Izabela: Podczas ubiegłej zimy oddychało mi się bardzo ciężko, wiele razy wracałam do domu z bolącym gardłem, kaszlałam. W rezultacie się rozchorowałam. Pamiętam, jak lekarka zapytała, czy chronię drogi oddechowe, oskrzela, biorąc pod uwagę, jak duży jest smog. Moje lekkie przeziębienia dość szybko przeradzały się w zapalenie gardła czy oskrzeli.
W tym czasie kilku moich znajomych korzystało już z masek antysmogowych i je sobie chwalili. Na początku wątpiłam w ich skuteczność, ale pomyślałam, że co mi szkodzi. Też kupiłam. Wybrałam firmę RZ mask, która została mi polecona - zapłaciłam 140 zł. Z tego, co wiem, maski są testowane, mają bardzo dobre filtry, chronią również przed najgroźniejszymi dla zdrowia (dróg oddechowych, krwi) pyłów PM2,5, PM10.
Komfort noszenia jest ogromny, a efekt odczuwalny już za pierwszym użyciem - lekko mi się oddycha, nie boli głowa, jeśli potrzebuję założyć okulary, to one nie parują, w gardle nie drapie. Nie czuć tego metalicznego, nieprzyjemnego zapachu unoszącego się w powietrzu, wchodzącego silnie przez nos i gardło.
Maskę mam codziennie przy sobie, ale zakładam przede wszystkim, kiedy jest smog i noszę przez cały dzień.
Nie czułam żadnego wstydu, kiedy zakładałam ją po raz pierwszy, raczej nie mogłam się doczekać, aby sprawdzić efekt. Pierwszego dnia wrażenie zrobiłam chyba wyłącznie na osiedlowym piesku, który się mnie wystraszył.
Następnego, pewna pani tak się zapatrzyła na maskę, że wpadła na idącego z naprzeciwka mężczyznę. Kilka osób z niedowierzaniem podnosiło głowy. Uśmiechnęłam się ostatnio, jak ktoś powiedział, że muszę być wyjątkowo odważna, żeby taką maskę nosić.
Jednocześnie wiele osób zapytało mnie już, jakiej firmy maskę kupiłam i potem widziałam ich w tych maskach na ulicy. Dziś jestem do niej tak przyzwyczajona, że automatycznie zakładam ją, kiedy wychodzę z domu. Już nie zwracam uwagi na reakcję otoczenia. W Warszawie jeszcze mało osób widzę w maskach, głównie rowerzystów i motocyklistów, w Krakowie jest ich znacznie więcej.
Czytaj więcej: Wielokrotne przekroczenia normy benzo(a)pirenu. Ekspert: O tym media nie mówią
Magda: Chodzę w masce od około dwóch miesięcy, codziennie rano sprawdzam odczyty powietrza i rano decyduję, czy zakładam. Wybrałam zwykłą, codzienną maskę od Dragona. Nie jest to sportowa maska, materiał nie jest sztywny, co bywa niewygodne, ale mechanizm działania jest ten sam, co w innych.
O efektach na razie nie mogę nic powiedzieć - byłabym zaskoczona, gdybym czuła coś od razu. Zdaję sobie sprawę z tego, że skutki smogu mogą ujawnić się dopiero w przyszłości. Zauważyłam, że rzadziej boli mnie głowa, ale nie wiem, czy to ma bezpośredni związek z noszeniem maski.
Na początku jest ciężko przywyknąć do wszechobecnych spojrzeń. Smog wciąż jest traktowany jako legenda do 'straszenia ludzi', więc niektórzy spoglądają z pobłażliwością na granicy z rozbawieniem. Powoli jednak się do tego przyzwyczaiłam, w końcu to moje zdrowie i moja sprawa, co z tym robię.
Znajomi z uniwersytetu reagują jednak pozytywnie na wieść, że noszę maskę i nie próbują tego bagatelizować. W ogóle widzę sporo ludzi z maskami na uczelni.
Nie oczekuję od maski cudów, ale traktuję to jako profilaktykę.
Iza, zawodniczka Husaria Race Team: Maskę zakładam, gdy uprawiam sport. Gdy chodzę po mieście - również, ale to zdarza mi się rzadko, bo pracuję zdalnie. Noszę ją nie tylko wtedy, gdy są przekroczone normy - przyzwyczaiłam się.
