Z niektórych historycznych nagrobków na warszawskich Powązkach zniknęło tyle literek, że nie sposób rozszyfrować, kto jest tam pochowany. Grób pisarki Zofii Korwin-Szymanowskiej pozbawiono niemal wszystkich literek z nazwiska. Zostało tylko "i". Aktor Stefan Jaracz stracił wszystkie literki. Aktor Tadeusz Fijewski zaledwie... trzy.
Grobów, które zostały ograbione, jest jednak więcej. Sprawa zbulwersowała warszawiaków, kiedy zdjęcia zdewastowanych grobów trafiły do sieci. Umieściła je na stronie cmentarza pani Maria. Skomentowała sytuację dobitnie: Melduję, że dzieje się barbarzyństwo!
Rabusie nie oszczędzali najważniejszych pomników w Alei Zasłużonych. Nigdy dotąd skala zniszczeń nie była tak duża.
W rozmowie z Metrowarszawa.pl, Marta Sulowska z zespołu prasowego policji na Woli informuje, że w maju wpłynęły dwa zgłoszenia w sprawie zniszczonych nagrobków na cmentarzu, od początku roku - siedem. Zgłoszenia pochodziły od rodzin osób, które są pochowane na Powązkach. Zaznacza jednak, że niewielka liczba zgłoszeń może być
Policja nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak powinna wyglądać ochrona takiego miejsca oraz kto odpowiada za ewentualne kradzieże i szkody.
Jak nadmienia Sulowska, policja stara się uczulać ludzi bardziej na kradzieże kieszonkowe. Złodzieje mogą bowiem czyhać na starsze panie odwiedzające groby. W przypadku grobów sytuacja nie jest już taka prosta.
Jak dodaje Sulowska, to czy na cmentarzu powinien być zamontowany monitoring i kto miałby go obsługiwać leży po stronie zarządu cmentarza.
Agnieszka Żukowska, rzeczniczka mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, jest przekonana jednak, że cmentarz mógłby być lepiej chroniony, a sposób gospodarowania zabytkami dużo lepszy, zwłaszcza w Alei Zasłużonych.
Ks. Przemysław Śliwiński w rozmowie z Metrowarszawa.pl przekonuje, że nie doszło do żadnej fali kradzieży. - Chciałbym ostudzić emocje. Jest to oczywiście bardzo smutne, że do zdarzenia doszło akurat w Alei Zasłużonych. Wynika to jednak również z tego, że wciąż brakuje pieniędzy na konserwację tych najcenniejszych grobów. Literki, które zniknęły z nagrobków, z łatwością mogły zostać oderwane - wyjaśnia.
Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta
Jak podkreśla, ta sytuacja pokazuje, że być może warto wrócić do wspólnych rozmów na temat rozszerzenia monitoringu na Cmentarzu Powązkowskim ponad to, co jest. Czy będzie to możliwe - na to pytanie ksiądz nie jest w stanie odpowiedzieć.
Nie udało nam się porozmawiać z księdzem Markiem Gałęziewskim, dyrektorem cmentarza. W rozmowie ze "Stołeczną" podkreślił, że zainstalowanie monitoringu w miejscu, które jest tak zadrzewione, mija się z celem.
Jak informuje Śliwiński, w tej chwili na cmentarzu są dwie kamery w zarządzie Miasta Stołecznego Warszawy, przy bramie 2 oraz 4 oraz stały patrol składający się z pracowników cmentarza, którzy ochraniają go zarówno w dzień, jak i w nocy. Jak dodaje, kamery nie zarejestrowały kradzieży w Alei Zasłużonych.
Rzecznik podkreśla jednak, że zarząd cmentarza nie odpowiada za wszystkie groby. - Nie możemy obarczać zarządu taką odpowiedzialnością - przekonuje. Jak dodaje, w przypadku zabytkowych grobów o ich renowację dba Społeczny Komitet Opieki Nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa, ten który prowadzi m. in. kwestę 1 listopada. - Archidiecezja Warszawska oraz zarząd przekazują rokrocznie komitetowi wykaz nagrobków wymagających renowacji - wyjaśnia.
Śliwiński przekonuje, że wszystkie cmentarze borykają się z problemem kradzieży. Gdy jednak coś się zdarzy na Powązkach, boli to jeszcze bardziej. A, jak podkreśla, jest to ogromna nekropolia. - Powązki są szczególną nekropolią. Nam również bardzo zależy, żeby nie dochodziło do takich zdarzeń - podkreśla.
Wiesz o zdewastowanym cennym miejscu w Warszawie? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl