Pracownia Cukiernicza na Górczewskiej to jedno z najbardziej popularnych miejsc w Warszawie w tłusty czwartek. Co roku ustawiają się tam w kolejce dziesiątki osób. Pomimo że na pączki trzeba tam czekać czasem nawet półtorej godziny, dla wielu warszawiaków to już tradycja.
Cukiernia otwiera się dopiero o godzinie 9, ale klienci pojawiają się tam wiele, wiele godzin wcześniej. W zeszłym roku spotkaliśmy tam rekordzistę, który przed cukiernią pojawił się o północy poprzedniego dnia.
Nikogo nie zraża długie czekanie. Co roku w tłusty czwartek sprzedaje się tam około 7 tysięcy pączków. Jedna osoba może kupić tylko 20.
Fot. Metrowarszawa.pl / Tomasz Golonko
- mówi młody mężczyzna, który jest bliżej początku kolejki.
Starszy mężczyzna dodaje, że w tym roku jest lepiej niż w poprzednim, bo jest cieplej. Faktycznie w zeszłym roku w tłusty czwartek na ulicach leżał śnieg.
- mówi.
Fot. Metrowarszawa.pl / Tomasz Golonko
Na zdjęciach, które wysyła nasz reporter Tomek Golonko, widać, że panie już przygotowują się do pracy.
Starsza pani, która stoi mniej więcej w środku kolejki, mówi, że w tym roku przed cukiernią nie ma tłoku.
- mówi.
Wiele osób do tej pory nie może uwierzyć w to, że ktoś może stać w kolejce po pączki kilka godzin.
- mówi nam kobieta stojąca wzdłuż zaparkowanych aut przed cukiernią.
Godzina 8:04 - kolejka zawinęła mimo że do otwarcia jeszcze prawie godzina. Ludzi w kolejce jest już tylu, że ogonek ciągnie się aż na ulicę Działdowską.
Nasz reporter mówi, że drzwi cukierni miały się otworzyć dopiero o 9, ale już pół godziny wcześniej zaczęto sprzedawać pączki. - Ludzie wychodzą dumnie ze swoimi paczkami pełnymi pączków - opowiada.
Nie obyło się jednak bez małej awantury przy wejściu. Poszło o 'trzymanie kolejki' i wpuszczanie nowych osób na jej przód. W kolejce zawrzało, gdy młoda kobieta wpuściła do kolejki pięć swoich koleżanek.
Gniew spadł też na starszego pana, który chciał się dostać do kolejki bez czekania. - Idź pan stąd, my tu od 4 stoimy - usłyszał mężczyzna. Wpuścił go jednak młody mężczyzna, co również spotkało się z pomrukami niezadowolenia.
Awantury wybuchają co chwila. Ludzie podchodzą do drzwi i próbują wejść bez kolejki, co nie podoba się tym, którzy stoją tu od kilku godzin. - Atmosfera jest ogólnie miła, ale gdy ktoś próbuje się wepchnąć, ludziom puszczają nerwy - mówi Tomek Golonko.
Kolejka przed Pracownią Cukierniczą na ul. Górczewskiej była już wczoraj. Pani Magdalena, która mieszka na Woli, pisała, że już o godzinie 8:40 w środę przed lokalem stało kilkadziesiąt osób, a ogonek zakręcał dwa razy.
Fot. Facebook screen
Inni mieszkańcy dodawali, że jeszcze o godzinie 20 ludzie stali przed cukiernią, żeby kupić pączki na następny dzień - tłusty czwartek.
Kolejki przez Pracownią Cukierniczą ustawiają się na kilka dni przed tłustym czwartkiem, ale i po 'święcie pączka' jest tam dużo ludzi.
Fot. MEtrowarszawa.pl / Tomasz Golonko
Mieszkańcy okolicznych bloków mówią, że to dość uciążliwe. W zeszłym roku rozmawialiśmy z panią Wiolą, która mieszka tuż obok cukierni. Opowiada nam, że co roku mieszkańcy jej bloku mają problem z wyjściem z klatki, bo drogę blokują amatorzy pączków. 'Ludzie potrafią stać tutaj od 5 rano' - dodaje.
Dlaczego po pączki z Pracowni Cukierniczej czeka się najdłużej? Część uważa, że to po prostu tradycja, a część, że ciastka z Górczewskiej są najlepsze.
metrowarszawa.pl
Cukiernia jest w jednej rodzinie od kilku pokoleń, a przepis się nie zmienia. Obecnie prowadzi ją pani Sylwia, która przejęła ją po mamie. Wcześniej prowadziła ją jej babcia oraz prababcia.
Jaki jest sekret? Pracownicy nie chcą go zdradzać. 'Nie ma takich pieniędzy' - mówią.
Ma też klimat jak sprzed lat. 'Klienci tego właśnie chcą. Nie spodobałoby im się, gdybyśmy zaczęli lokal unowocześniać. Atmosfera ma być jak sprzed lat. Nic nie będziemy zmieniać' - mówi właścicielka Pracowni Cukierniczej.