Wzbudzam zainteresowanie przechodniów. Tak jakby to było dla nich dziwne, że mam na sobie maskę.
Ludzie raczej mnie o maskę nie zagadują, raz zdarzyło mi się, że podczas biegania zaczepiła mnie starsza pani i powiedziała, że powietrze jest bardzo złe. Nagle podniosła wzrok, spojrzała na mnie i się uspokoiła. - A, ma pani maskę, to dobrze - powiedziała.
W masce biega mi się dość wygodnie, na początku było dziwnie, bo dopływ powietrza do płuc jest utrudniony. Najtrudniej jest przy szybkim biegu - sprincie. Ale już się przyzwyczaiłam. Niebagatelne znaczenie ma jednak to, że ma się psychiczne poczucie, że wdycha się czystsze powietrze.
Maska jest wygodna, nie uciska na twarz, ani na kark. Materiał jest plastyczny i dobrze się dopasowuje. Nie ma szwów drażniących skórę.
Są jednak minusy: wilgoć źle się odprowadza, skrapla się na filtrze od środka. Jest to jednak odczuwalne dopiero po 45 minutach biegu.
Moim zdaniem najważniejszy w masce jest filtr, nie sama maska, o ile jest dobrze dopasowana do twarzy. Wydaje mi się, że te droższe maski wcale nie chronią lepiej. Znajomi z husarii maja maski z Respro, które są dużo droższe niż moja - Smog Limit, a niczym się właściwie nie różnią - to identyczny projekt maski z neoprenu.
Kacper, Husaria Race Team: Biegam w masce przez całą zimę. Nikt jakoś dziwnie na mnie nie reaguje, ludzie się już chyba przyzwyczaili do tego widoku, choć przyznam, że wciąż rzadko widuję osoby w maskach na ulicy.
Maskę mam od ok. trzech miesięcy. Czasem ludzie mnie zagadują i pytają, jak się w tym oddycha, gdzie można taką maskę kupić, czy czuję się lepiej odkąd ją noszę.
Moim zdaniem o wiele lepiej się biega w masce. Powietrze wdychane przez maskę jest ocieplone, w związku z czym istnieje mniejsze ryzyko złapania jakiejś choroby z przemrożenia dróg oddechowych. Każda maska odcina trochę dopływ powietrza, np. w mojej wdycham jakieś 70 proc. tlenu, przez to muszę bardziej się skupić na oddechu i go kontrolować, co bardzo dobrze wpływa finalnie na polepszenie wydolności.
W tej chwili używam maski Respro Cinqro. Maski można znaleźć w różnych przedziałach cenowych, natomiast najważniejsze przy wyborze jest jej odpowiednie dopasowanie, tak aby powietrze nie dostawało się do ust jakąś 'szczeliną'.
Maskę zakładam zawsze, gdy idę pobiegać. Jeśli nie trenuję, to noszę wyłącznie, gdy są przekroczone normy. Gdy jest taki smog, że już nic nie widać, styl przestaje mieć znaczenie.
Tadeusz: Nienawidzę nosić maski, ale niestety noszenie jej w niektóre dni stało się koniecznością. Lepiej cierpieć niewygodę i trudność w oddychaniu niż narażać się na poważne choroby i śmierć od zatrutego powietrza.
Co jakiś czas testuję kolejne maski i piszę recenzję. Jak dwa lata temu testowałem pierwszą, ludzie patrzyli na mnie bardzo dziwnie. Mam wrażenie, że teraz maski nieco spowszedniały - czasem ktoś zaczepi i spyta, jaką sam ma kupić, ale nikt już 'nie ucieka z krzykiem'.
Maskę zakładam tylko, gdy są wyraźnie przekroczone normy. Niestety przy dużych przekroczeniach, po spacerze bez maski czuję drapanie w gardle, kaszlę. Raz nawet czułem, że mnie pali głębiej, jakby w płucach. To straszne uczucie i zrobię wiele, żeby się nie powtórzyło. Jak noszę maskę, to się trochę duszę, ale żadnego kaszlu czy pieczenia nie ma.
