Przechadzając się po bazarze "Namysłowska" można natknąć się na liczne stoiska z podejrzanie tanią żywnością. Półlitrowy jogurt za złotówkę (cena w sklepie, ok. 8 zł), śmietana za 50 groszy (cena w sklepie ok. 2 zł), paczka salami za 1,50 zł (cena w sklepie ok. 5 zł)...
Na jednym ze stoisk pytam, dlaczego jest tak tanio. Sprzedawca milczy, ale odpowiada mi mężczyzna, który przegląda towar obok. "Niech pani spojrzy na datę" - mówi. Okazuje się, że większość produktów jest po terminie przydatności lub tuż przed jego upłynięciem.
Jeden z klientów chce kupić colę - dwulitrowa butelka kosztuje złotówkę. Pyta sprzedawcę czy towar jest w terminie, handlarz odpowiada mu, że jeszcze tak. Po sprawdzeniu daty na opakowaniu okazje się jednak, że ta upłynęła w maju.
W niektórych dużych supermarketach często znajdują się niewielkie wydzielone segmenty, w których można znaleźć produkty z krótkim terminem przydatności w niższych cenach. Zawsze są one jednak przechowywane w odpowiednich warunkach oraz nigdy nie są "po terminie".
Przeglądając towar na stoiskach na Namysłowskiej bez problemu można zauważyć, że produkty się powtarzają. Różni handlarze sprzedają te same produkty. Często różnią się jednak ceny. Słyszę jak jedna z klientek pyta o cenę waniliowej coli - kosztuje 4 złote (cena w sklepie ok. 7 zł). "Na tamtym stoisku było taniej" - mówi i odchodzi.
Taki sam jogurt w jednym miejscu kosztuje złotówkę, w drugim - 2,50 zł. Ten droższy jest jeszcze zdatny do spożycia, tańszy jest prawie tydzień po terminie.
Fot. Metrowarszawa.pl
Na stoiskach można znaleźć naprawdę wszystko - od słodyczy i przypraw po nabiał i mięso. Najwięcej wątpliwości budzą te dwa ostatnie - zwłaszcza, że leżą na stołach w upalny sobotni dzień. Wieczka niektórych jogurtów czy śmietan są lekko napuchnięte, a gdy podchodzi się do części stołu z polędwicami i kiełbasami, można wyczuć lekko nieprzyjemny zapach.
Pytam jednego ze sprzedawców, ile kosztuje pudding czekoladowy - 50 groszy (cena w sklepie ok. 2 zł), ale trzeba kupić cztery sztuki. Dopytuję jeszcze czy na pewno mi nie zaszkodzi. "Ja jadłem i wszystko ze mną w porządku" - zapewnia mężczyzna.
O tym, że oferowane na stole wędliny są jeszcze zdatne do spożycia zapewnia mnie także sprzedawczyni na innym straganie. Nie ma jednak możliwości zweryfikowania tej informacji, bo produkty są wypakowane z folii, w którą zapakował ją producent.
Fot. Metrowarszawa.pl
Tematem żywności na bazarze zajmował się już "Super Express". Dziennikarze informowali, że główną klientelą handlarzy na Namysłowskiej są emeryci, którzy muszą przeżyć za kilkaset złotych miesięcznie.
Pomimo że między stoiskami faktycznie są osoby wyglądające na emerytów, to nie są to jedyni klienci stoisk z przeterminowaną żywnością. Jest cały przekrój - młodzi ludzie, rodziny z dziećmi, osoby w średnim wieku. Nie wyglądają, jakby żyli na skraju ubóstwa.
Osoby, które przychodzą po jedzenie na bazar "Namysłowska" doskonale zdają sobie sprawę z tego, że produkty są przeterminowane albo zaraz się przeterminują. Wiele osób, z którymi rozmawiam mówią, że to najlepsze miejsce na sobotnie zakupy.
Przy stoiskach kręci się sporo klientów. Pani Helena mówi mi jednak, że w ten weekend i tak jest mniej niż zazwyczaj. "Sezon urlopowy" - dodaje.
Karol Szyszko, rzecznik dzielnicy Praga-Północ, gdzie znajduje się bazar "Namysłowska" mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl, że terenem bazaru zarządza Stołeczne Centrum Sportu Aktywna Warszawa. Osoby, które chcą handlować na bazarku muszą uiścić wcześniej opłatę targową.
Rzecznik dodaje, że do urzędu dzielnicy nie wpływały żadne skargi dotyczące handlu na bazarze "Namysłowska".
Włodzimierz Kozielski, kierownik ośrodka Stołeczne Centrum Sportu Aktywna Warszawa podkreśla, że SCS jest jedynie zarządcą terenu udostępnianego na sobotnio-niedzielne giełdy.
Joanna Narożniak, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie mówi, że handel żywnością po terminie przydatności do spożycia jest nielegalne.
Osobom, które mimo to wprowadzają je do obrotu grozi grzywna w postaci mandatu, który może wystawić urzędnik WSSE.
Joanna Narożniak mówi, że 2018 roku pracownicy Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej przeprowadzili w Warszawie 46 kontroli sanitarnych. 19 z nich dotyczyło giełdy przy ul. Namysłowskiej 8. Dodaje, że część z nich była interwencyjna, co oznacza, że skargi złożyli klienci. Wszystkie były przeprowadzane w asyście funkcjonariuszy Straży Miejskiej.
Osoby handlujące zostały ukarane mandatami (nałożono osiem mandatów).
***
Robiłeś zakupy na bazarze na Namysłowskiej? Chcesz podzielić się swoim doświadczeniem? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl.