Nad Wisłą byliśmy w niedzielę tuż przed godziną 6. Trochę się spóźniliśmy, bo służba brzegowa uwijała się jak w ukropie i większość śmieci czekała już w niebieskich workach.
Nad Wisłą zalegali jeszcze imprezowicze - niedobitki sobotnio-niedzielnych libacji. Którzy wciąż pozostawiali po sobie nieczystości.
Na zdjęciu pozostałości po weekendowej posiadówie na bulwarach.
Jak informowało niedawno miasto, w weekendy przy utrzymaniu czystości i opróżnianiu koszy pracuje nawet sześćdziesiąt osób. I faktycznie - w niedzielę około 6 rano nad Wisłą gęsto było od odblaskowych kamizelek pracowników służby brzegowej.
Służba brzegowa regularnie dba o porządek na bulwarach wiślanych, a także na plażach i ścieżkach. Jak zaznacza ratusz, "o tym, jak długo utrzymają się efekty ich działań, decydują jednak sami warszawiacy".
- Utrzymanie czystości na nabrzeżach Wisły to prawdziwe wyzwanie. W weekendy te miejsca odwiedza nawet kilkanaście tysięcy warszawiaków - mówi Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. - Wystarczy, że każdy z nich zostawi po sobie jedno opakowanie czy butelkę, a mamy do czynienia z wielotonową górą odpadów - zaznacza.
- Dlatego też tak ważne jest, aby mieszkańcy wyrzucali śmieci do koszy. Dzięki temu sprzątanie może być prowadzone szybciej - mówi wiceprezydent. I rzeczywiście, na bulwarach śmietników jest pod dostatkiem - w niektórych miejscach stoją ich całe rzędy, w odległości kilku metrów od siebie.
Kaczka podchodzi do tego, co pozostawili po sobie bawiący się nad rzeką. Trzeba pamiętać, że to, co wyrzucamy, może być zagrożeniem dla okolicznej fauny.
Na zdjęciu samochód służby brzegowej. Po brzegi wypełniony workami ze śmieciami.
Służba brzegowa rozpoczyna swoje działania w środku nocy. Aby zdążyć do rana, zamiatacze i sprzątacze wkraczają w weekendy na nabrzeża i bulwary już około godz. 1. Swoją pracę kończą zazwyczaj około godz. 7.
O 6 rano, gdy przemierzaliśmy bulwary, służby już kończyły sprzątanie. Ale wciąż było sporo osób, które zabalowały do rana. Niektórzy w bardzo radosnych nastrojach. Jak np. mężczyzna, który nic sobie nie robił z tego, że miasto zainstalowało dziesiątki toi toiów nad Wisłą.
Metrowarszawa.pl
O poranku - do godz. 9 - opróżniane są kosze na śmieci, a tych jest w rejonie bulwarów naprawdę dużo. Nad Wisłą znajduje się 278 zwykłych koszy, 125 beczek - mogących pomieścić 200 litrów śmieci każda - oraz cztery duże kontenery typu "bóbr" w których mieści się metr sześcienny odpadów. Dodatkowo na nadwiślańskich ścieżkach ustawionych jest jeszcze 38 koszy.
- Wyjątkowo ciepły weekend sprawił, że warszawiacy chętnie odwiedzali nadwiślańską promenadę - mówiła w zeszłym tygodniu Iwona Zwolińska z Zarządu Zieleni m.st. Warszawy, odpowiedzialna za koordynację pracy Służby brzegowej. - Zostawili po sobie też naprawdę dużo odpadów. Było ich blisko 50 ton. Do wywiezienia takiej ilości śmieci potrzeba kilku ciężarówek - podkreślała.
Średnio w weekend zbieranych jest około 30 ton odpadów. Śmieci z koszy, w sobotę i niedzielę, wybierane są trzy razy - około godz. 9, 16 i 21, a w tygodniu dwa razy w ciągu dnia. Już wkrótce nad Wisłą pojawią się również dodatkowe zielone beczki przeznaczone do selektywnej zbiórki opakowań szklanych, które zazwyczaj stanowią gros zebranych odpadów.
Jak będzie po tym weekendzie? Być może ratusz poda nowe dane.
Latem nad Wisłą ponownie prowadzona będzie również kampania "Dzielnica Wisła" przypominająca użytkownikom nabrzeży o współodpowiedzialności za czystość na tych terenach.
Teren wysprzątany przez służby.
Tak wyglądają bulwary na tyłach the Tides.
Wypełniony śmietnik na tyłach jednego z nadwiślańskich barów.
Takie lśniące prezenty czekają na służbę brzegową na stołecznych bulwarach.
***
Czy można nauczyć mieszkańców Warszawy, by po sobie sprzątali? Pisz na listy_do_metrowarszawa@agora.pl.