"W paczce były jakieś prochy i kurier musiał czekać aż pan sobie wciągnie". Tego o pracy kuriera nie wiedzieliście

Wielu warszawiaków narzeka, że z kurierami nie da się dogadać. Że aby odebrać paczkę, trzeba siedzieć w domu cały dzień. W dodatku jeszcze nigdy nie mają z czego wydać... Porozmawialiśmy o tym z panem Wojciechem, 30-letnim kurierem z Warszawy, który w zawodzie jest już 9 lat. Czego nie wiedzieliście o pracy kuriera, a powinniście wiedzieć?

Pobudka o świcie

Aleksandra Supryn, Metrowarszawa.pl: Jak wygląda typowy dzień kuriera?

Wojciech: Budzę się o 5 albo 6 rano, a czasem nawet wcześniej. W pierwszej kolejności muszę zadbać o regulaminowy strój i czystość auta. Nie mamy żadnych szatni czy pryszniców, więc trzeba to załatwić w domu i już w firmowym stroju stawić się w pracy. Jeśli o to nie zadbam - grozi mi kara finansowa. 

Potem zaczyna się rozwożenie?

- Jeszcze nie. Wcześniej trzeba załadować paczki. Wszyscy kurierzy sami je ładują i układają na swoich samochodach. W niektórych firmach kurierzy muszą być w pracy jeszcze wcześniej, żeby ściągnąć przypisane do nich paczki z taśmy, w innych robią to za nich magazynierzy. 

Dopiero wtedy mogę ruszać na rejon (ok. 1 godz. drogi) i zacząć dostarczanie oraz odbieranie paczek. Dziennie robię mniej więcej 120 stopów (przyp. red. przystanków w miejscach, gdzie kurier musi dostarczyć lub odebrać przesyłki). To mniej więcej 150-170 przesyłek dziennie. Do tego dochodzi jeszcze odbiór przesyłek ze zleceń, których odbiór nadawcy zgłaszają tego samego dnia lub dzień wcześniej. 

Po południu odwiedzam jeszcze stałe punkty, gdzie muszę być codziennie. Dopiero wtedy mogę zjechać na bazę, gdzie muszę rozładować wszystkie przesyłki (zazwyczaj jest ich więcej niż rano), zdać niedoręczone albo źle zaadresowane paczki i rozliczyć gotówkę. 

Jak wygląda praca kuriera w Warszawie? Jak wygląda praca kuriera w Warszawie? Fot. Pixabay.com

Bez nadgodzin i premii

To o której pan kończy? W jakich godzinach zazwyczaj pracują warszawscy kurierzy?

- Pomijając nowsze usługi jak np. dostawa wieczorna DHL, w normalnym trybie w Warszawie jest to mniej więcej 6-18. W okresie przedświątecznym często jeszcze później.

To znaczy, że pracuje pan 12 godzin dziennie...

- Tak. Łatwo policzyć, że średnio miesięcznie pracujemy bez żadnych płatnych nadgodzin i premii, ok. 250 godzin, a powinniśmy regulaminowe 168... 

Źle zapakowana paczka - płyta wypadła, bo w kartonie nie było wypełnienia Źle zapakowana paczka - płyta wypadła, bo w kartonie nie było wypełnienia Fot. Wojciech

Ludzie, zmęczenie i korki

Co jest najtrudniejsze w tej pracy?

- Najtrudniejszym elementem są chyba ludzie - ci, którzy nie potrafią bezproblemowo zamówić przesyłki i ci, którzy nie potrafią jej poprawnie zaadresować. No ale cóż... Taka praca. Zmorami kurierów są też bariery "architektoniczne" - szlabany czy zamknięte osiedla, których w ostatnich latach jest w Warszawie coraz więcej. 

To jednak oczywiście nie wszystko. Pracując 12 godzin dziennie, trudno też nie mówić o zmęczeniu. A czasu zawsze brakuje, zwłaszcza, że dużo przesyłek to ekspresy, które muszą zostać dostarczone na konkretną godzinę. 

A jeśli się pan spóźni?

- To kara finansowa. Jeśli na liście przewozowym jest napisane, że paczka ma być u klienta o 9, a ja jestem o 9.01, to muszę za to zapłacić z własnej kieszeni. 

Nawet wtedy, kiedy na drodze był korek albo wypadek?

- Niestety nikogo to nie obchodzi. Jeśli paczka ma być dostarczona do 9 rano, to o 8.59.59 muszę mieć podpis adresata na czytniku. 