Iza: Maseczkę antysmogową mam od kilku miesięcy. Wybór na rynku jest naprawdę duży, więc podjęcie decyzji, którą kupić, nie było łatwe. Dodatkowo - przez to, że biegam i jeżdżę na rowerze, także w sezonie zimowym - zależało mi, aby maseczka była lekka i miała większy dopływ powietrza. Pierwszy trening w masce okazał się łatwiejszy niż przypuszczałam. Po kilku minutach organizm 'zaakceptował' ustrojstwo na twarzy, powiedziałabym nawet, że w pewnym sensie maska ułatwiła mi utrzymanie regularnego oddechu podczas biegania i ociepliła wdychane powietrze.
Nie zauważyłam, aby inni ludzie bardzo mi się przyglądali. Jedyne reakcje wzbudziłam wśród grupy przedszkolaków ('Aaa, potwór!'), która - o ironio - wyszła na spacer, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
W tzw. sezonie grzewczym zakładam maseczkę na każdy trening i dłuższe wyjście. O tym, że warto, przekonuję się, gdy ściągam maseczkę - pierwszy oddech 'smakuje', jakbym zaciągnęła się papierosem bez filtra.
Czytaj więcej: "Od lat powinniśmy pracować nad poprawą jakości powietrza". Cała prawda o smogu w Warszawie
Natalia, Husaria Race Team: W masce jedynie biegam. Moim zdaniem chodzenie w niej bardzo przyciąga uwagę. Praktycznie każdy zatrzymuje na mnie wzrok. U niektórych widać szczere zaskoczenie, bo kobieta w maseczce to wciąż rzadkość. Innych reakcji nie rejestruję, bo biegam w słuchawkach.
Czasem nawet żałuję, że mam je na sobie. Raz jedna pani ostentacyjnie odsunęła swoje dziecko z mojej drogi. Może tylko dlatego, że biegłam, a może dlatego, że wyglądałam jak kosmitka?
Martyna: Maseczkę dostałam na urodziny, ale już wcześniej miałam ją na oku - ma bardzo ładny wzór. Najważniejsze, że według producenta, zatrzymuje najdrobniejsze cząsteczki zanieczyszczeń.
Chodzę trzy razy dziennie na spacer z psem, więc nawet w dni, kiedy jest bardzo duży smog, nie mogę uniknąć wychodzenia z domu.
Przed wyjściem sprawdzam w aplikacji poziom zanieczyszczeń i zakładam maseczkę wtedy, kiedy jest wysoki albo bardzo wysoki. Trudno samemu stwierdzić, na ile działa ta maska, ale wierzę, że choć trochę.
Co ważne, maskę ciężko się nosi z okularami, bo szkła parują. Więc, kiedy jest smog, zakładam soczewki kontaktowe. Nie spotkałam się do tej pory z jakimiś nieprzyjemnymi komentarzami innych ludzi, ale używam jej głównie spacerując po swojej okolicy. Pamiętam, że w zeszłym roku moja koleżanka usłyszała wiązkę obelg, kiedy jechała w maseczce metrem.
Mateusz: Maskę noszę, gdy zanieczyszczenie jest wysokie i bardzo wysokie. Zanieczyszczenie sprawdzam w jednej z aplikacji informujących o jakości powietrza.
Jedyną reakcją słowną, z jaką się spotkałem, to pytanie, gdzie kupiłem maskę. Zauważyłem, że ludzie w komunikacji miejskiej zwykle mi się przyglądają, jednak staram się traktować to jako trening akceptowania poczucia dyskomfortu. Wykorzystuję to też jako okazję, żeby ze współczuciem pomyśleć o osobach, które na co dzień w jakiś sposób wizualnie się wyróżniają i doświadczają podobnej uwagi.
Czytaj więcej: Warszawa na szarym końcu w rankingu 20 europejskich miast. Nie tylko najgorsze powietrze
Moją pierwszą maską była wersja sportowa. Jest droższa, ale nadaje się również dla osób, które jeżdżą rowerem lub biegają. W tym roku kupiłem tańszą wersję, która w zupełności wystarczy na potrzeby standardowego poruszania się po mieście (również posiada filtr HEPA oraz węglowy).
Nosisz maskę antysmogową? Uważasz, że to konieczne? Napisz, co myślisz: metrowarszawa@agora.pl