Jedna z najsłynniejszych kamienic w Warszawie została wpisana do rejestru zabytków. Od dawna walczyli o to mieszkańcy, a także stowarzyszenia 'Kamień i co?' i Wola Mieszkańców.
Udało się 30 marca tego roku. Wtedy to Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał zespół oficyn przy ul. Waliców 14 do rejestru zabytków. Stowarzyszenie 'Kamień i co?' określiło to jako 'sądny dzień'.
Aktywiści długo zabiegali o zachowanie zaniedbanej kamienicy, która była przeznaczona do wyburzenia. Opublikowali petycję, pod którą podpisało się prawie 2000 osób, nagłaśniali sprawę, kontaktując się z konserwatorem zabytków, urzędem dzielnicy, a nawet prezydent miasta.
'Zwieńczeniem tej kilkumiesięcznej walki jest właśnie całkowita ochrona konserwatorska obiektu' - pisze stowarzyszenie. 'Nie składamy broni, teraz będziemy prowadzić bój o zabezpieczenie dachu. Najbardziej charakterystyczny Wolski Ostaniec przetrwa' - zaznacza.
Przypominamy nasz tekst z zeszłego roku. Jak wtedy wyglądał ostaniec?
Przypominamy fascynującą historię kamienicy przy Waliców i pokazujemy ją od środka. Żeby się tam dostać, nie wystarczy wejść przez drzwi - potrzebna jest drabina, a przynajmniej deska. Wielu ignoruje jednak napis 'Uwaga. Grozi zawaleniem'. Ryzykuje, by zobaczyć, co pozostawili po sobie mieszkańcy, którzy żyli tam raptem kilkanaście lat temu.
Feliks Świrczewski
Zamurowane okna i drzwi, wybite szyby czy blaszany parkan wokół kamienicy sprawiają ponure wrażenie. A jednak nie brakuje ludzi, którzy przystają tu na dłuższą chwilę.
Zaledwie trzynaście lat temu przy Waliców 14 mieszkało czterech lokatorów. Mimo że budynek popada w ruinę, ci, którzy mieli okazję zajrzeć do środka, mają wrażenie, że czas się tam zatrzymał.
Feliks Świrczewski
Wśród rozprutych pieców, wyrwanych instalacji ze ścian, śladów bytności bezdomnych znajdziemy też pamiątki po dawnych mieszkańcach. Opuszczając w pośpiechu swoje mieszkania zostawili oni nie tylko meble, gazety, kalendarze, plakaty, ubrania, dziecięce zabawki, ale nawet prywatne zdjęcia.
Takie miejsca fascynują. Feliks Świrczewski wybrał się na Waliców 14 ze swoim aparatem w styczniu 2017 r.
Feliks Świrczewski
- Z jakichś względów ludzie nie zabierają wszystkiego - opowiada. - Moja znajoma, jak się wyprowadzała z rodzicami z innej kamienicy - bo ta musiała być wykwaterowana - zostawili mnóstwo rzeczy. Książki, dokumenty, stare rodzinne zdjęcia. Kiedy zapytałem dlaczego, stwierdziła, że nie było czasu. Była święcie przekonana, że jak to tam zostawili, to będzie leżeć w nieskończoność. Ba, nawet ma klucze do tego mieszania. Dziś żałuje, że nie zabrała wszystkiego - tłumaczy Świrczewski w rozmowie z Metrowarszawa.pl
Czy coś go zdziwiło na miejscu? - Zastanawiałem się, jakie uczucia towarzyszyły ludziom, którzy mieszkali na ostatnich piętrach przy ścianie amputowanej części kamienicy. Takie życie w zawieszeniu - tłumaczy fotograf i dodaje: Było tam również coś na kształt szybu. Albo napowietrzającego, albo do wind. Zakończonego szklanym stożkowatym dachem z szyb. To mnie zaskoczyło. Takiego rozwiązania jeszcze nie widziałem.
Feliks Świrczewski
Ale Feliks Świrczewski nie jest jedyną osobą, którą przyciąga klimat tajemniczego budynku. Nie ma tygodnia bez choćby jednej wycieczki żydowskiej. Opuszczoną kamienicę, projekt znanego warszawskiego architekta Józefa Napoleona Czerwińskiego, chcą zobaczyć potomkowie dawnych mieszkańców i pasjonaci historii.
Feliks Świrczewski
To niemy świadek przeszłości. W czasie okupacji podczas II wojny światowej kamienica była częścią getta żydowskiego. Znajdowała się dosłownie 20 metrów od muru dzielącego 'podludzi' od świata. To jeden z niewielu budynków getta, który zachował się do dziś.
Front kamienicy uległ zniszczeniu najprawdopodobniej od bomby lotniczej. Po zachodniej stronie widzimy brudny czerwony mur ze śladami po uderzeniach pocisków.
To tu mieszkał żydowski śpiewak oraz pisarz Menachem Kipnis i syn artysty - malarza malującego plakaty filmowe, poeta i tekściarz Władysław Szlengel. Po likwidacji 'małego' getta w 1943 roku, ukrywała się tutaj grupa Żydów, m.in. dr Edward Reichter.
Feliks Świrczewski
W kamienicy można natknąć się na nietypowe przedmioty, jak zdjęcie weselne pary - prawdopodobnie wykonane kilkadziesiąt lat temu. A także 'Słownik Wiedzy Obywatelskiej' PWN z 1970 r., z którego korzystali uczniowie szkół zawodowych i ogólnokształcących.
Feliks Świrczewski
Są również rzeczy bardziej oczywiste, po których można wywnioskować, kiedy kamienica była zamieszkiwana - kalendarze z lat 80. czy plakaty amerykańskich boysbandów z lat 90.
- Na Waliców byliśmy pół roku - wspomina Edward Reichter. Opisuje, jakie wtedy panowały warunki.
- W jednym pomieszczeniu mieszkało 14 osób. Wśród nich rodzina Grynbergów z 16-letnim synem, Bolkiem, Abeb - znany i bogaty łódzki fabrykant wraz z żoną, starsze małżeństwo Czertów - ludzie nieustępliwi, którzy chcieli mieć maksimum wygód nawet kosztem innych, znany warszawski antykwariusz Kienzingow, 11-letni chłopiec o wyglądzie semickim oraz siedmioletnia siostra o ślicznej aryjskiej twarzy - wymienia.
Feliks Świrczewski
Jak dodaje, wszystkich ich ukrywał Sergiusz - białogwardyjski oficer, właściciel ziemski spod Stolina na Białorusi.
Dalsze losy kamienicy nie są obojętne jej byłym mieszkańcom. - Bardzo mi szkoda tego budynku - opowiada Michał, który kilka lat temu mieszkał pod numerem 19 przy Waliców 14.
- Przedwojenna, piękna kamienica. Słyszałem, że ma być przeznaczona do wyburzenia i martwi mnie to. Ale podejrzewam, że gdyby została odrestaurowana przez miasto, to chwila moment znalazłby się jakiś właściciel z podrobionymi papierami - mówi.
Jego zdaniem, prezydent Hanna Gronkiewicz Waltz, by to 'przybiła'. - Miasto jedynie straciłoby pieniądze. Niestety, ale tak w Polsce wygląda zajmowanie się starymi kamienicami - dodaje.
Michał wspomina, jak się mieszkało przy Waliców. - Zdawałoby się, że życie w kamienicy, która była świadkiem tylu przerażających wydarzeń, mogło działać na mnie depresyjnie. Ale nic z tych rzeczy - przekonuje.
Na Waliców mieszkał przez trzy lata. - To było moje pierwsze mieszkanie po wyprowadzce od rodziców. Ten okres wspominam świetnie. Wszędzie blisko. Spacery po parku Saskim, Krasińskim, Starówce, centrum to była norma - opowiada.
Feliks Świrczewski
Wcześniej, jak mówi, przez 25 lat mieszkał na Muranowie. - Uwielbiam takie stare zabudowania. Zniszczone bądź odnowione, dla mnie nie ma różnicy. Można wręcz powiedzieć, że te pierwsze działają na mnie kojąco.
Feliks Świrczewski
Konserwatorzy zabytków są doskonale zaznajomieni z tematem. - Waliców 14? Och, tak. Takich niszczejących kamienic jest w stolicy bardzo dużo, ale ta jest wyjątkowa. W końcu znajdowała się na terenie getta - mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki.
Jak podkreśla, budynek jest w gminnej ewidencji zabytków od 2012 roku. Do rejestru nie wpisał jednak potem budynku wojewódzki konserwator zabytków, a to dla kamienicy jedyna szansa na przetrwanie. Powiatowy Inspektor nadzoru Budowlanego nakazał rozbiórkę budynku w sierpniu 2015 roku w ciągu dwunastu miesięcy. "Nie nadaje się do remontu" - argumentowano wówczas. Ale sprawa aż do niedawna wciąż była w toku.
Kamienica jest własnością miasta i obecnie nie ma do niej roszczeń. Takie informacje w zeszłym roku otrzymaliśmy od Mariusza Gruzy, rzecznika prasowego dzielnicy Wola.
Feliks Świrczewski
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpatrywało zażalenie, które wpłynęło od Stowarzyszenia Zespołu Opiekunów Zabytków 'ZOK' na decyzję Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (MWKZ). Jak potwierdza Rzecznik Prasowy Konserwatora Zabytków Agnieszka Żukowska, postanowieniem z 26 lipca 2013 r. MWKZ odmówił wszczęcia postępowania w sprawie wpisu do rejestru zabytków kamienicy na Waliców, uznając, iż "nie posiada ona szczególnych wartości zabytkowych". - Urząd Dzielnicy Wola czeka na rozstrzygnięcia w tej sprawie. Od tego, czy ten obiekt będzie zabytkiem uzależniamy decyzję co do jego przyszłości - mówił nam w 2017 r. Gruza.
***
Jak wam się podoba kamienica przy Waliców? Co myślicie o decyzji konserwatora zabytków? Piszcie na listy_do_metrowarszawa@agora.pl.