W samym 2018 roku straż miejska odłowiła już 55 zwierząt egzotycznych na terenie Warszawy, w tym 15 węży (11 zaskrońców, dwa węże zbożowe, dwa węże boa i jednego pytona królewskiego). Wśród innych zwierząt były: agama brodata, gekon lamparci, legwan, dwa kraby, osiem żółwi czerwonolicych, dziewięć żółwi stepowych, 10 papug i 13 żółwi żółtolicych.
Dlaczego zwierzęta nagle znajdują się w przestrzeni miejskiej? Jak opowiada Marta Korczak, pielęgniarka i opiekunka zwierząt z sekcji wiwarium warszawskiego zoo, przyczyn może być wiele. - Zwierzęta mogą być źle przetrzymywane, w nieodpowiednio zabezpieczanych klatkach czy terrariach - wielu osobom wydaje się, że skuteczne są magnesy, nie jest to prawda. Wiele zwierząt potrafi otworzyć pokrywę i się wydostać na zewnątrz - mówi Korczak.
Czytaj więcej: Pyton tygrysi wciąż na wolności. Ma idealne warunki do życia. Ekspertka: Potwornie silne zwierzę
Może być również tak, jak tłumaczy, że właściciele, pod swoją nieobecność, zostawiają zwierzęta komuś pod opieką. - Nie są to osoby, które na co dzień mają do czynienia z takimi zwierzętami. Przez nieuwagę pozostawią niedomknięte terrarium lub wypuszczą z niego zwierzę i nawet nie zauważą, jak ono ucieknie - dodaje Korczak.
Straż miejska Warszawa
Na zdj: Pyton tygrysi. Około 2,5-metrowego pytona znalazł w swoim ogródku w czasie prac porządkowych właściciel jednej z posesji we Włochach.
Jak informuje straż miejska, w przypadku większości zwierząt właściciele się jednak po nie nie zgłaszają. Dlaczego? Bo nie chcą. Ich celem było bowiem pozbycie się - niegdyś ukochanego pupila, w momencie porzucenia - po prostu problemu.
Jak opowiada Marta Korczak, bardzo wiele osób dzwoni do zoo z prośbą o zabranie od nich zwierzęcia. - Wyjeżdżają na wakacje i nie mają co z nim zrobić, albo zwierzę urosło, już nie jest małym słodkim, kilkucentymetrowym żółwikiem, który mieści się do słoiczka, ale dużym żółwiem wielkości kartki A4. I stwarza problemy. Liczą na to, że ogród zoologiczny zdejmie z nich odpowiedzialność za pupila - mówi.
- A my zwierząt nie przyjmujemy - dodaje. Podobnie jak Centrum CITES (wyspecjalizowany ośrodek dla żywych okazów zagrożonych wyginięciem działający zgodnie z CITES - Konwencją o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem), o czym informuje dr Agnieszka Czujkowska z ośrodka. Tam trafiają bowiem wyłącznie zwierzęta z interwencji policji czy straży miejskiej. Jak opowiada Czujkowska, nie ma takiego miejsca, do którego właściciel mógłby się zwrócić z prośbą o zabranie zwierzęcia.
Korczak sugeruje, że można spróbować zwierzę sprzedać, trzeba w to jednak włożyć jakiś wysiłek. Czy ktoś będzie jednak zainteresowany zakupem kilkumetrowego pytona?
Na zdj: Wilczy pająk. Strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie od jednego z mieszkańców Wilanowa, który poinformował, że podczas rozpakowywania się po powrocie z zagranicznego urlopu w bagażniku swojego samochodu znalazł pająka. Pająk został przewieziony do herpetarium przy stołecznym ogrodzie zoologicznym. Specjaliści ocenili, że jest to wilczy pająk.
Ludzie decydują się jednak na wyrzucenie zwierzęcia, a nie jego sprzedaż również dlatego, bo nie mają na nie papierów. - Na wszystkie dusiciele trzeba mieć potwierdzenie, że pochodzą z legalnego źródła, czyli posiadają wpis do rejestru zgodnie z konwencją CITES [rejestracja zwierząt należących do gatunków, podlegających ograniczeniom na podstawie przepisów prawa Unii Europejskiej, wpisu można dokonać w Biurze Ochrony Środowiska m.st. Warszawy, przyp. red]. Ludzie boją się przyznać, że trzymają zwierzę nielegalnie, obawiają się konsekwencji - opowiada Korczak.
Straż miejska Warszawa
Na zdj: Papuga żako. Do straży miejskiej wpłynęła informacja o papudze, która siedziała na drzewie przy ul. Mariensztat. Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, okazało się, że ptak przemieścił się i odpoczywał na kracie drzwi wejściowych do pobliskiego pubu. Papuga żako została umieszczona w transporterze i przewieziona przez strażników do Ptasiego Azylu działającego przy warszawskim zoo.
Zarówno Korczak, jak i Czujkowska podkreślają, że ludzie są często wprowadzani w błąd przez pracowników sklepów zoologicznych. - Ci nie poinformują, że zwierzę urośnie do określonych rozmiarów, bo są niewykwalifikowani albo po prostu - zależy im na sprzedaży gada - mówi Czujkowska. - Ludzie są lekkomyślni, nie interesują się, co będzie w przyszłości, nie pomyślą, że może nie ma sensu kupować legwana, który będzie żył bardzo długo, jeśli np. bierzemy pod uwagę wyjazd na kilka lat na studia za granicę - podkreśla Czujowska.
Na zdj: Skorpion został znaleziony w jednym ze sklepów na Mokotowie. Pracownik sklepu zauważył go na kotarze. Gdy na miejsce przyjechał Eko patrol skorpion był już umieszczony w pojemniku. Został przewieziony do stołecznego ogrodu zoologicznego.
I opowiada: W Polsce jest cała populacja porzuconych fretek. Ludzie kupują je jako prezenty dla dzieci na komunię, bo są małe i słodkie. Ale jeśli się z nimi nie pracuje i ich nie socjalizuje, to one zaczynają gryźć i są nieprzyjemne. I takie fretki są oddawane. Ludzie biorą papugi Ara, bo są piękne, ale nie myślą o tym, że mogą wydawać one głośne dźwięki i uprzykrzać życie sąsiadom. Latami.
Straż miejska Warszawa
Na zdj: Agama brodata. Pasażerka znalazła w autobusie jaszczurkę. Kiedy na pętlę autobusową przy ul. Chodeckiej przyjechali strażnicy, okazało się, że autobusem podróżowała agama brodata.
Czujkowska mówi, że są miliony zwierząt w Polsce, które są źle przetrzymywane, kupowane przez osoby nieposiadające wiedzy na ich temat, nie myślące o przyszłości. - W Polsce nie ma żadnych norm, które regulowałyby to, jakie zwierzęta można przetrzymywać w prywatnych domach i w jaki sposób - mówi i dla porównania opowiada, jak jest w Austrii: Tam są tabelki z podanymi informacjami na temat wymogów dla konkretnego gatunku. Jeśli jest to np. Ara, to musi ona być przetrzymywana w odpowiednio dużej klatce, itd. W Polsce panuje wolna amerykanka. Można kupić psa rasy Husky i trzymać go w małym mieszkaniu, można nielegalnie przewieźć zza granicy kobrę, można kupić kilkumetrowego pytona.
Straż miejska Warszawa
Na zdj 1: Krab tęczowy spacerował chodnikiem przy jednej z ulic na terenie Włoch. Mieszkanka osiedla zabrała spacerowicza do domu i wezwała Eko patrol. Strażnicy miejscy przewieźli kraba do ogrodu zoologicznego.
Zdjęcie 2: Kraby na lotnisku. Strażnicy zostali wezwani na lotnisko, gdzie na terenie terminalu przylotowego znaleziono pakunek zawierający żywe kraby. Zwierzęta znajdowały się w styropianowym pudle z przykrywką. Wewnątrz było ponad 30 zielonych. Każdy ze skorupiaków miał szczypce przewiązane gumkami. Pakunek znalazła pani odpowiedzialna za utrzymanie czystości. Do chwili przyjazdu eko patrolu pracownicy lotniska polewali kraby wodą. Pudło z krabami trafiło do ogrodu zoologicznego.
Czujkowska zwraca przede wszystkim uwagę na to, że wiele zwierząt przetrzymywanych w domach może po prostu cierpieć.
