisała, że anteny telewizyjne powodują u niej niekontrolowane orgazmy. Nie może zmienić mieszkania, a bardzo ją to wyczerpuje, więc w związku z tym prosi o interwencję.

Mam listy od górali z Podhala. Jeden z nich pisze, że koło Nowego Targu jego sąsiad się "prawocy o miedzę": Za chałupą jest ogródek, a on stawia sobie jakąś stodołę, ale murowaną i to tak blisko, że będzie mi przeszkadzała. Jeden drugiemu robił wobec tego na złość: On się ze mną prawocy i jak ja robię zaprawę, to on mi sypie sól i cukier, aby się nie wiązało. Ludzie uważali też, że skoro PKiN jest najwyższym budynkiem w Polsce, muszą tu mieszkać najważniejsze osoby w państwie. Wysyłali więc listy np. do Edwarda Gierka.

Podobne listy przechodzą już rzadziej, ale dostaję je cały czas. Ktoś chce coś sprzedać, ktoś inny pisze, żeby pałac kupił palmę. Pojawiają się też pytania, czy są w pałacu mieszkania do wynajęcia. A tutaj nigdy nikt nie mieszkał. Jedynie jak funkcjonowała jeszcze restauracja "Trojka", niektórzy układali się za kolumnami i zasypiali.

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Z innych ciekawostek. Podobno obcięła pani w pałacu wąsy Leninowi?

- Potwierdzam. Na rocznicę rewolucji październikowej zawsze wieszano w pałacu obrazy Lenina. Jego postać w czapce z brodą widniała na czerwonym tle. To było po jednych obchodach. W moim pokoju cały czas było czerwono i ciemno, bo płótno było grube. Po trzech tygodniach dostałyśmy z koleżankami zapalenia spojówek.

Miałyśmy oczy opuchnięte jak królice. Nie mogłam tego wytrzymać. Wzięłam nóż, podeszłam do okna i tyle, ile dosięgałam ręką przejechałam od futryny do futryny, by wyciąć dziurę. Niefortunnie wycięłam kawałek twarzy Lenina, razem z brodą. Nie minęło piętnaście minut, gdy przyszli do mnie panowie, by zapytać: Kto dopuścił się takiego sabotażu?

Nie słuchali moich tłumaczeń. Kilkakrotnie wzywali mnie na przesłuchania, a później jeszcze do komitetu wojewódzkiego. Byłoby ze mną krucho, gdyby nie dyrektor Barszczewski, który bardzo mnie lubił. Wybronił mnie tłumacząc, że był to z mojej strony wybryk młodzieńczy. W mojej obronie wystąpiła też komenda hufca i chorągwi, gdzie byłam drużynową.

Miałam duże kłopoty. Chciano mnie natychmiast zwolnić z tzw. wilczym biletem. Do tego wszystkiego miałam bardzo złe pochodzenie - mój ojciec był lekarzem i komendantem Fortu na Sadybie. Nic nie przemawiało za mną w tamtych czasach. Ale udało się.

Remontowana Sala Kongresowa Remontowana Sala Kongresowa Agata Grzybowska/ Agencja Wyborcza.pl

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Nie bała się pani, że faktycznie zostanie wyrzucona?

- Nie, ale było mi przykro. Jak próbuje mi się zarzucać coś, czego nie zrobiłam, wstępuje we mnie duch Sobieskiego spod Wiednia (śmiech). Teraz mogliby mnie zwolnić, bo nie chcę dać namówić się na korzystanie z komputera. I tak mnie nie namówią.

Czym pałac był dla warszawiaków kiedyś, a jaką rolę odgrywa dzisiaj?

- W pierwszych latach działało tu 26 instytucji, obecnie jest ich od 90 do 105. Od samego początku istniał np. Pałac Młodzieży. Dorastają kolejne pokolenia i dziś odwiedzają go wnukowie pierwszych uczestników m.in. aktora Daniela Olbrychskiego czy lekkoatletki Ireny Szewińskiej.

Bez względu na uwarunkowania polityczne pałac zawsze cieszył się ogromnym powodzeniem. Zawsze się bronił swoją funkcjonalnością. W tej chwili Sala Kongresowa jest w remoncie, ale służyła nam przez lata. I to jak! Nie ma drugiej tak dużej sali z tak doskonałą akustyką. Imprezy i zjazdy, jakie się tutaj odbyły, rozsławiły Polskę na cały świat. Wystarczy tylko wspomnieć o kongresie esperantystów. To była największa impreza w całej historii pałacu - w jednym momencie w budynku przebywało ponad 6 tys. ludzi.

Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Całe życie p. Hanny toczyło się wokół pałacu Archiwalne zdjęcia p. Hanny

Zna wszystkie tajemnice Pałacu Kultury. Nam je zdradza. "Obcięłam kawałek twarzy Leninowi, razem z brodą"

Jak zareagowała pani na pomysł wyburzenia pałacu?

- Każdy człowiek ma prawo do swojego zdania, pod warunkiem, że ma dobre argumenty. Pytano mnie bezpośrednio, co sądzę na temat wypowiedzi pana Radosława Sikorskiego, ówczesnego ministra spraw zagranicznych. Polityk ten twierdził, że w miejsce PKiN powinien powstać taki nowojorski Central Park. Stwierdziłam, że widocznie pan minister nie był w pałacu i nie zna ani jego historii, ani funkcji, jakie pełni. Zaprosiłam go do nas. Z przyjemnością bym go oprowadziła.

Minister Sikorski nigdy nie skorzystał z zaproszenia. Bardzo mi się podobały słowa nieżyjącego już artysty Franciszka Starowieyskiego: Dajcie już spokój PKiN. Nie mieszajcie architektury i sztuki z polityką.

Więcej o: