Organizacja, którą prowadzi Toniwalia nazywa się Warsaw SEVA Association (SEVA oznacza sikha). Od 21 maja 2016 roku, trzy razy w tygodniu (od kwietnia - cztery razy) wraz z wolontariuszami wychodzi na ulice Warszawy, by rozdawać jedzenie i ciepłe napoje bezdomnym. W środy i niedziele są pod Halą Mirowską, w piątki pod Pałacem Kultury.
Podczas jednej z akcji, pod Halą Mirowską, zauważył ich Shimon Rogala, który opublikował na Facebooku zdjęcie. Napisał: Przechodzisz obok (...), myślisz, że to jakieś OPS czy "caritasy", ale nie. To hindusi pomagają głodnym Polakom.
Postanowiliśmy poznać Toniwalię. Nasz reporter Tomasz Golonko, spotkał się z nim pod Pałacem Kultury i Nauki, gdzie w piątki Toniwalia wraz z wolontariuszami częstują bezdomnych posiłkiem. Wśród pomagających są zarówno hindusi, jak i Polacy.
Na zdjęciu widać Toniwalię i jego pomocnicę, Asię.
Jak mówi Toniwalia, posiłki gotują jednak wyłącznie sikhowie. Dania przygotowywane są w kuchni w Raszynie zgodnie z zasadami religii sikhów (dania wegetariańskie). Wśród potraw są ziemniaki (w języku sikhów - Aloo) czy np. danie ze szpinakiem i hinduskim serem - Palak Paneer.
Toniwalia przesłał nam zdjęcie z całym menu. Jak mówi, produkty wykorzystywane do przyrządzania dań, nie są drogie. Menu jest już rozpisane na cały marzec.
fot. materiały Warsaw SEVA Association
Dlaczego hindus to robi? - Tak nakazuje mi moja religia. Trzeba pomagać tym, co nie mają - mówi naszemu reporterowi.
Fot: Tomasz Golonko
Sikhizm to religia, która jest jest przeciwna wojnom o podłożu wyznaniowym. Nie chce dzielić ludzi na muzułmanów, hinduistów, chrześcijan itp. Uważa, że Boga można czcić, nazywając go Allahem, Jahwe, Kryszną, czy też inaczej.
W rozmowie z metrowarszawa.pl Toinwalia podkreśla, że po kilkunastu latach pracy w restauracji potrzebował zmiany. - Miałem złamane serce i... dostałem świetną ofertę kupna. Postanowiłem sprzedać interes i zająć się pomaganiem - przekonuje.
W tej chwili, jak mówi, zajmuje się wyłącznie organizacją Warsaw SEVA. Przekonuje, że go na to stać. - Pieniądze dostałem od Boga - mówi.
Jak mówi, bezdomnym i biednym pomagał całe swoje życie, jeszcze przed przyjazdem do Polski - w Indiach czy w Singapurze (skąd pochodzi). - Nie znam osobiście osób, którym gotuję, są biedni i tego potrzebują. To wystarczy - przekonuje.
- Jego religia każe się dzielić. Nasza też. Dlatego pomagam - wtóruje mu jego pomocnica, Asia.
fot. Tomasz Golonko
Czy bezdomni są zdziwieni, że to hindus serwuje im jedzenie, w dodatku nie polskie, ale pochodzące z innego kraju? - Na początku byli zdziwieni, teraz już mnie kojarzą. Wielu już wie, o której godzinie i gdzie będziemy czekać z jedzeniem. Przychodzą wcześniej i czekają - opowiada.
Przekonuje, że Polakom bardzo smakuje jego jedzenie. - Uwielbiają również naszą kawę z mlekiem - mówi Toniwalia.
Mimo że jest bardzo zimno w Warszawie, na hinduski posiłek przyszło wielu bezdomnych. Ustawili się kolejce po jedzenie.
Jak mówi Toniwalia, jedzenie podawane jest w metalowych naczyniach, które potem są myte i wykorzystywane ponownie. - Nie mamy zmywarki, wszystko myjemy ręcznie - podkreśla Toniwalia.
Fot. Tomasz Golonko
Toniwalia mieszka w Polsce od 25 lat. Nie ma tu żadnej rodziny. Jego mama została w Indiach. Jeździ do niej co jakiś czas. Wkrótce pojedzie w odwiedziny na cztery tygodnie.
Na czas jego nieobecności zastępować go będzie Asia, która na co dzień jeździ Uberem.
Jak mówi Toniwalia, w tej chwili szuka on lokalu w Warszawie, gdzie będzie mógł wydawać jedzenie bezdomnym. Najlepiej w Śródmieściu.
Fot: Tomasz Golonko
Jak podsumowuje, nie chce żadnej reklamy. - Nie potrzebuję jej. Co mam reklamować? Że rozdaję jedzenie? To nie jest biznes - podkreśla.
Co o jedzeniu sądzą sami bezdomni? Zapytał ich nasz reporter.
- Jedzenie nie jest takie ważne, jak ta kawa - potwierdzają słowa Toniwalii. - Jest gorąca. Słodka. Z mlekiem. Na takie mrozy idealna - mówią.
Jak dodaje Tomasz Golonko, napoić się i najeść nie przychodzą tylko bezdomni. Ale również ludzie biedniejsi. - Jedzenie jest znakomite. Aromatyczne. Gorące. Ma dużo przypraw. To rozgrzewa - podkreślają.