- Ludzie kupują żółwie i pozwalają im chodzić po podłodze. Nie wolno tego robić. Żółw potrzebuje odpowiednio zaprojektowanego terrarium, odpowiedniego podłoża, w którym może się zagrzewać, po którym może się przemieszczać. Żółw chodzący po podłodze może mieć ogromne problemy ze stawami i z nerkami. To nie jest pies, który zacznie wyć, jak go będzie coś bolało. Żółwie umierają w milczeniu, latami - opowiada.
Na zdj: Waran stepowy. Młodego warana stepowego na Pradze-Południe znalazł mężczyzna. Jaszczurka leżała na trawniku przed blokiem przy ul. Kobielskiej. Jaszczurka była w dobrej kondycji i nie przejawiała agresji. Eko Patrol przekazał warana do ogrodu zoologicznego.
Podaje również prozaiczny przykład rybki bojownik. - Wiele osób nie wie, że nie wolno bojownika trzymać w kuli. To zabójstwo dla tej rybki - podkreśla i podsumowuje: Jestem pewna, że miliony zwierząt egzotycznych umiera w zaciszu domowym z powodu zaniedbań.
Na zdj: Boa dusiciel ukrył się za meblami w jednym z domów jednorodzinnych w dzielnicy Ursynów. Ok. 1,5 metrowego węża wyczuł pies. Został odłowiony przez strażników miejskich i przewieziony do ogrodu zoologicznego.
Jak przekonuje, należałoby kontrolować, gdzie trafia dane zwierzę i jak jest traktowane. Ale, jak mówi, jest druga strona medalu: Kto miałby takie kontrole przeprowadzać? I co najważniejsze - gdzie miałyby trafiać te skonfiskowane zwierzęta? W naszym ośrodku nie ma tyle miejsca. Zastanawiam się, gdzie zostanie przewieziony ten pyton tygrysi, którego szukają w Konstancinie - u nas nie ma dla niego miejsca.
Na zdj: Wąż smugowy. Przez okno do jednego z mieszkań na 7 piętrze (Wola), które jest jednocześnie biurem, wpełznął niemal dwumetrowy wąż smugowy. Wąż ukrył się za szafką. Węża odłowił Ekopatrol straży miejskiej.
W tej chwili w ośrodku CITES przetrzymywanych jest kilkaset zwierząt. Zdarza się, że ktoś zgłosi się po zwierzę, które rzekomo należy do niego. - Ludzie się na nas wściekają, jeśli nie chcemy oddać zwierzęcia. Ale na jakiej podstawie mamy to zrobić? Rzekomi właściciele najczęściej nie mają żadnych dowodów - dokumentów potwierdzających legalność zwierzęcia, nawet zdjęć. Zdarzyło nam się, że w sprawie zaginionego pawia zadzwoniło do nas pięć różnych osób. Każda twierdziła, że jest jego właścicielem - opowiada Czujkowska.
Na zdj: Kameleona zauważyli lokatorzy jednego z mieszkań przy ul. Żaglowej. Gad wygrzewał się na gałęzi krzewu rosnącego obok ich balkonu. O niecodziennym gościu powiadomiony został Patrol Eko.
Czujkowska nie oczekuje, że przepisy w Polsce nagle się zmienią i sytuacja zwierząt egzotycznych się poprawi. - Jedyne, co możemy zrobić, to edukować, tłumaczyć ludziom, żeby nie robili nieprzemyślanych zakupów, edukowali pracowników sklepów zoologicznych, jak rozmawiać z klientami, jak opowiadać im o zwierzętach. Żeby uświadamiali, ile żyje zwierzę, jak duże rośnie, czy jest hałaśliwe, czego mu trzeba, ile będzie kosztowało leczenie w razie ewentualnych chorób. Żeby przekonywali, że fretka to kiepski prezent na komunię dla dziecka - mówi Czujkowska.
Na zdj: Boa. Pełzającego po ścieżce rowerowej węża boa zauważyli spacerowicze, szli do pracy przez Park Olszyna. Gad miał około 1,5 m. Wąż był w złej kondycji, prawdopodobnie spędził w parku kilka dni. Został przewieziony do zoo.
Jak dodaje, ludzie muszą zmienić sposób myślenia o zwierzętach i podejście. To, jak przekonuje, nie wydarzy się szybko.
Na zdj: Agama brodata. Agama brodata ukryła się w krzewach na terenie jednej z białołęckich posesji. Jaszczurka została odłowiona przez Ekopatrol.
Co sądzisz o przetrzymywaniu zwierząt egzotycznych w domach? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl