W Warszawie samochodów nie ubywa, wręcz przeciwnie. Darmowa komunikacja miejska czy zanieczyszczenie powietrza to za mało, żeby przekonać warszawiaków do rezygnacji z samochodu. Skutkuje to korkami, ale przede wszystkim tym, że miasto zamienia się w dziki parking. Jak najbardziej lubią łamać przepisy warszawiacy? Oto kilka przykładów.
materiały archiwalne
Warszawscy kierowcy parkują w absurdalnych miejscach. Często uprzykrzając tym samym życie zwykłym mieszkańcom. Fantazja kierowców bywa dosłownie ułańska. Przejrzeliśmy stronę 'Święte krowy warszawskie' i zebraliśmy ulubione miejsca warszawiaków, w których można postawić swój samochód.
Jak mówi nam jedna z administratorów grupy, jej użytkownicy starają się zgłaszać tego typu sytuacje do straży miejskiej lub wydziału drogowego.
- Członkowie grupy praktycznie sparaliżowali pracę Straży Miejskiej i Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, skrzynki służb są zatkane takimi zawiadomieniami - mówi.
Jednym z ulubionych miejsc są trawniki. Warszawiacy zieleni nie szanują, wjeżdżając kołami tam, gdzie wydawałoby się, wjeżdżać się nie powinno. Ale lepiej na trawie niż na ulicy.
Michał Pliczek
materiały archiwalne
Oto jeden z naszych ulubionych przykładów. Głębiej się nie dało?
- Pan powiedział, że 'zabierze mi ten telefon', jak dalej będę robić zdjęcia, że kto ja jestem, żeby mu mówić, jak może parkować i wyznaczać zasady - relacjonował autor fotografii powyżej.
Prezentuje ona kolejny sposób warszawiaków na parkowanie - na ścieżce rowerowej. Standard.
Michał Pliczek
Cam Kozlovsky
Święte krowy warszawskie
Kolejnym uwielbianym miejscem są te, które pozornie wydają się bezpieczne, bo kierowcy z założenia je omijają. Chodzi o przestrzenie na jezdni wydzielone z ruchu. Idealne miejsce na szybki postój po fajki.
materiały archiwalne
Pasy dla pieszych, chodniki, ścieżki rowerowe, a nawet wiaty przystankowe. To właśnie tu, niemal codziennie, można natknąć się na zaparkowane auta.
Miejsca parkingowe zarezerwowane dla niepełnosprawnych. Spotkaliśmy się z opinią, że miejsc parkingowych dla osób uprzywilejowanych jest po prostu w Warszawie za dużo - zawsze są puste. Więc dlaczego by nie skorzystać? I to tak po całości. Najlepiej od razu dwa.
Pikul
fot: Artur Staniecki
Warszawiacy lubią również chodniki. Stają tak, aby nie blokować ruchu. O przepisach jednak zapominają.
'Nic mnie tak nie wkur**a jak zastawianie chodników' - pisze nasz czytelnik.
Tomasz Jakubowski
Samuel Durovcik
Samuel Durovcik
Jeden z ulubionych sposobów na zaparkowanie auta - nie ma to jak zająć dwa miejsca postojowe.
Warszawiacy lubią się również przytulić do jakiejś choinki czy płotu. Najlepiej, żeby jeszcze było miękko pod kołami.
Michał Pliczek
Michał Pliczek
Wjeżdżanie samochodem na chodnik to również standard w Warszawie. Zazwyczaj dzieje się tak, ponieważ nie ma miejsca, aby zaparkować zgodnie z przepisami, czyli wzdłuż chodnika.
Samuel Durovcik
AP
Użytkowników grupy 'Święte krowy warszawskie' bardzo irytują wszelkiego rodzaju dostawcy, kurierzy, pracownicy poczty, którzy pozwalają sobie na łamanie przepisów i stawanie na środku jezdni ze względu na specyfikę swojej pracy - muszą rozładować samochód czy przekazać paczkę.
materiały archiwalne
Metrowarszawa.pl
Schować się można wszędzie, chociażby pod wiaduktem, w wolnej zatoczce. Po coś w końcu ona tam jest.
Parkowanie w garażach podziemnych to zupełnie osobny temat. Miejsc brakuje również i tam, np. w weekendy w centrach handlowych. Na pewno wielokrotnie spotkaliście się z parkowaniem pod ścianą.
Zdarza się warszawiakom zaparkować niemalże na przejściu dla pieszych, a co najwyżej przed przejściem. Pieszy sobie jakoś poradzi.
W nocy obowiązują zupełnie inne zasady.
Parking obok, ale najwyraźniej kierowcy wygodniej było stanąć tam, gdzie przestrzeni jest więcej, czyli na chodniku.
Na chodniku przecież można parkować.
Sylwia Lewczuk
Michał Pliczek