Sprawdziliśmy, ile przed 1939 rokiem wynosiła pensja nauczyciela, lekarza, policjanta, służby domowej, prostytutki, wojskowego, prezydenta i ministra. W stolicy żyła też grupa mieszkańców, która w ogóle nie musiała troszczyć się o pracę. Kto to był?
Dozorca
Dozorcy (przez mieszkańców Warszawy nazywani 'złotówą') formalnie w zasadzie nic nie zarabiali. Mieli jedynie prawo do służbowego mieszkania i pobierania opłat od lokatorów, m.in za otwieranie mieszkańcom bramy po godz. 22. Dlatego dozorcom zależało na tym, aby lokatorów było jak najwięcej wieczorem. - Dozorca, który był w tzw. dobrym domu (czyli takim, w którym mieszkali ludzie w miarę majętni i stać ich było na zabawę do późna na mieście) zarabiał więcej niż stróż w kamienicy, w której ludzie oszczędzali i nie spędzali wieczorów w domach - wyjaśnia dr Bartłomiej Brzostek z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Historyk zaznacza, że niemożliwe jest porównanie dochodów po recesji (w Polsce Wielki Kryzys nastąpił w 1935 roku) z tymi dzisiejszymi. - Ponieważ był to całkiem inny świat. Inflacji w ogóle wtedy nie było, przeciwnie - była deflacja - wyjaśnia dr Brzostek.
W grę wchodziło również wypożyczanie klucza do WC mieszczącego się na podwórku czy wpuszczanie orkiestr na dziedziniec kamienicy. Natomiast przed świętami dozorcy chodzili po domach i sprzedawali ozdoby choinkowe. W skali miesiąca nie były to duże dochody - około kilkadziesiąt złotych. Domowy budżet często ratowały żony, które zwykle dorabiały praniem, czyli nisko opłacalną pracą fizyczną.
Wszędzie była bardzo ważna protekcja. Z powodzeniem działało odkupywanie pracy, np. jeżeli poprzedni dozorca opuszczał swoje miejsce pracy, to następny musiał mu zapłacić, aby oddał mu tę funkcję.
Prostytutka
Najtańsze panie lekkich obyczajów za pojedynczą usługę liczyły sobie 1,5 zł.
Czytaj także: Kiedy centrum Warszawy było zagłębiem prostytutek? Seksbiznes i przedwojenne burdelmamy
Pomoc domowa
W przedwojennej Polsce 1/3 kobiet pełniła rolę pomocy domowej, zajmowały się także opieką nad dziećmi, szczególnie w bogatych żydowskich domach. Średnia pensja służby wynosiła: niecałe 15 zł. Jednak dr Bartłomiej Brzostek podkreśla, że bardzo trudno powiedzieć, jakie były to dokładnie kwoty.- Począwszy od pracy tylko za kąt, aż do pracy dobrze wynagradzanej - wyjaśnia.
Robotnik
Wiadomo, że niewykwalifikowany robotnik zarabiał poniżej 100 zł, dniówkowy: między 30 a 60 zł miesięcznie (czyli za dniówkę - powyżej 1 zł). Natomiast robotnik wykwalifikowany oczekiwał, że będzie zarabiał powyżej 100 zł.
Najlepiej zarabiano w przemyśle metalowym i włókienniczym. W przemyśle pracowały także 10-letnie dzieci, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki.
Co robotnik mógł kupić za swoją pensję? Na przykład ... 317 kilogramowych bochenków chleba (cena: 30 gr), 211 kilogramów mąki (cena 45 gr), 95 kilogramów cukru i 365 litrów mleka (za 26 gr).
Woźny
Woźny z wieloletnim stażem pracy zarabiał niewiele więcej niż: 250 zł.
Policjant
Przed II wojną światową najlepiej zarabiał inspektor, jego pensja wynosiła: 700 zł. Nadkomisarz: 430 zł, komisarz: 335 zł, podkomisarz: 270 zł, aspirant: 240 zł, starszy przodownik: 200 zł, przodownik: 180 zł, starszy posterunkowy: 160 zł, posterunkowy: 150 zł.
Nauczyciel
- Nauczyciele żyli skromnie, ale godziwie - wyjaśnia dr Bartłomiej Brzostek. I dodaje: Za pensję 300 zł byli w stanie zapewnić sobie wynajem przyzwoitego mieszkania.
Natomiast naprawdę całkiem nieźle żyli pracownicy uniwersytetów, którzy osiągali dochody powyżej 1 000 zł. Na szczycie drabiny finansowej stał profesor, którego pensja wynosiła od 800 zł do 1500 zł. Nauczyciel gimnazjum państwowego w Warszawie zarabiał od 300 zł do 635,91 zł.
Lekarz
Pensja lekarki (jak tłumaczy dr Brzostek - w tym zawodzie przeważały kobiety) zatrudnionej w kasie chorych oscylowała między 100, a 200 zł. Natomiast lekarz zarabiał dwa razy więcej.
Urzędnik
Pracownicy magistratu i państwowej instytucji zarabiali powyżej 500 zł. Pozwalało to im na utrzymanie rodziny. Przykładowo: rodzina stróża składała się z 7 osób. Natomiast urzędnik magistracki wychowywał 2 dzieci. - Z takiej pensji można było już żyć godnie. Co prawda nie pozwalało to na kupno i utrzymanie samochodu, ale można było pozwolić sobie na wakacje, kupowanie książek, chodzenie do kina czy teatru - wymienia historyk.
Sędzia
Pensje powyżej 1 000 zł uchodziły za bardzo wysokie. Warszawski sędzia po 12 latach pracy, mający żonę i dwoje dzieci, otrzymywał blisko: 1 600 zł.
Wojskowy
W wojsku płace przedstawiały się następująco: marszałek otrzymywał 3 000 zł, generał broni: 2 000 zł, generał dywizji 1 500 zł, generał brygady: 1 000 zł. Co ciekawe, samotni wojskowi zarabiali mniej niż ci utrzymujący rodzinę: pułkownik 632 zł/713 zł, podpułkownik: 524 zł/580 zł, major: 436 zł/490 zł, kapitan: 345 zł/400 zł, porucznik: 265 zł/324 zł, podporucznik: 206 zł/266 zł, chorąży: 230 zł/300 zł, starszy sierżant: 194 zł/264 zł, sierżant: 194 zł/241 zł, plutonowy: 151 zł/201 zł, kapral: 137 zł/167 zł.
Minister
A jak wynagradzano polityków na najwyższych szczeblach administracji rządowej? Pełniący funkcję posła otrzymywał: 1500 zł, senator: 1800 zł. Co ciekawe zastępca szefa rządu zarabiał niewiele więcej, co minister. Wicepremier: 2 450 zł, a członek rządu kierujący ministerstwem: 2 000 zł.
Prezydent , premier
Najwyższy dochód był zarezerwowany dla Prezydenta Polski: 5 000 zł i premiera: 3 000 zł.
Fabrykant, przemysłowiec czyli biznesmen
Absolutna elita. Szefowie fabryk, dużych firm, udziałowcy spółek i przedsiębiorstw międzynarodowych zarabiali miesięcznie między 5 000 zł, a 10 000 zł. Dr Bartłomiej Brzostek: Jeździli samochodami, opłacali służbę, podróżowali za granicę. Bardzo często byli to też ludzie, którzy w Warszawie tylko pomieszkiwali. Przeważnie byli właścicielami mieszkań za granicą, np. w Wiedniu czy w Paryżu.
Do takich osób należał m.in. znany niezwykle bogaty finansista i bankowiec Hipolit Wawelberg, który dzielił swoje życie między Petersburgiem, a Warszawą.
Czytaj także: Kolonia Wawelberga, dzieło marzyciela. Niesamowita historia osiedla na Woli
Kolonia Wawelberga, dzieło marzyciela. Niesamowita historia osiedla na Woli
Ziemianin
W Warszawie żyła także specyficzna grupa mieszkańców, która w ogóle nie musiała troszczyć się o pracę. Wpływy z włości pozwalały im na wydanie na życie kilku tysięcy zł miesięcznie.
Przykładnym ziemianinem był rotmistrz Witold Pilecki, opiekujący się majątkiem Sukurcze. - Gdy ojciec przejmował majątek, wśród okolicznej ludności panował całkowity marazm. Ciężką pracą doprowadził to zniszczone gospodarstwo do stanu, w którym można by je nazwać perełką - pisze w swojej książce Andrzej Pilecki.
Pilecki, aby lepiej zarządzać gospodarstwem, ukończył wydział rolniczo-leśny Uniwersytetu Poznańskiego. Potem organizował wykłady dla chłopów, działał w Związku Kółek Rolniczych, wspólnie sąsiadami założył spółdzielnię mleczarską i straż pożarną.
* źródło: Mały Rocznik Statystyczny 1939.