Ostatnio wpadła mi w ręce lista kar dla kurierów za różne przewinienia - niedostarczenie przesyłki na czas, brudny samochód, nieodpowiednie skarpetki... Policzyłem to sobie i łącznie wyszło około 800 złotych. 

Kurier Kurier Fot. 123RF

Problematyczne pobrania

Jacy klienci są najgorsi?

- Zdecydowanie ci, którzy zamawiają za pobraniem. Oni najczęściej są konfliktowi. Duża grupa osób nie potrafi w sposób przemyślany zamówić przesyłki, a jeszcze większa jest nieprzygotowana finansowo. Jakbym miał oszacować to 90 na 100 osób oczekuje od nas wydawania reszty. 

Ostatnio miałem taką sytuację: Zamówioną we wtorek paczkę, dostarczyłem w piątek - do zapłaty - 59 złotych. Gdy przyszedłem, pan miał pretensje, że nie mam mu wydać ze stówki. Jakby nie mógł przygotować odpowiedniej kwoty przez te kilka dni...

Nie wspomnę już o sytuacjach, kiedy słyszę w domofonie "O, to pan już? Ale ja jeszcze muszę iść do bankomatu, żeby wypłacić pieniądze".

To firma nie przygotowuje do takich sytuacji? Nie ma terminali?

- Część firm faktycznie daje swoim kurierom terminale i w niektórych sytuacjach mogłoby to rozwiązać problem. Wciąż wydaje mi się jednak, że przesyłki za pobraniem to najgorsza możliwa opcja. Zawsze wydłuża to czas dostarczania - szukanie portfela, rozmienianie pieniędzy... Gdyby przesyłka była już opłacona, mógłbym zostawić ją i jechać rozwozić kolejne przesyłki.  

Za granicą - w Wielkiej Brytanii czy USA - takich przesyłek po prostu nie ma. Wszystko jest płatne z góry, więc problem nie istnieje. Sam bardzo często kupuję coś przez internet i nigdy nie biorę przesyłek za pobraniem. Wszystko przychodzi zawsze na czas.

"A co by było, gdybym pana teraz dźgnął?"

Jakie było pana najgorsze doświadczenie? Zdarzały się jakieś ekstremalne, traumatyczne rzeczy?

- Mi osobiście nie zdarzyło się nic traumatycznego, ale nie oznacza to, że nic takiego się nie dzieje. Kilka tygodni temu kurier DPD z Konina został ugodzony nożem. Powód? Oczywiście miał przy sobie gotówkę z paczek "pobraniowych". Napastnik zażądał od niego dwóch tysięcy złotych. Ja na szczęście miałem znacznie mniej traumatyczne "przygody", ale mi też grożono nożem.

Niech pan o tym opowie.

- Mężczyzna chciał przy mnie otworzyć paczkę, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Była nieuszkodzona, obklejona firmową taśmą, więc się nie zgodziłem. Pan miał przy sobie finkę. Zaczął nią wymachiwać w moim kierunku i mówić ''A co by było, gdybym pana teraz dźgnął?'. Niby dla zabawy, ale mnie do śmiechu nie było. 

No ale jest też dużo sytuacji absurdalnych, niemiłych i po prostu głupich...

Ksiądz zapłacił kurierowi 2 tysiące w pięciozłotówkach Ksiądz zapłacił kurierowi 2 tysiące w pięciozłotówkach Fot. Pixabay.com

2 tysiące w bilonie

Jakie dokładnie?

- Do głowy przychodzi mi historia chłopaka, którego szkoliłem od jakiegoś czasu. Ja poszedłem z jedną paczką, on z drugą. Sprawnie się ze wszystkim uwinąłem i wróciłem do samochodu, a młody przepadł. Okazało się, że utknął u faceta, który zamówił przesyłkę za pobraniem za cztery tysiące złotych. W środku były jakieś prochy, bo to były jeszcze czasy dopalaczy. Klient chciał "sprawdzić towar", więc ten mój uczeń stał i patrzył, jak wciąga coś do nosa. Klient stwierdził, że to nie jest to, co zamawiał, więc chce zwrotu pieniędzy i wtedy zaczęły się problemy... Sprawa ostatecznie skończyła się na policji. 

A najbardziej absurdalna?

- Kiedyś dostarczałem sprzęt elektroniczny za dwa tysiące złotych na plebanię. Oczywiście za pobraniem. Gdy przyszło do płacenia, proboszcz zapłacił mi całą tę kwotę w... pięciozłotówkach. Nawet nie chciałem tego przeliczać, po prostu wziąłem ten worek pieniędzy i pojechałem.

Dobre chęci to nie wszystko

A czy czasem dzieje się coś miłego? Coś co przywraca wiarę w ludzi?

- Dobre i miłe rzeczy też się zdarzają. Jako że jeżdżę zazwyczaj w tym samym rejonie, mam kilka zaprzyjaźnionych firm. Kiedyś jedna pani z takiej właśnie firmy zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym kupił tort dla jej męża, który miał tego dnia urodziny. Zgodziłem się, pojechałem pod jego pracę i poprosiłem o odbiór jakiejś dziwnej przesyłki. Jego mina była bezcenna. To było jednak kilka lat temu, kiedy miałem jeszcze trochę więcej wolnego czasu. Teraz coś takiego pewnie nie byłoby możliwe.

Zazwyczaj jednak dobre chęci nie wystarczą. Raz chciałem zabawić się w "świętego Mikołaja", ale i tak wyszło jak zawsze...

Co się stało?

- W pewien piątek miałem do dostarczenia paczkę na zamknięte osiedle. Zazwyczaj jeśli nie ma kogoś w domu, zostawiamy je w budce ochroniarza. Tutaj był jednak problem, bo przesyłka była za pobraniem... Zadzwoniłem do adresatki, ale nie udało nam się dogadać, więc powiedziałem, że przyniosę paczkę w następnym tygodniu. A wtedy ona w lament, że to ważna paczka, że to są buty na sobotnią imprezę firmową i czy nie da się jakoś inaczej tego załatwić. 

No i pomyślałem sobie, że zrobię coś dobrego. Powiedziałem pani, że założę za nią i wyślę jej numer swojego konta SMS-em, żeby mogła mi zwrócić pieniądze. Pani cała w skowronkach zapewniła mnie, że wyśle je od razu. Niestety, nadszedł poniedziałek, a przelewu nie było. 

Pieniądze odzyskałem dopiero po kilku tygodniach. Najpierw usłyszałem tłumaczenia, że pani nie było w kraju, potem jej syn zgubił kartę z kodami... Pieniądze odzyskałem dopiero, gdy bardzo dosadnie wytłumaczyłem pani, że takich rzeczy się nie robi.

Brak kultury, egoizm, złe warunki pracy

Czego my, osoby zamawiające, nie wiemy o pracy kurierów, a powinniśmy wiedzieć?

- Zabrzmi to trochę trywialnie, ale ludzie chyba zapominają, że my też mamy rodziny, swój dom. Dzwonienie do nas po nocach to zwykły brak kultury...

Adresaci potrafią dzwonić do kurierów o każdej porze dnia
Fot. Wojciech

Wiele osób nie myśli też o tym, że kurierzy muszą skupiać się na przesyłkach ekspresowych. Doręczamy ważne dokumenty, przesyłki do szpitali... a każdy odbiorca myśli tylko o swoim zamówionym telefonie albo nowych butach. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że w samochodzie być może jest przesyłka, która musi dotrzeć do szpitala błyskawicznie, bo personel potrzebuje czegoś do operacji.

Natomiast co do samej pracy, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że żaden kurier nie jest zatrudniony w firmie kurierskiej bezpośrednio. Z reguły wszyscy jeżdżą u małych firm -podwykonawców w oparciu o jakieś chore umowy. To dotyczy nawet samochodów, którymi jeździmy - wszystkie żółte, białe, brązowe, pomarańczowe i inne busy nie są własnością żadnej z korporacji.

Praca kuriera w Warszawie to nie bułka z masłem Praca kuriera w Warszawie to nie bułka z masłem Fot. pan Wojciech

Uwaga! Przesyłka

Wspominał pan o tym, że ludzie chcą sprawdzać zawartość paczek przy kurierze.

- Czasem na przesyłkach widzimy naklejki 'Sprawdź zawartość przesyłki w obecności kuriera'. To jest chyba wymysł polskich sprzedawców z Allegro. Kwestia jest prosta - jeśli paczka nie jest uszkodzona, nie ma podstaw, aby tego żądać. Prawo pocztowe w żaden sposób nie nakazuje kurierowi asystować przy otwieraniu przesyłek. 

A jak często zdarzają się uszkodzone przesyłki?

- Na moim rejonie bardzo rzadko, myślę że średnio jedna paczka na 10 miesięcy. Zazwyczaj wynika to niestety z tego, że przedmiot był zapakowany nieprawidłowo.

Wiele osób nie myśli o innych. Zdarza się, że osoby, które wysyłają coś nietłukącego się albo metalowego, nie dbają o opakowanie, a potem taki przedmiot niszczy inną przesyłkę...

Kilkukilogramowy pręt wypadł ze źle zapakowanej paczki
Fot. pan Wojciech

A co powinniśmy zrobić, gdy przesyłka jest uszkodzona? 

- Spisać protokół szkody. I tutaj pojawia się kolejna kwestia. Niektóre sklepy internetowe informują klientów, że reklamacja nie zostanie przyjęta, jeśli w momencie odbioru paczki nie spisano takiego protokołu. To kompletna bzdura. Na spisanie protokołu szkody zawsze mamy 7 dni. 

Z mojego doświadczenia wynika, że protokoły często spisywane są kilka dni po dostarczeniu paczki. Osobiście większość spisuję 2-3 dni po. 

Kurier zjawi się między 8 a 17

To teraz kolejna kwestia, która oburza wielu. Dlaczego często dostajemy powiadomienie o tym, że kurier będzie między 8 a 17? Czy nie dałoby się tego trochę zawęzić? 

- Jak wcześniej wspominałem, każda firma ma usługi ekspresowe. Oczywiście za dodatkową opłatą. Ale dzięki temu można mieć przesyłkę przed daną godziną. 

Co do przesyłek standardowych to określenie konkretniejszej godziny dostawy też jest możliwe. Wystarczy trochę chęci. Niemal każda firma kurierska ma taką opcję - DPD ma usługi Predict, UPS - My Choice, DHL - PDI, podobnie jest w GLS.

A jak jest z dzwonieniem przed dostawą? Czy kurier ma obowiązek dzwonić?

- Nie, nie ma takiego obowiązku. Jedynym wymogiem jest podjęcie próby doręczenia i zostawienie ewentualnego awiza, o ile skrzynka jest w miejscu ogólnodostępnym. 

Napiwki dla kurierów

Jak jest z napiwkami? Czy powinniśmy dawać je kurierom?

- To jest kwestia indywidualna. Jedni dają, inni nie. W tym tygodniu dostałem dwa napiwki od osób, do których dostarczyłem paczki zapłacone z góry. Jeden za to, że zawsze wszystko jest na czas i bez problemu, a drugi za to, że pomogłem wysłać paczkę za granicę. 

Zazwyczaj napiwki, które dostają kurierzy to końcówki z opłat za paczki za pobraniem. Osobiście wolałbym jednak w ogóle ich nie dostawać, ale zawsze dostarczać opłacone z góry przesyłki. 

Paczkomaty InPost Paczkomaty InPost fot. Maciej Janiec

"Jesteśmy tylko ludźmi"

Ma pan jakieś rady, które ułatwiłyby życie zarówno zamawiającym, jak i dostarczającym?

- Po pierwsze zawsze warto zamawiać paczkę tam, gdzie przebywa się przez większość dnia. Na przykład do pracy, o ile jest taka możliwość. Świetnym przykładem jest tutaj Agora, która ma taki punkt przesyłek dla pracowników. 

Jeśli w pracy takiej możliwości nie ma, świetną opcją są alternatywne metody dostawy: paczkomaty, Żabki, Parcel Shopy GLS-u, UPS Access Point, DPD Strefa Paczki i tym podobne. Dzięki temu nie musimy martwić się tym, aby być w domu, gdy przyjedzie kurier. Można odebrać paczkę w dowolnym momencie. 

Problemy tworzą też zawsze paczki pobraniowe. Dlatego lepiej z nich zrezygnować. A jeśli już musimy ją zamówić - miejmy przygotowaną odliczoną kwotę. Kurierzy nie mają obowiązku posiadania reszty. 

Podczas zamawiania warto też korzystać z pola "uwagi do zamówienia". My naprawdę je czytamy i bierzemy pod uwagę. 

No i pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi - dzięki temu na pewno będzie nam się żyło lepiej. 

***

O pracy kurierów w Polsce można poczytać na profilu Kurierzy na Facebooku. Stronę współprowadzi pan Wojciech, który opowiedział nam o swoim zawodzie. 

***

Chcesz opowiedzieć nam o pracy w swoim zawodzie? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Więcej o: